Rozdział szesnasty - siostry
Valerie: Potrzebuję obstawy na balu u Allena.
To nie do końca prawda, ale chcę ponownie stanąć z Chasem twarzą w twarz. Nie wiem, co wydarzyło się między nami na jego imprezie, ale od tamtej pory nie potrafię wyrzucić z głowy jego zafascynowanego spojrzenia. Dopiero podczas mojej wizyty w jego klubie, zdałam sobie sprawę, że mam przed sobą bardzo przystojnego mężczyznę, na którego widok niejedna kobieta mogłaby stracić głowę. Dziś chcę jedynie przekonać się, czy chemia między nami jest prawdziwa, czy tylko jest wytworem mojej wyobraźni.
Co prawda, nie zdradzę mu swojej tożsamości. Nie mam też zamiaru zdradzać mu swojej płci. Nie przekażę mu również szczegółów dotyczących mojego wieczorowego stroju. Jeśli te dziwne wibracje znów pojawią się między nami, będę wiedzieć, że moje ciało na nowo budzi się do życia, a to oznacza, że mój umysł pozwala mi zapomnieć o bestialskim gwałcie. Pomimo wieloletniej terapii i myślach skupionych na zemście, nie potrafiłam spojrzeć na żadnego faceta wzrokiem pełnym pragnienia. W pewnym sensie myślałam, że jestem zepsuta, a wyrządzone krzywdy na zawsze odbiorą mi uczucie podniecenia i seksualnego pragnienia.
Tymczasem Chase Lauer sprawił, że moje ciało otwarcie powiedziało: „pragnę poczuć jego bliskość". Czekałam na taki przełom odkąd rozpoczęłam terapię, lecz przez pięć długich lat, brzydziłam się każdym dotykiem z mężczyzną, więc dwa lata temu poddałam się w szukaniu bliskości i miłości. Uznałam, że zostałam napiętnowana zbiorowym gwałtem i nigdy nie zamknę tego rozdziału w życiu.
Jeśli poczuję między nami tą samą erotyczną wibrację – wkrótce pozwolę mu poznać moją tożsamość. Nie ucieknę od niego tylko dlatego, że moje ciało go pragnie. Nie boję się tego odczucia. Co więcej, chcę poznać na czym polega życie, kiedy bliskość mężczyzny nie budzi mojego strachu.
Chase: Ilu chłopaków mam wziąć ze sobą?
Valerie: Ty i twoi bracia wystarczą.
Chase: Zgoda.
Valerie: Potrzebuję chwili, aby porozmawiać z Hayesem. Zadbaj o to, aby żaden z nich tego nie zobaczył. Zabierz ich z dala od sali bankietowej.
Chase: OK.
To co podoba mi się w naszym sojuszu to fakt, że Chase nie zadaje pytań i nie próbuje na siłę poznać mojej tożsamości. Pozwala mi realizować mój plan i nie kwestionuje moich decyzji, dzięki czemu mogę w pełni skupić się na mojej małej, słodkiej zemście. Ta, o ile twój umysł wyrzuci z głowy spojrzenie Lauera i ponownie skupi się w stu procentach na Allenie to może ta słodka zemsta nadal zostanie twoim priorytetem, kretynko!
Potrząsam głową, aby wyrzucić z głowy Chasea Lauera, aby na nowo ułożyć sobie w głowie słowa, jakie chcę wypowiedzieć do Hayesa. Co prawda nic, co powiem nie będzie odpowiednie, a kiedy zrozumie zawartość koperty, jego serce na nowo roztrzaska się na małe kawałki. Być może rozkleję stare rany, ale prawda musi zdetonować kłamstwo, wypowiadane przez Titusa od lat. Córka Hayesa miała prawo żyć i mogła pokonać raka, a mimo to została brutalnie zamordowana przez własnego męża, który bardziej pragnął pieniędzy niż miłości własnej żony. Paradoksalnie ja oddałabym cały majątek za kogoś, kto mógłby mnie pokochać z wzajemnością. Pieniądze są jedynie środkiem do realizacji planu, a bez nich nie mogłabym się mierzyć z kimś takim jak Allen.
- Podpiszesz to? – Amanda rzuca na moje biurko plik dokumentów, a jej mina wyraża czystą niechęć. Najwidoczniej parę dni urlopu nie zmieniły jej nastawienia do swojej przyrodniej siostry, która odebrała jej Ross Enterprise.
- Co to?
- To ważne. – wywracam oczami, po czym spoglądam na umowę zawarcia współpracy.
- Co to do jest!? – zaciskam szczękę, a ton mojego głosu zdecydowanie zwiększył swoją częstotliwość.
- To nasz nowy pracownik.
- Po moim trupie.
- Ale...
- Kim on dla ciebie jest?
- Nikim ważnym. – wzrusza ramionami. – To znaczy, od kilku dni spotykamy się na niezobowiązujące randki.
- I od tak chcesz go zatrudnić w naszej firmie?
- W twojej firmie. – poprawia mnie.
- Nie, to nasza firma. – biorę uspokajający oddech. – To, że nią zarządzam, nie oznacza, że traktuję cię jak powietrze. To również twoja firma, ale wykorzystuję w tym momencie swój status prezesa i odmawiam przyjęcia nowego pracownika.
- Dlaczego!?
- Co o nim wiesz?
- Jest miły, mądry, ma dwie siostry...
- I codziennie odmawia różaniec przy łóżku. – dopowiadam zjadliwie. – A nocami pisze wiersze i gra na harmonijce.
- Co to ma znaczyć? Dlaczego tak się zachowujesz? Pomagam mu jedynie znaleźć pracę. Ma bardzo wysokie kwalifikacje...
- I dlatego nie ma pracy? – sugeruję. – Ktoś z tak bogatym doświadczeniem zawodowym nie ma problemu ze znalezieniem pracy. Dobry analityk znajdzie pracę w ciągu godziny.
- Dlatego zaproponowałam mu pracę w twojej firmie. – NASZEJ!
- Jak długo szuka tej pracy?
- Parę miesięcy. – odpowiada, a po chwili jej mina wygląda jakby właśnie połączyła kropki. – Chcesz mi powiedzieć, że ten facet specjalnie się ze mną umawia, aby dostać się do struktury Ross Enterprise? – przytakuję. – On chce odkryć twoją tożsamość? – ponownie przytakuję. – Ja pieprzę! Zaczęłam go lubić.
- Przykro mi. – posyłam jej skruszony uśmiech, a następnie wstaję z krzesła, aby do niej podejść. – Mój status incognito jest uciążliwy dla wszystkich dookoła, ale obiecuję, że wkrótce to się skończy. Wyjdę z ukrycia, a wtedy już nikt nie wykorzysta twojej dobroci do tego, aby dotrzeć do mnie.
- Powiesz mi kim jest ten mężczyzna?
- To człowiek Allena. – wzdycham. – Jakiś czas temu spotkałam go na cmentarzu przy grobie Susan. Wtedy podawał się za jej chłopaka i na moje szczęście, nie połączył kropek. Nie domyślił się, że stoi przed nim DUCH. – zresztą skąd miał to wiedzieć?
Ku mojemu szczęściu, Dallas ma skłonności do zatrudniania patałachów i niezbyt inteligentnych ludzi. Tego dnia, kiedy odwiedziłam grób Susan, Allen pojawił się na grobie swojego ojca, a mężczyzna, który do mnie podszedł był jego ochroniarzem. Co więcej – ten człowiek nie ma świadomości, że jego dziewczyna zginęła z rąk jego obecnego szefa. Co gorsza, pracował dla niego, kiedy Allen wbijał nóż w klatkę piersiową Susan, a mimo to nigdy nie dowiedział się prawdy.
- Skąd to wszystko wiesz?
- Mam ludzi wszędzie. – odpowiadam dumnie. – W ciągu pięciu lat zbudowałam ogromną sieć kontaktów, która oplata całe miasto, jak obszerna pajęczyna, dlatego zawsze znam każdy ruch Allena.
- Jak ty to wszystko robisz?
- To znaczy?
- Jak możesz mieć to wszystko pod kontrolą?
- Kiedy kieruje tobą rządza zemsty, jesteś w stanie kontrolować wszystko – umysł, ciało i innych ludzi. To potężna władza i tylko nieliczni potrafią nad nią zapanować.
- Chyba właśnie dlatego cię nienawidzę....
- Myślę, że to nie jest prawda. – kwituję. – Przemawia przez ciebie zazdrość, ale uważam, że jest całkowicie zrozumiała.
- Nic o mnie nie wiesz. – fuka.
- Amando, proszę... - wzdycham. – Nie zaczynajmy tej rozmowy na nowo.
- Jesteś tylko bękartem mojego ojca.
- Kiedy moja decyzja cię rani, zawsze próbujesz zranić mnie. – kwituję. – To kiepska taktyka, ponieważ wiem, że robisz to specjalnie i najzwyczajniej w świecie, ignoruję twoje słowa. Możesz choć raz przyznać się sama przed sobą, że nawet mnie lubisz, ale nie chcesz tego okazywać?
- Myślę, że powinnam już iść. Nie chcę zabierać twojego cennego czasu. W końcu czeka cię dzisiaj bal. – wycofuje się z mojego gabinetu, jakby uciekała od mojego przeszywającego spojrzenia. Naprawdę mam nadzieję, że pewnego dnia, Amanda nazwie mnie swoją siostrą, a nasze stosunki diametralnie się ocieplą. Prawdopodobnie to ja powinnam ją do siebie przekonać, ale jak tego dokonać, jeśli jedyną rzeczą jaką jej odebrałam to funkcja prezesa w Ross Enterprise? Natomiast zapewniłam jej ciepłą posadę dyrektora handlowego, a zyski tej firmy dzielone są na pół, nawet jeśli nie muszę tego robić. Szczerze mówiąc nie mam pojęcia, dlaczego Amanda tworzy miedzy nami tą dziwną rywalizację, ale właśnie podjęłam decyzję, która może nam pomóc się dogadać.
- Amando! – wołam za nią.
- Czego jeszcze ode mnie chcesz? Nie wystarcza ci, że muszę zerwać kontakt z facetem, którego naprawdę polubiłam!?
- Chcesz wybrać się na bal razem ze mną?
_____
Miłego wieczoru!
Jeśli uda mi się napisać dziś jeszcze jeden rozdział to oczywiście go wstawię😊
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro