1.
Była godzina 16:40.
Wstałam z łóżka powolnym krokiem i podeszłam do szafy, aby się w coś ubrać.
Wyjęłam z niej czarne rurki z dziurami na kolanach oraz czarną koszulkę z białym napisem "adidas".
Spakowałam swoje ciuchy oraz mój mały dobytek i usiadłam na łóżku ostatni raz przyglądając się MOJEMU pokojowi.
-Za chwilę będą-powiedział mój opiekun Darek i uśmiechnął się lekko, co odwzajemniam.
-Spoko-odparłam obojętnie i wstałam z łóżka.
Wzięłam swoją torbę, którą kupiłam specjalnie na podróż i zawiesiłam ją na ramię.
Była lekka ze względu na to, że nie mam wielu rzeczy.
Podeszłam do drzwi, gdzie stał mój opiekun i wyszłam z pokoju.
-Do zobaczenia Katherine-powiedział przytulając się do mnie.
-Pa-rzuciłam tylko i ruszyłam przed siebie.
Mijałam te korytarze wiele razy.
Nie nawidzę ich. Są brzydkie i nie ozdobione, a szare ściany tylko pogłębiają smutek tego miejsca.
Ruszyłam w stronę recepcji, gdzie siedział Todd, z którym często gawędziłam.
-Hej-rzuciłam się na niego przytulając się.
-Cześć słonko-powiedział odwzajemniając gest.
-Dzisiaj wychodzę-powiedziałam ze słabym uśmiechem na twarzy.
-Brzmisz jakbyś wychodziła z więzienia słonko-powiedział głaskając moje ramię.
-Wiem, Ale nie wiem czego się spodziewać po tej rodzinie.
-Uwiesz mi, to porządni ludzie-uśmiechnął się do mnie-chcesz kakao?
-Jasne! Przecież wiesz, że je uwielbiam!-powiedziałam entuzjastycznie i usiadłam na wysokim stołku.
-Przyszłaś się że mną pożegnać prawda?-spytał uśmiechając się do mnie smutno.
-Tiaa-powiedziałam myśląc o czymś innym.
❤🌸❤🌸❤🌸❤🌸❤🌸❤🌸❤🌸
Komentujecie💬 i gwiazdkujcie ⭐
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro