Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

18

Uwaga! Na potrzeby tego rozdziału użyłam aplikacji "Prawda czy Wyzwanie - Niegrzeczna Gra na Imprezę!" gdyż nie umiem być kreatywna i wymyślać tego typu rzeczy. A teraz zapraszam do czytania!

Wszyscy usiedliśmy w kole. Między Briana i Lucasa usiadła Raven a ja przesunęłam się tak, żeby po swojej lewej mieć Lucasa a po prawej Colina. Czarnowłosa pierwsza złapała butelkę i zakręciła nią. Niefortunnie wypadło na mnie. Wiedziałam, że będę musiała grać, ale nie myślałam, że rozpocznę tą grę.

-Prawda czy wyzwanie?-zapytała Raven, nie ukrywając radości. Na sam początek bezpieczniej będzie wybrać prawdę.

-Prawda-zadecydowałam.

Po krótkiej chwili namysłu dziewczyna wymyśliła pytanie.

-Myślę, żeby zacząć klasycznie i stopniowo zwiększać drażliwość tematów. No więc, co wolisz, psy czy koty?

Zdziwiła mnie prostota tego pytania. Mimo to, ucieszyłam się, że nie było to osobiste pytanie.

-Chyba psy. Ale kotki też są fajne-odparłam po czym zakręciłam butelką. Gdy zatrzymała się, jej czubek wskazywał Lucasa. Gdy już miałam pytać, co wybiera, ten bez wachania powiedział "Wyzwanie". Uniosłam brwi i zastanowiłam się. O co mogłam go zapytać? Po chwili namysłu wpadłam na pomysł.

-Zrób żart jakiemuś znajomemu przez telefon-chłopak otworzył szerzej oczy. Widać, że nie spodziewał się po mnie takiego wyzwania. Zadowoliłam się tym faktem.

Lucas wyciągnął komórkę i wybrał numer do jakiegoś znajomego. Gdy usłyszał w słuchawce głos kolegi, powiedział głosem niedowierzania, zszokowania i żałości jednocześnie:

-Evan... mam mały-przerwał-duży problem.

-Co się stało stary?-usłyszałam głos z telefonu czarnowłosego. Był typowy dla nastolatka.

-Jja nie wiem jak to się stało. Robiłem sobie jajka i, i patelnia się podpaliła i-urwał na moment, żeby wczuć się bardziej w rolę-spaliłem kuchnię.

Cisza. To jedyne czego się doczekaliśmy. Trwała ona chwilę, podczas gdy my próbowaliśmy opanować śmiech. W końcu chłopak odezwał się.

-Gadaj ku*wa, gdzie jesteś! Jadę po ciebie!-wykrzyczał do słuchawki. Usłyszeliśmy szuranie, co oznaczało, że chłopak wstał i, prawdopodobnie, zbierał się do wyjścia. Lucas kontynuował rozmowę.

-Jestem w tym opuszczonym domu ze znajomymi. Gramy w prawda czy wyzwanie i miałem kogoś wkręcić przez telefon. Wesołego halloween Ev-roześmiał się Luca a my wybuchliśmy śmiechem. Nie mogłam uwierzyć, że on naprawdę to zrobił.

-Deklu je*any! Ja naprawdę myślałem, że coś ci jest!-urwał rozmówca Luki-Nie ważne. Bawcie się dobrze-powiedział zrezygnowanym głosem. Niebieskooki rozłączył się i zakręcił butelką. Tym razem wybór padł na Briana. Lucas uśmiechnął się szyderczo. Brian z pewnością wypisaną na twarzy wybrał pytanie. Lucasowi mina nieco zrzędła. Miał pewnie już przygotowane dla niego wyzwanie.

-Dobra, dawaj, jaka jest twoja ulubiona gra?-powiedział znudzony. Padło proste pytanie, więc jest też prosta odpowiedź.

-The Escapist.

Po następnym losowaniu padło na Roxan. Dziewczyna również wzięła pytanie.

-Ulubione miejsce na spędzanie wakacji?-wypytał blondyn. Roxan bez wachania odpowiedziała.

-Nasz domek letniskowy. Znajduje się nad morzem. Mamy wydzielony kawałek plaży, więc ogólnie full wypas.

-Mamy nadzieję kiedyś tam pojechać-oświadczyła Raven w imieniu wszystkich.

Byłam kiedyś w tym domku. Mały, ale ładny i bardzo mi się spodobał. Chciałabym tam pojechać jeszcze raz.

Roxan w między czasie zakręciła butelką, która zatrzymała się na Raven. Dziewczyna z pewnością siebie wybrała wyzwanie.

-Nie mam pomysłu... dobra, wstaw szczery komentarz pod pierwszym postem, jaki zobaczysz na Facebook'u.

Czerwonooka najpierw uniosła brew a potem wyjęła telefon. Pokazała nam pierwszy post, jaki zobaczyła. Była to jakaś pani, która tańczyła w dość amatorski sposób. Raven zaczęła pisać.

Zniecierpliwieni czekaliśmy, aż skończy pisać komentarz i gdy w końcu go opublikowała, dała nam go przeczytać.

"Idź do Mam Talent! Jestem pewna, że klikną cztery razy czerwony guzik! 👍"

Prychnęłam po przeczytaniu tego. Rave schowała telefon do kieszeni i zakręciła butelką. Wypadło ponownie na Briana.

-Dawaj teraz wyzwanie-zadecydował. Raven przymróżyła oczy.

-Nie możesz mówić "tak" i "nie" przez następne trzy rundy-zadecydowała. Chłopak kiwnął tylko głową na znak, że zrozumiał i lecieliśmy dalej.

Następne znowu padło na Lucasa. Chłopak wybrał ponownie wyzwanie.

-Zrób sobie zdjęcie z głupią miną-rozkazał Brian. Jasnooki wyjął telefon

Zrobił minę w stylu wściekłego królika po czym zrobił sobie zdjęcie. Po chwili pokazał nam je.

-Git?-zapytał.

-Git-potwierdził Brian, po czym graliśmy dalej.

Chłopak zakręcił i tym razem wypadło na Colina. Pierwszy raz, jeśli się nie mylę. Mój brat poprosił o wyzwanie.

Lucas zastanowił się. Na szczęście, nie musieliśmy długo czekać.

-Ustaw u siebie na facebook'u status jako "zaręczony"-po wypowiedzeniu tego na głos z naszych ust wydobyło się tylko "oooo". Chłopak bez problemu wyjął telefon i wszedł na facebook'a. Dosłownie pare sekund później wszyscy dostaliśmy powiadomienia o zaistniałej "zmianie" w życiu naszego przyjaciela. On złapał tylko butelkę i wprawił ją w ruch. Tym razem los znowu wybrał Briana.

-Dobra. Brian miał już dwie rundy, więc możemy zaczynać dawać jakieś trudniejsze pytania i wyzwania-zadeklarowała kruczyca. Wszyscy przystanęliśmy na jej propozycję. Brian powiedział tylko, że wybiera pytanie. Mój brat ucichł na chwilę. Widać było, że zastanawiał się nad czymś. Jego wyraz twarzy zmienił się, gdy wykminił pytanie.

-Największa zaleta posiadania rodzeństwa według ciebie?-zapytał a mnie ścisnęło w gardle. Dlaczego pytał o takie rzeczy?

-Wiesz-urwał na chwilę blondyn-chyba to, że zawsze można na nim polegać-mówiąc to, Brian patrzał na Raven. Ona odwzajemniała jego spojrzenie z miłym uśmiechem.

-Dzięki za info-odparł mój brat i zerknął na mnie. Ja zignorowałam ten gest i obserwowałam dalej grę.

Kolejną osobą był znowu Luka. Wybrał wyzwanie.

-Pozwól komóś z nas wysłać sprośną wiadomość do kogoś z twoich znajomych z twojego telefonu-zarządał zielonooki. Lucasowi opadła szczęka tak samo, jak nam. Chłopak mimo wszystko wyjął swój telefon i wręczył go mnie. Na chwilę zgłupiałam i posłałam mu pytające spojrzenie.

-No tylko ty w tym gronie wymyślisz wiadomość, która będzie najmniej sprośna, jak tylko się da!-przyznał i zakrył twarz rękami. Weszłam w jego kontakty i zaczęłam je przeglądać. Gdy zobaczyłam imię "Clara" wpisane w jego książce telefonicznej, bez zastanowienia w nią kliknęłam. Weszłam w wiadomości i napisałam sms'a'.

"Cześć skarbeńku, pozwól mi być z tobą szczery. Żadna lalunia nie dorasta ci do pięt. Mam na ciebie ochotę tu i teraz. Proszę, wyślij mi jakieś swoje zdjątko, żebym chociaż częściowo zaspokoił swoje pragnienia".

Pisząc to, powstrzymywałam śmiech, jak tylko mogłam. Na koniec kliknęłam wyślij. Oddałam telefon Lucasowi, a gdy ten zobaczył, co napisałam i do kogo, zdębiał. Oczy wyraźnie wyszły mu z czaszki. Powoli na mnie spojrzał.

-Dobra, chyba nie doceniłem twoich możliwości...-stwierdził załamanym głosem. Ja zachichotałam cicho. Każdy z naszych znajomych przeczytał tego sms'a a potem patrzał się na mnie, jak na ducha. Cóż, w końcu mamy halloween, pomyślałam.

Gdy telefon wrócił do swojego właścicelia, czarnowłosy zakręcił butelką. Szczęście go najwyraźniej nie opuściło, gdyż miał szansę na rewanż.

W pierwszej chwili chciałam wziąść pytanie, jednak po namyśle zdecydowałam się na wyzwanie.

-Zrób pompkę z kimś na plecach.

Zdecydowana wstałam i podeszłam do Roxan. Była najlżejsza z nas wszystkich, a co za tym idzie, najszybciej mi pójdzie. Przybrałam pozycję jak do pompki. Dziewczyna usiadła na mnie, jak na koniu.

Jeżeli jeszcze kiedyś do głowy wpadnie mi podobny pomysł, muszę pamiętać, aby ktoś wybił mi go z głowy. Robienie tej pompki zajmowało mi wieczność. Moje ramiona trzęsłu się niewyobrażalnie. Po chwili nie wytrzymałam i padłam na ziemię przygnieciona ciężarem mojej przyjaciółki.

Obie wstałyśmy i otrzepałyśmy się, wracając na swoje miejsca.

-Próbowałam-odparłam i zakręciłam szklaną butelką. Kolej przypadła Roxan, która wybrała wyzwanie.

-Pocałuj Briana w czółko-poleciłam a Roxan posłała mi spojrzenie mówiące "Naprawdę? Tylko tyle?". Dziewczyna nachyliła się i złożyła pocałunek na skroni chłopaka. Złapała szybko butelkę i zakręciła nią. Szczęściarą okazała się Raven, która wybrała pytanie.

-Najodważniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek zrobiłaś-zapytała Roxan. Czarnowłosa przez chwilę odświeżała sobie pamieć. Gdy już wybrała zdarzenie, zaczęła mówić.

-Chyba sytuacja na drugim roku gimnazjum, jak postanowiłam podpalić szkolną toaletę-przyznała. Cieszyłam się, że aktualnie nikt nic nie pił, bo najwyraźniej nie tylko mnie i Roxan zaskoczyła ta informacja. Chłopacy też o tym nie wiedzieli.

-Jak Raven? Wytłumacz mi, jak!?-zrezygnowany Brian załamał się, ale nadal nas słuchał.

-Mieliśmy mieć test z niemca, na który nikt nic nie umiał. To pomyślałam, że oswołam go jakoś. A że tej kobiety nie da się przegadać, no to załatwiłam to tak-wyjaśniła a my się załamaliśmy. Podobnej historii w życiu nie słyszałam.

Dziewczyna zakręciła butelką. Wypadło na mnie. Poprosiłam o wyzwanie.

-Zagraj z każdym w kamień papier nożyce. Jeśli wygrasz, mówisz osobie, co ma zrobić. Jeśli przegrasz, ta osoba może zrobić ci dowolną rzecz.

Przełknęłam ślinę. Nie myślałam, że Raven jest tak kreatywna. Odwróciłam się do Lucasa i na trzy każde z nas wystawiło swoje. On kamień a ja papier. Pstryknęłam go w czoło.

-Ała!-syknął.

-Ciesz się, że tylko tyle-rzuciłam do niego, grając właśnie z Raven. Ponownie wystawiłam papier, ale dziewczyna użyła nożyczek.

-Zaśpiewaj ze mną na zmianę "Wake me up". Wake me up~

-Wake me up inside~

-Can't wake up~

-Wake me up inside~

-Save me!~-ostatnie zdanie wykrzyczałyśmy razem. Teraz współczułam wszystkim, którzy musieli nas słuchać. W myślach zapaliłam dla nich znicza.

Kolejną osobą, z którą się zmierzyłam, był Brian. On wystawił papier a ja nożyczki. Postanowiłam po prostu potargać go po włosach.

Następną osobą była Roxan. Z nią dwa razy wystawiłam to samo. Za trzecim razem ona wystawiła nożyczki a ja kamień.

-Obiecaj mi po prostu, że jeszcze kiedyś pojedziemy do twojego domku nad morzem-rozkazałam a dziewczyna z uśmiechem kiwnęła głową na tak. Teraz pora na Colina. Zaczęłam analizować, co chłopak mógł wystawić. Najbardziej prawdopodobny wydawał mi się kamień, więc wystawiłam papier. Pech chciał, że szatyn wystawił nożyce. Przegrałam.

-Eh... no, czekam-oznajmiłam, klęcząc przed nim. Chłopak nachylił się i złożył pocałunek na moim policzku. Momentalnie zaszłam rumieńcem.

-Tyle mi starczy-stwierdził, szerząc się od ucha do ucha. Ja wróciłam na swoje miejsce. Zakręciłam butelką, która wycelowała w Colina.

-Wyzwanie-poprosił mój brat.

Pomysł wpadł mi do głowy momentalnie.

-Zaśpiewaj coś-powiedziałam. Chłopak był zaskoczony. Mimo to, zaśpiewał kawałek jakiejś piosenki. Moje serce zaczęło się rozgrzewać a w środku zrobiło mi się ciepło. Bardzo lubiałam głos mojego brata. Był naprawdę przyjemny do słuchania i żałuję, że już skończył swoje zadanie.

Kolejną osobą, która dostanie pytanie lub wyzwanie, była Roxan. Dziewczyna poprosiła o pytanie.

W między czasie znowu wznieśliśmy poziom trudności. Zaczynaliśmy być coraz śmielsi.

-Co byś zrobiła, będąc niewidzialną przez jeden dzień?-dociekał mój brat. Roxan nerwowo podrapała się po głowie.

-Heh, pewnie stalkowałabym chłopaka, który mi się podoba. Wiesz, wyczaiła, gdzie mieszka, z kim się przyjaźni, co lubi robić i takie tam-odpowiedziała zestresowana. Zakręciła butelką, która wskazała Raven. Dziewczyna wybrała wyzwanie.

-Uklęknij przed Luką i oświadcz mu się-poleciła. Raven pierw wybuchnęła śmiechem, ale potem postanowiła wykonać zadanie. Uklęknęła na kolanie przed Lucasem, udała, że trzyma pierścionek w jednej ręce a drugą złapała rękę chłopaka.

-Lucasie, czy chciałbyś ożenić się ze mną?-zapytała tak, jak robi się to w filmach.

-Oczywiście-odpowiedział Luca cały zarumieniony. Pierwszy raz widzę, jak ten chłopak się zawstydził. Muszę to zapamiętać. Raven wróciła na swoje miejsce i zakręciła. Kolej przypadła mojemu bratu. Przyjął wyzwanie.

-Ułóż się na kolanach Agnes i leż tak pięć minut-nakazała. Mój wzrok skierowany na kruczycę mówił jedno. "Dlaczego ja?". Jedyne jednak, co zrobiłam, to usiadłam tak, aby Colin mógł wykonać swoje zadanie. Gdy zerknęłam na niego z góry, wpatrywał się we mnie z szerokim uśmiechem.

-Zakręcisz za mnie?-poprosił mnie mój brat. Wywróciłam oczami, ale spełniłam jego prośbę. Wypadło na Briana. Wybrał pytanie.

-Kto jest twoim życiowym doradcą? Rozum czy serce?-zapytał mój brat, odwracając głowę w kierunku chłopaka. Ten vez zastanowienia odpowiedział.

-Chyba jasne, że serce? Rozum podpowiada mi same głupoty-stwierdził, co wprowadziło nas w śmiech. Graliśmy dalej. Tym razem trafiliśmy na Lucasa.

-Pytanie-zdecydował.

-Powiedz, kim jest osoba, z którą coś cię łączyło kiedyś i aktualnie wygląda najlepiej ze wszystkich twoich znajomych?-zapytał brian.

-To chyba oczywiste, że Rave-parsknął, po czym zakręcił dalej. Wypadło na mnie. Wybrałam wyzwanie.

-Zadzwoń do piątej osoby w twoich kontaktach i zapytaj, jak się dobrze całować-polecił a ja wyjęłam telefon. Sprawdziłam, kto jest u mnie zapisany, jako piąty i o mało nie zadławiłam się powietrzem.

-Colin-zwróciłam się do brata-jesteś piątym kontaktem. Myślę, że nie muszę dzwonić, więc pytam. Jak się dobrze całować?

Chłopak podniósł się do siadu, ale nie siedział już, jak wcześniej. Nachylił się nade mną.

-Myślę, że mogę ci to pokazać-stwierdził, by po chwili złączyć moje i jego usta. Odsunęłam się od razu, gdy tylko poczułam jakikolwiek dotyk. Speszyłam się.

Widziałam w jego oczach ogień. Chłopak jak nic chciał mnie pocałować. Ja lekko pokręciłam głową na znak, że nie może. Płomyki w jego oczach nieco przygasły, jednak nie zniknęły całkowicie.

W jednej chwili usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Wyjęłam go, by sprawdzić, kto się do mnie dobija. Mama. Odebrałam.

-Tak?

-Wracajcie już z Colinem do domu. Za niedługo będzie dziesiąta-przypomniała moja rodzicielka a ja zerknęłam na godzinę w telefonie. Faktycznie, za dwadzieścia dziesiąta. Powiedziałam mamie, że już się zbieramy, po czym rozłączyła się.

-Ja i Col musimy się zbierać-powiadomiłam wszystkich.

-My też powinniśmy już powoli iść-oznajmił Brian, patrząc na Raven. Lucas oraz Roxan powiedzieli to samo. Zebraliśmy więc swoje rzeczy i opuściliśmy budynek.

Pożegnaliśmy się ze wszystkimi i ruszyliśmy w stronę naszego domu.

-Nie daj się prosić-usłyszałam w pewnym momencie. Mój wzrok powędrował na Colina, który nadal miał płomyki w oczach.

-Nie chcę. Nie mogę. Nie powinniśmy-starałam się mu wytłumaczyć, że ten pozałunek byłby czymś złym. Chłopak nie słuchał, a jedyne, co zrobił, to zatrzymał mnie i unieruchomił. Jego wtarz była tak blisko mojej, że wystarczyłyby milimetry, żeby złączył nasze usta. Czułam jego oddech. Czułam piwo, które wypił, jsdnak spodziewałam się tego. Chłopak wyraźnie chciał to zrobić, ale nadal czekał. Na moje pozwolenie. Nie chciał mnie zranić, więc czekał ,aż będę gotowa. Niestety, musiałam go rozczarować.

-Colin, ja nie mogę. Jeszcze za wcześnie-wyjaśniłam mu, a ten odsunął się. Odetchnęłam z ulgą.

Dalszą drogę do domu spędziliśmy w kompletnej ciszy. Moje myśli były jednak jednym niełasem, bo z jednej strony wiedziałam, że to za szybko na taki pocałunek i że potem mogę tego żałować. Że mogę nie być jeszcze gotowa. Ale z drugiej strony, zastanawiało mnie, jak bardzo chciałam zostać w tamtej pozycji, gdy poczułam dotyk jego ust na moich.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro