To chyba czas jej powiedzieć...
-Nie chcę tam iść- jęknął Harry następnego dnia.
-Idziesz i koniec kropka- tupnęłam nogą.
Chłopak wyszedł ze swojego Range Rovera i udał się do szkoły, a ja za nim. Wszystkie spojrzenia były skierowane na niego, ale nie wyglądał na zadowolonego, bardziej na zestresowanego.
-Harry co ty robisz?- zganiłam go za chowanie się po kątach.
-Wszyscy się na mnie patrzą.
-I o to chodzi, teraz leć zbieraj głosy- rozkazałam.
Trzeba mu pomóc... serio trzeba mu pomóc. Weszłam w jego ciało (tak, wiem, że to dziwnie brzmi).
-Co ty robisz?- zaczął ze mną walczyć, przez co dziwnie się ruszał.
-Zwracasz na siebie uwagę idioto- warknęłam.
W końcu się poddał, więc podeszłam do grupki dziewczyn.
-Hej dziewczyny, mogę liczyć na wasze głosy?- uśmiechnęłam się ukazując urocze dołeczki Harrego.
-Jasne- odpowiedziały jednocześnie.
-Dzięki- powiedziałam i odeszłam.
Zagadnęłam tak jeszcze do kilku osób i wyszłam z ciała Harrego.
-Harry!- krzyknęła jakaś dziewczyna.
-Cześć Lena- przywitał się.
-Masz dzisiaj wolne?
-Tak.
-Mieliśmy planować imprezę- jęknęłam w myślach.
-U mnie o 16.00?
-Pewnie, przyjadę- uśmiechnął się, a ona poszła w swoją stronę.
Harry poszedł na kółko matematyczne, dlatego ja udałam się na stołówkę. Okazało się, że siedzą tam moje dawne przyjaciółki. Żadna z nich nie wyglądała jakby za mną tęskniła, Taylor nawet zajęła moje miejsce.
-Jak z głosami?- zapytała blondynka, na co wytrzeszczyłam oczy. Ona startuje?! Muszę coś wymyślić.
-Masz przewagę- westchnęła Olivia.
#Harry
O 15. 30 wsiadłem do samochodu, więc pod domem Leny byłem punktualnie.
-Cześć Harry- przywitała mnie dziewczyna i wpuściła do domu.
-Hej- odpowiedziałem.
-Idź na górę, zrobię jeszcze herbatę- oznajmiła- pierwszy pokój po lewej- dodała.
Poszedłem do wskazanego pomieszczenia. Pokój był pomalowany na ciepłe kolory. Biurko z jasnego drewna stało przy oknie, a łóżko, na którym leżało kilka maskotek stało w kącie obok szafy.
-Już jestem, siadaj- wskazała na fotel przy biurku.
Dziewczyna wyciągnęła swoje książki, więc zabraliśmy się za naukę. Lena okazała się być naprawdę miłą osobą.
Po powrocie do domu napadła mnie Stella.
-Harry musisz koniecznie zrobić imprezę, Taylor też startuje- wymachiwała rękami.
-Ok, nie denerwuj się- powiedziałem obojętnie.
-Idioto, ja nie chcę trafić do piekieł!
-Spokojnie, przecież ci pomogę. Zadzwonię do przyjaciół- wyciągnąłem telefon z kieszeni dżinsów.
-Kujonów?- zadrwiła.
-Nie- westchnąłem. To chyba czas jej powiedzieć- W mojej wcześniejszej szkole byłem tak samo popularny, jak ty tutaj, może nawet bardziej. Byłem królem szkoły. Codziennie seks, imprezy, narkotyki, alkohol i wyścigi. Stoczyłem się na samo dno. Kiedyś jeden z moich kumpli prowadził pod wpływem. Wjechał w mój samochód... nie mogłem zahamować, uderzyłem w auto jego dziewczyny. Tylko ja przeżyłem. Miałem rozprawę w sądzie. Zostałem uniewinniony. Potem przeprowadziłem się tutaj i się zmieniłem.
Stella wpatrywała się we mnie z otwartą buzią. Heh... kto by pomyślał, że kujon może mieć taką przeszłość...
Dziękuję za przeczytanie <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro