Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział trzydziesty trzeci - polowanie na wiedźmę

Dallas Allen

- Jesteś skończonym debilem! – warczy Gordon, obserwując moją posiniaczoną twarz, która ma oznaki brutalnego ataku Lauera. Pieprzony idiota! Moja twarz wygląda okropnie, a moje odbicie w lustrze wzbudza we mnie jedynie gniew. – Po co jechałeś do Lauera? Doskonale wiedziałeś, że nie skończy się to dobrze.

- Nie wiem, czego on oczekiwał po gościu, który jedynie czekał na dogodną okazję, aby mu wpierdolić. – parska śmiechem Jonas, a w tonie jego głosu wyczuwam nutkę goryczy. Nic dziwnego, skoro na jaw wyszła starannie ukryta katastrofa budowlana w Baltimore. DUCH ma niesamowitą zdolność odkopywania starych brudów, a jeśli dowie się o naszych atakach na kobiety, obróci nasze życie w koszmar.

- Stracił zmysły. – kwituje Corey. – Nie widzę żadnej logiki w decyzjach, jakie podejmuje.

- Mamy gotowe rozwiązanie naszych problemów. – wypowiada z naciskiem Gordon. – Jedynie Dallas nie chce współpracować.

- Wiecie, że was słyszę? – dopytuję zjadliwie. Mam dość tego, że jestem postrzegany jako osoba, która pozjadała wszystkie rozumy, gdzie w gruncie rzeczy robię wszystko, aby nas wszystkich ochronić. Potrzebujemy kogoś takiego, jak Chase Lauer do ochrony, a wierzę, że to jest jedyna osoba, która mogłaby poznać tożsamość DUCHA.

- A mimo to podejmujesz decyzje bez konsultacji z nami! – wypowiada ze złością Jonas. – Nie jesteś samotną pastereczką, która chroni swoje owce przed wilkiem, więc konsultuj z nami swoje głupie decyzje.

- Konferencja prasowała miała ocieplić twój wizerunek. – stwierdza Corey. – Przesunięcie jej to bardzo duży błąd.

- W mediach są zdjęcia jego „pięknej" twarzy. – wypowiada Jonas. – Konferencja prasowa nie ma w tym momencie najmniejszego sensu. Jak można ocieplić wizerunek kogoś, kto dostał mocny wpierdol i pozwolił, aby małpy Lauera uszkodziły mu samochód?

- Wystarczy, że zrobimy z Dallasa ofiarę. – sugeruje Gordon.

- Już to widzę, jak DUCH na to pozwala. – śmieje się Corey bez krzty wesołości w głosie. – Gdyby w oświadczeniu prasowym padły słowa: „jestem ofiarą systemu", DUCH zareagowałby w przeciągu minuty.

- Nie możesz tego wiedzieć. – stwierdzam.

- Dallas, kurwa! – Corey uderza dłonią w blat stołu. – Jeszcze tego nie rozgryzłeś? DUCH uderza w nas naszymi grzechami. My nie jesteśmy ofiarami tylko napastnikami i notorycznymi kłamcami. Ktoś kto wymierza nam sprawiedliwość, nie pozwoli, abyś robił z siebie ofiarę, bo nią, kurwa, nie jesteś!

- A o wpierdol poprosiłeś się sam. – dopowiada Jonas. – Jest już za późno, aby uciekać z kraju, bo siadł na nas prokurator.

- O'Connor w końcu błyszczy jak gwiazda Betlejemska. – stwierdza Gordon. – DUCH dał mu nas na tacy.

- Nie mamy pewności, że DUCH maczał palce w karierze O'Connora. – wypowiadam bez przekonania. Czasem mam wrażenie, że oszukuję sam siebie, aby poczuć się lepiej i bezpieczniej, bo prawda może stanowić ogromny problem. Kiedy Nathaniel Hayes dowiedział się kim jest DUCH, dostał rozległego zawału i rozbił się na autostradzie, co ma jasny przekaz. To ja tutaj rządzę.

- Ja pierdolę. – syczy Gordon. – Dallas, skup się! Mamy zadanie do wykonania, więc ogarnij swoją gębę i zacznij współpracować. Przejmuję dowodzenie nad całą sytuacją.

- To, co zamierzamy zrobić, wymaga pełnego skupienia. – wypowiada Corey. – Musimy odzyskać wsparcie Lauera, a to możemy osiągnąć tylko groźbą, a potem Chase urządzi nam małe polowanie na wiedźmę.

- DUCH może być mężczyzną. – sugeruję.

- No to Chase zrobi nam małe polowanie na czarnoksiężnika. – prycha Jonas. – Czy to ważne, jakiej płci jest DUCH?

- Poza tym, główną podejrzaną jest Sara Moore. – kwituje Gordon.

- Która nie żyje od pięciu lat i nie ma żadnych powiązań z Ross Enterprise. – wypowiadam sarkastycznie. – Jesteście, jak uparte osły.

- I vice versa. – odpowiada Jonas.

- Jak dla mnie to DUCH może być kobietą z kutasem między nogami albo murzynem z rudymi włosami. Chuj mnie obchodzi jakiej jest płci, narodowości czy rasy. Obchodzi mnie jedynie łeb DUCHA nabity na pal z napisem: „przegrany" na czole. – syczy Gordon. – Czy to jasne?

- Jak słońce. – wypowiada Jonas. – Swoją drogą, DUCH może być ciemnoskórą kobietą o rudych włosach z kutasem między nogami. – parska śmiechem. – Anomalia rasy ludzkiej.

- Anomalię to zaraz dostaniesz, jak cię DUCH prześwięci wrzątkiem i kwasem, co wypala skórę. – wypowiada ze zdenerwowaniem Gordon. – Ta dyskusja jest bez sensu! Czasem mam wrażenie, że bagatelizujecie problem.

- Ciężko walczyć z cieniem. – stwierdza Jonas. – Ale masz rację. Musimy działać, zanim na światło dzienne wyjdzie niedogodna prawda. Gorsza od katastrofy budowlanej czy narkotyków w kasynie. Ba! Gorsza od morderstwa własnej żony.

- Mamy niewiele czasu. – stwierdzam posępnie. – To kwestia paru dni, aż DUCH zada cios ostateczny.

- Skąd ta pewność? – pyta Corey. – Równie dobrze, DUCH może się z nami bawić w kotka i myszkę.

- Ile brudów może na nas jeszcze mieć? – prycham. – Oprócz tych nieszczęsnych kobiet, już niczego nie trzymamy w tajemnicy. – cała trójka spogląda po sobie, jakby właśnie zawarli ciche porozumienie. Marszczę brwi. Co to miało znaczyć? – Coś ukrywacie? Czegoś nie wiem?

- Im mniej wiesz, tym lepiej dla ciebie. – odpowiada tajemniczo Gordon. To żart?

- Dbam o wasz wizerunek od lat. Załatwiam wasze interesy i naginam dla was prawo, a na sam koniec słyszę, że macie przede mną ważne tajemnice? – zaciskam szczękę. – W dodatku uważacie mnie za wariata. Pięknie...Cudnie. Kurwa, zajebiście.

- Bywasz nierozważny. – odpowiada Jonas. – Twoja morda jasno to pokazuje.

- To jest powód, aby mnie oszukiwać? – pytam z frustracją. – Jeśli mamy tkwić w tym razem to powinienem wiedzieć, co może nas jeszcze czekać.

- To nie jest twój problem, Dallas. – odpowiada lakonicznie Gordon. – Zajmijmy się DUCHEM, a potem porozmawiamy.

Moje zaufanie do przyjaciół drastycznie spada i osiąga dno, dna.

~***~

Valerie Ross

OD: [email protected]

DO: [email protected]

TEMAT: Prośba grzecznościowa

TREŚĆ:

Droga Valerie,

Nieślubna córko mojego byłego męża, którego obecnie nienawidzę i gardzę jego życiem na emeryturze. Kontaktuję się z tobą sprawie mojej córki, Amandy, która popełniła bardzo głupi błąd. Przyznam szczerze, że zlekceważyłam bękarta mojego byłego męża i kazałam Amandzie nagrać waszą rozmowę. Liczyłam, że stracisz czujność i powiesz coś, co zagrozi twojej pozycji w zarządzie Ross Enterprise. Jednakże Valerian zaszczepił w tobie wyrachowanie, czujność i intuicję, więc przegrałam tą bitwę.

W rezultacie mojej głupiej decyzji, odebrałaś mi źródło dochodu, a to oznacza, że nie mam środków do życia, a jak sama pewnie wiesz, utrzymanie kogoś takiego jak ja, jest kosztowne, ponieważ posiadam bardzo wysokie standardy. Jestem gotowa, aby przeprosić cię osobiście za próbę oszustwa w zamian za podtrzymanie wypłat na moje konto z tytułu rekompensaty za zdradę twojego parszywego ojca.

Proszę, spotkajmy się.

Joan Ross,

Twoja macocha (Nie z wyboru).

- Słuchasz mnie? – pytanie zadaje Clara, ale zanim jej odpowiadam wystukuję szybką odpowiedź do Joan o treści: „Nie ma takiej możliwości. Twoja pasierbica (bez odbioru)." Jestem konsekwentna w swoich założeniach, a Amanda zdecydowanie powinna dostać nauczkę za swoje nielojalne zachowanie. Nie mogę sobie pozwolić, aby ktokolwiek z mojego bliskiego otoczenia grał przeciwko mnie. – Ziemia do Valerie. My tu jesteśmy i pijemy pyszną latte, a twoja stygnie.

- Pewnie myśli o ładnym tyłeczku Chasea Lauera. – sugeruje Blair.

Zdecydowanie ten mężczyzna ma ładny tyłeczek...

- Eeee. – otrząsam się ze swoich galopujących myśli. – Wybaczcie, ale miałam ważną sprawę do załatwienia.

- Zarumieniłaś się. – stwierdza Blair z zachwytem, a jej wrodzony optymizm na pewno napisał już scenariusz na miłosne love story między mną, a Laurem. – Czyli przyznajesz, że Chase jest przystojny?

- Nie potrafię kłamać, więc tak. Chase jest bardzo przystojny. – odpowiadam, jednocześnie zamykając laptop i sięgając po letnią już kawę. – Poza tym nie boi się mojego temperamentu, więc to dobry kandydat do randkowania i nauki swoich intymnych granic.

- To jedyny facet, którego się nie boisz. – sugeruje Clara. – Jestem ciekawa, dlaczego.

- Może jej mózg nie wyczuwa zagrożenia. – odpowiada za mnie Blair. – Czasem nasza podświadomość wyczuwa niebezpieczeństwo zanim przekonamy się na własnej skórze, że sytuacja naprawdę zagraża naszemu życiu.

- Chase jest po prostu sobą. – przyznaję. – Ma w sobie jakiś magnetyzm, który mnie przyciąga. Nie potrafię tego wyjaśnić, ale po prostu czuję się przy nim bezpiecznie.

- Zaopiekował się twoją zranioną duszą. – stwierdza Clara. – To oznacza, że pojawił się w twoim życiu, po to, aby cię uleczyć.

Czy tylko dla mnie ta wypowiedź brzmi dziwnie i sztucznie?

- To brzmi bardzo wróżbiarsko. – śmieje się Blair i według mnie ma trochę racji. – Jadłaś dziś może ciasteczko z wróżbą?

- Nic z tych rzeczy. – Clara wzrusza ramionami. – Byłam wczoraj u wróżki, aby postawiła mi tarota i chyba za bardzo się wczułam. – wymieniam z Blair porozumiewawcze spojrzenia. Czy ja dobrze usłyszałam, że moja najlepsza przyjaciółka korzysta z usług wróżki oszustki? – Nie patrzcie na mnie w ten sposób! Moja mama uwielbia wróżbiarstwo, więc skusiłam się na jedną sesję z tarotem.

- To nie jest Hogwart. – stwierdzam. – Magia nie istnieje.

- Ja też byłam sceptyczna, ale madame Audrey brzmiała bardzo sensownie.

- To jaka przyszłość na ciebie czeka? – dopytuje Blair, a jej wyraz twarzy wskazuje na niedowierzanie.

- Moja traumatyczna przeszłość odezwie się do mnie, kiedy w moim życiu pojawi się mężczyzna, którego być może już znam. Los chce, abym dała mu szansę, nawet jeśli mój rozum, mówi: „uciekaj", ponieważ do mojego serca zapuka miłość.

- Clara...- wzdycham. – Pomyślałaś o Williamie, prawda?

Pieprzony William i jego nieszczęsny powrót na wolność. Ten mężczyzna to wyśmienita definicja manipulacji i egocentryzmu, a jego zachowanie można opisać kilkoma słowami: brutalne, agresywne, narcystyczne, płytkie i aroganckie. To chodzący, czerwony maszt ostrzegawczy i Clara powinna trzymać się od niego z daleka, a jeśli nie potrafi tego dokonać, pomogę.

- Tylko z nim łączy mnie traumatyczna przeszłość, a rozum każe mi od niego uciekać.

- Posłuchaj rozumu. – wypowiada zjadliwie Blair. – Zmieniłam zdanie i teraz uważam, że ten człowiek na zasługuje na drugą szansę i twoje zainteresowanie. Poza tym, co Wiliam może ci zaoferować? Twoje życie w przeciągu pięciu lat zmieniło się nie do poznania. Masz dobrze prosperującą firmę, własny majątek i nieograniczone możliwości. Jeśli potrzebujesz mężczyzny do ogrzania łóżka to sobie znajdź takiego, który nie przejawia zachowań psychopatycznych, obsesyjnych i agresywnych.

- Moje ciało uwielbia adrenalinę. – przyznaje Clara. – Podnieca mnie szorstkość mężczyzn i ich dominacja.

- To nie jest opis Williama. – stwierdzam. – Nawet jeśli lubisz ostry seks to nie ma on nic wspólnego z uderzaniem twoją głową o ścianę i katowaniem twojego ciała przedmiotami codziennego użytku. Clara, on cię skatował do nieprzytomności. Jesteś masochistką czy idiotką?

- Najwidoczniej jestem masochistką i idiotką. – przyznaje, a w jej oczach zbierają się łzy. Razem z Blair podchodzimy do niej, aby dać jej odrobinę otuchy. Siadam po turecku na podłodze, a następnie chwytam jej zimną dłoń.

- Kochanie, wiesz, że chcę dla ciebie jak najlepiej, prawda? – szepczę, a Clara kiwa na potwierdzenie głową. – Dlatego pewnie rozumiesz, dlaczego obawiam się o twoje życie. Kocham cię i stanę za ciebie w ogniu, ale nie możesz podejmować nierozważnych decyzji. Byłaś bliska śmierci, a twoje ciało nosiło siniaki po brutalnym ataku przez kilka długich tygodni. Naprawdę uważasz, że kontakt z Williamem to dobry pomysł?

- Chyba nadal go kocham... - wyznaje po cichu, a przez moje ciało przechodzi dreszcz. Jak można kochać takiego potwora?

- A ja uważam, że jesteś od niego uzależniona emocjonalnie. – wypowiada Blair. – Nie kochasz go, ale uzależniłaś się od jego obecności. Pociąga cię jego aura brutalności, a umysł uparcie ignoruje niebezpieczeństwo. Pragniesz go, pomimo strachu o własne życie. William potrafi pięknie mówić i manipulować. Jest bardzo przystojny i zawsze ładnie pchanie i elegancko się ubiera. On tobą manipuluje, grając na twoich emocjach, a ty złapałaś się na jego przynętę.

- Wróć na terapię. – proponuję. – Blair ma rację. Jesteś ofiarą Williama i nie jesteś na tyle silna, aby zerwać tą dziwną więź.

Jeśli będzie trzeba, wykorzystam po razu drugi plan „L". Tym razem, aby chronić Clarę.

- Kiedy jestem z wami, czuję że wiem, co robić. -wyznaje Clara. – Wiem, że nie powinnam kontaktować się z Williamem. Powinnam uciekać. Natomiast, gdy zostaję sama, brakuje mi jego obecności i szukam z nim kontaktu.

- Spałaś z nim? – pyta Blair.

- Ja...eee...

- Żartujesz sobie? – pytam z niedowierzaniem. – Zwariowałaś!?

- Tracę zdolność logicznego myślenia, kiedy zostaję sama!

- Przeprowadź się do mnie. – proponuje Blair.

- To bardzo zły pomysł. – stwierdza Clara. – To oznaczałoby, że ściągam na ciebie swoje własne problemy.

- To nie jest temat do dyskusji. – odpowiada Blair z pełnym przekonaniem. – Mam w domu groźnego i morderczego shih tzu. Obroni nas.

- Załatwię wam lepszą ochronę. – stwierdzam z przekonaniem. – Chase Lauer ma dwóch równie przystojnych braci. 

________
Życzę wam udanego weekendu😊

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro