Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

14.Damon Salvatore.Poszukiwanie wiedźmy

6 października...
Gdy skończyłem pisać z Eleną od razu poszedłem do Stefana ,który siedział w swoim pokoju knując jakieś szatańskie plany zabicia Niklausa.
-Czeeesc-powturzyłem kolejny raz Machając Stefanowi ręką przed twarzą bo stałem już tu z 10-ęć minut a On nadal mnie nie zaóważył.
-O, cześć. Co tam?-zapytał z sztucznym uśmiechem na twarzy.
-co ty, w kulki lecisz?
-Aleee o co ci chodzi?-zapytał wyraźnie zdezorientowany.
-Stoję tu chyba z 10-ęć minut i dopiero teraz mnie zaóważyłeś?-odpowiedziałem pytaniem na pytanie.
-Eemmm... Tak , przepraszam cię, miałem dziwny sen.
-Jaki sen?! Ty siedziałeś tu i wpatrywałeś się w jeden punkt.
-Nie widziałem cię.
-Człowieku ,o jaki sen ci chodzi?!
-Byłeś tam Ty i Elena, to był  koszmar.
-Ale co było w tym śnie, opowiedz.-powiedziałem po czym usiadłem koło niego na kanapie.
-Wy... Wy się całowaliści i-Stefan wziął głęboki wdech i wydech-i uprawialiści seks, byliście tacy szczęśliwi.
-Nie wiem co ci powiedzieć ,bo ten sen mi się spodobał ale tobie nie.
-To raczej wizja albo hmm, sen na jawie?
-Możliwe, ale gdzie wtedy byliśmy?
-W moim pokoju, obserwowałem te wydarzenia  z perspektywy widza.
-O-okej to dziwne bo zazwyczaj w śnie jesteś jedną z osób, które są w centrum uwagi.
-No właśnie.
-To musi być wizja.
-Miejmy nadzieję, że się mylisz. Chciałeś coś ods mnie?
-A nie nic.
-Okej.
Gdy wyszłem z pokoju Stefana ,stwierdziłem ,że nie będę mu mówić o Elenie. Sam ją uratuję tylko muszę znaleźć wiedźmę.
Wsiadłem do mojego samochodu ,którym było czerwone ferrari

I odjechałem z posesji by dojechać do domy Eleny.
-Dzień dobry-powiedziałem gdy zobaczyłem ciocie Eleny panią Jenne.
-Dzień dobry.
-Czy widziała pani Elene?
-Niestety o to samo chciałam się zapytać ciebie. Od rana się nie odzywa. Zniknęła.
-Dobrze, a mogłaby mi pani podać adres Bonnie Bloom?
-Jasne napiszę na kartce.
Gdy ciocia Eleny podała mi kartkę od razu podziękowałem i pojechałem pod podany adres.
-Dzień dobry. Jest może Bonnie w domu?-zapytałem gdy jakaś starsza kobieta otworzyła mi drzwi. W tedy przypomniało mi się kto to-E-Elizabeth?
-Damon.-powiedziała z wrogością w głosie.-nie ,nie ma. Zostaw moją wnuczkę w spokoju.
-Chodzi o Elene. Trzeba Ją znaleźć.
-Elena?
-Tak ,porwał Ją ,Niklaus. No wiesz jeden z pierwszych.
-Wiem. Trzeba Ją szybko znaleźć.
Po tych słowach wiedźma wpuściła mnie do domu po czym zasiedliśmy do stołu na ,który położyła grubą księgę.
-Elastos maksimus Elena makajko nakte nakte umaj-powtarzała te słowa co chwile, jej oczy zrobiły się białe, a z nosa popłynęła krew-Londyn, Brighton, 120 mile odcBetford jakieś 2-wie i pół godziny jazdy. Potrzebna mi jakaś żecz Eleny żeby zdobyć dokładniejsze informacje.
-Tyle wystarczy ,dziękuję, odnajdę Ją.
Gdy wyszedłem z domu wiedźmy skierowałem się w stronę domu Eleny, weszłem przez okno do jej pokoju i pierwsze co zrobiłem położyłem się na jej łużko.
Było miękkie i pachniało jej ciałem.
Po spędzeniu na nim około 20-stu minut wstałem i podeszłem do komody, która stała niedaleko łużka ,otworzyłem szufladę w ,której zaóważyłem bardzo seksowną bieliznę, miałem ochotę Ją wziąść i tak też zrobiłem. Schowałem jedne z jej majteczek do kieszeni skużanej kurtki,
Zaóważyłem wtedy ,że na komodzie leży kilka branzoletek ,naszyjników, kolczyków i innych takich żeczy, lecz najbardziej przykuła moją uwagę szczotka do włosów ,która była rużowa jak neon. Wyciagnąłem z niej pare włosów potrzebnych do rytuału i włożyłem do małej torebki foliowej.
Wyszłem z domu tak samo jak weszłem czyli przez
białe okno przysłonięte niebieską zasłonką w białe kropki (znów) .
Wsiadłem do auta i pojechałem w stornę Brighton.
Po 2-uch i pół godzinie byłem w mieście. Teraz wstarczy znaleźć wiedźmę, która łaskawie zechce mi pomóc  znaleźć miłość mojego życia.
Dotarłem do baru o nazwie "red barr" weszłem do środka i od tazu poczułem ten charakterystyczny zapach ziół wiedźmy ,podeszłem do baru i powiedziałem do kelnerki, która stała do mnie tyłem:
-Poszukuję, pewnej dziewczyny. Nazywa się Ashley Williams.
-Damon?-zapytała nadal nie odwracając się do mnie.
-Cześć Ashley.
-Witaj-powiedziała teraz odwrucona do mnie.
-Potrzebuję pomocy.
-I tylko po to przyszedłeś?
-Nie. Chciałem ci powiedzieć ,że wyglądasz bardzo seksownie w tych spodniach.
-Ojejku dziękuję-powiedziała po czym uśmiechnęła się sztucznie-To czego chcesz?
-Potrzebuję żebyś wykonała dla mnie rytuał, który pozwoliłby mi odnaleźć dwie porwane osoby.
-Przez kogo zostały porwane?
-Niklaus.
-Nie potrzebuję rytuałów żeby wiedzieć gdzie miesza ten dupek.
-Aha czyli wiesz gdzie się znajduje. Super to może mnie do niego zaprowadzisz?
-Dobra niech ci będzie. Kończę o 18:00 jak chcesz to zaczekaj.
-Jasne ,że zaczekam.
Po 4-5-ciu godzinach Ashley wyszła z baru na tył budynku.
-To jedziemy?
-Jasne.
Wtedy poczułem ukłucie w szyje i wielki ból ,dalej pustka ,czarna plama, zemndlałem.

___Na następny dzień___
Obudziłem się z bólem głowy i gardła byłem w dziwnym pomieszczeniu, było w nim jasno ,dopiero po kilku minutach zorientowałem się ,że to szpital. Ale nie taki zwykły szpital. Było w nim cicho i byłem przykuty do jakiegoś dziwnego fotela a wokół mnie były metalowe pułki z fiolkami i dziwnymi nażędziami.
Były tam między innymi skalpele, noże, nawet wielka piła.
-No witam ,witam.

Hejk!!!😍
Mam nadzieję, że rozdział jest fajny i ,że nie jest nudny, mam również nadzieję ,że Damon się wydostanie z pułapki 😍😍😍
Zapraszam do gwiazdkowania i komentowania rozdziału pozdrawiam serdecznie
               Zosiek❤💎🎈🎀💙😘

878-słowa

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro