1
Stałam pośrodku mojego pokoju. Teraz już dawnego pokoju. Zabrałam stąd wszystkie moje rzeczy i teraz spoczywają w dużych walizkach oraz pudłach. Tak oto żegnam się z moim dawnym życiem.
Wspominałam sobie dawne, dobre chwile, które wraz z tym pokojem tracę na zawsze. Nie byłam ani trochę zadowolona z tej przeprowadzki.
-Agnes, jesteś gotowa?-zapytała moja mama. Stałam tyłem do drzwi, ale skrzypnięcie podpowiedziało mi, że zajżała do środka.
-Nigdy nie będę gotowa-wypowiedziałam te słowa tak, żeby moja rodzicielka to usłyszała. Rozległo się długie skrzypnięcie i po chwili byłam już tulona przez moją mamę.
-Nie martw się kochanie. Wszystko się ułoży. Louis jest na prawdę dobry. Nie musisz się go obawiać-powiedziała zapewne na pocieszenie jednak nie to mnie martwiło.
-Dobrze wiesz, że nie jego się obawiam-uświadomiłam mojej mamie. Prawda była taka, że Louis, jej partner, już mnie poznał. Był u nas w domu pare razy. Na początku nie przepadałam za nim, ale z czasem przekonałam się do niego. Pomaga mojej mamie, za co szczerze mu dziękuję.
-Ag (czyt. Ejdżi), proszę, postaraj sie mnie zrozumieć...-moja rodzicielka nie dokończyła, bo jej przerwałam.
-Dlaczego to nie mogą być dziewczyny? Dlaczego nie mogłam trafić na siostry? Albo jednego chłopaka? Jednego bym wytrzymała ale nie pięciu. Ja nie dam rady!-wydukałam cała roztrzęsiona. Bałam się powtórki sprzed roku. Nie chciałam tam jechać.
-Agnes, będziesz miała własny pokój. Jeden z twoich braci ma 19 lat. Poznałam go i widać po nim, że to porządny chłopak. Zawsze możesz zwrócić się do mnie, do niego, lub do Louisa z jakimikolwiek problemami. Nie zapominaj o tym-pocałowała mnie w czoło. Potem cofnęła się.-A teraz bierz walizki. Pora, byś zobaczyła swój nowy dom i poznała nową rodzinę-po tych słowach mama wyszła z mojego pokoju. Ja z westchnięciem złapałam walizki i wyszłam z domu. Wsadziłam je do bagżnika, w którym leżały już rzeczy mamy. Zamknęłam klapę i wsiadłam do samochodu. Mama odpaliła silnik. Ruszyłyśmy, po raz ostatni widząc nasz stary domek.
***
Całą podróż przespałam. Wykończyłam się zamartwianiem i musiałam odpocząć. Auto nie jest może najlepszym miejscem do zregenerowania sił, ale lepsze to niż nic. Obudziłam się, jak mama zgasiła silnik. Spojżałam na nią.
-Jesteśmy na miejscu Ag. Jesteś gotowa na spotkanie?-zapytała z troską w głosie. Kiwnęłam głową, gdyż i tak nie miałam wyjścia. Wolę dowiedzieć się prędzej niż później, z kim będę miała do czynienia.
Dopiero jak wysiadłam z auta, zauważyłam, jak będzie wyglądać mój nowy dom. Był duży, choć nie można go porównać do rezydencji z filmów.
Poszłam wyciągnąć moje walizki z bagażnika. Mama zrobiła dokładnie to samo ze swoim bagażem, po czym zamknęła samochód. Następnie weszłyśmy po schodkach i zapukałyśmy do drzwi. Po krótkiej chwili otworzył nam pan Louis.
-Cześć kochanie-przywitał się z moją mamą buziakiem, wziął od niej walizki i wniósł do środka.-Miło cię znów widzieć Agnes-zwrócił się do mnie, promiennie się uśmiechając. Z moim bagażem zrobił to samo, co z mamy. Odwdzięczyłam mu się również uśmiechem, choć nie tak promiennym, jak jego-zapraszam do środka.
Kiedy weszłam do domu, moim oczom ukazał się hol. Rozglądałam sie zaciekawiona.
Po lewej zobaczyłam dwie pary drzwi. Na prawo były schody prowadzące na górę oraz koleje drzwi, zapwne prowadzące do garażu. W głebi domu znajdował się salon, natomiast po lewej było wejście do kuchni. Usiadłam na kanapie razem z mamą. Louis na razie jeszcze stał i pisał coś w telefonie. Obie patrzałyśmy na niego wyczekująco.
-Chłopcy za chwilę zejdą. Zaraz ich poznasz-mężczyzna zwrócił się do mnie a ja poczułam chłód. Teraz juz wiem, ze nie jestem gotowa ich poznać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro