BÓG SEKSU!!!
Następnego dnia postanowiłam zmienić taktykę. Harry musiał czegoś pragnąć. Chłopak siedział na boisku i przyglądał się treningu szkolnej drużyny cheerleaderek.
-Cześć Herri!- przywitałam się radośnie, a on nie zwrócił na mnie uwagi. Wpatrywał się w... Kendall Jenner. Uśmiechnęłam się szyderczo, czyli znam słabość Harry'ego. Brunet podszedł bliżej boiska.
-Harry, pamiętasz co ci wczoraj powiedziałam?- zapytałam przesłodzonym głosem.
-Możesz się odczepić, przecież ci powiedziałem, że nie.
-Oj przestań, przecież widzę, że Kendall wpadła ci w oko.
-I co z tego i tak nie mam u niej szans.
-Masz i to duże. Mogę od tak sprawić, że wpadnie ci w ramiona- pstryknęłam palcami.
-Ale...- nie zdążył odpowiedzieć ponieważ jakaś 'przypadkowa' piłka uderzyła w Kendall, a ta wpadła w ramiona chłopaka.
-Harry złapałeś mnie, dzięki- uśmiechnęła się i wróciła do ćwiczenia układów.
-Ty to zrobiłaś?- wydukał po chwili otępienia.
-A kto niby?- wzruszyłam ramionami.
-Chyba jednak przyda mi się twoja pomoc.
-Ok, zaczniemy od tego, że zapiszesz się na konkurs talentów, bo masz jakiś prawda?- chłopak automatycznie spuścił wzrok.
-Jestem dobry z matematyki i... trochę śpiewam- odpowiedział po chwili, jakby się wahał, czy powiedzieć prawdę.
-No i świetnie, chodź do pustej sali, sprawdzimy czy coś potrafisz.
Brunet zamknął drzwi i wziął głęboki oddech.
Po chwili usłyszałam pierwsze słowa nieznanej mi piosenki. Jego głos był nieziemski z lekką chrypką. Zdziwiło mnie, że nie chwalił się swoim talentem. Czas to zmienić!
-Teraz biegniesz do samorządu i zapisujesz się do listy uczestników- rozkazałam.
-Jesteś pewna?
-Tak, masz piękny głos, dasz radę- upewniłam go.
Harry skończył lekcje, więc udaliśmy się do jego domu. Dom okazał się być villą. Wnętrze było pięknie wystrojone.
-Zacznijmy od tego, że zmyjesz ten okropny żel z włosów.
-Ale...
-Nie ma żadnego ,,ale". Idziesz teraz pod prysznic, a ja przejrzę twoją szafę- chłopak w końcu udał się do łazienki.
Otworzyłam szafę. Same sweterki, ochyda. Znalazłam w końcu jakieś dżinsy i koszulkę. Drzwi od łazienki w końcu się otworzyły. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to tatuaże oraz umięśniony tors. Dlaczego ja już nie żyję??? Wpatrywałam się w niego z otwartą buzią.
-Czemu się tak patrzysz?
Matko on wyglądał jak cholerny BÓG SEKSU!!!
-Stella, Stella żyjesz? A nie sorry zapomniałem, ty nie żyjesz. Stella!- mruknął zirytowany.
-Nom... Wysusz się i ubierz. Jedziemy zmienić twoją garderobę- powiedziałam.
Harry gotowy zszedł na parter i poszedł do gabinetu swojej matki.
-Mamo, potrzebuję trochę hajsu na nowe ubrania- oznajmił chłopak.
-Jasne Harry- uśmiechnęła się kobieta i podała mu kartę.
-Zawsze mówisz wszystko rodzicom?- zapytałam podczas przeglądania ciuchów.
-Może nie zawsze, ale często- odpowiedział i wyszedł z przymierzalni- I jak?
-Bierzemy, masz jeszcze te- podałam mu inne znalezione ubrania.
-Harry, skąd u takiego grzecznego chłopczyka tatuaże?- spytałam z ciekawości.
-Umm... to długa historia- odpowiedział po chwili milczenia.
-Opowiesz?- nalegałam, na co on westchnął.
-Może kiedyś.
Po około trzech godzinach poszliśmy do kasy.
-Harry patrz, podobasz się jej- wskazałam na dziewczynę, która zerkała na mojego towarzysza.
-Nie, na pewno nie- zarumienił się lekko.
-A właśnie, że tak. Uśmiechnij się do niej- nakazałam.
Chłopak zrobił to o co go prosiłam, a dziewczyna od razu podeszła.
-Zagadnij do niej- szepnęłam.
-Spieprzaj- rozkazał.
-Sorry... Przepraszam- powiedziała zmieszana brunetka.
-Znaczy nie ty- tłumaczył się- Jestem Harry.
-Lena- podała mu rękę- To ty dobrze radzisz sobie z matematyką?
-T-tak- wydukał.
-Wytłumaczyłbyś mi? Nie ogarniam kilku tematów- westchnęła.
-Może kiedyś, muszę już iść. Cześć.
-Czekaj! Masz tu mój numer- podała mu zwiniętą karteczkę, po czym Harry skierował się do wyjścia, wcześniej płacąc.
-Mogłeś z nią poflirtować- burknęłam.
-Nie pamiętasz? Cel to Kendall- powiedział spokojnie.
-Jeszcze z nią nie jesteś.
Wracając przechodziliśmy niedaleko mojej villi.
-Patrz, to mój brat. Jest jakiś smutny. Ciekawe dlaczego?- zauważyłam.
-Hmm... Może dlatego, że umarłaś?- zapytał retorycznie.
-No tak, zapomniałam.
Dziękuję za przeczytanie <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro