Rozdział 3
Dźwięk wielkiego dzwona rozbrzmiewa w jej uszach. Stoi tam, kompletnie sama. Pomimo panujących tłumów... Wszyscy ubrani na czarno wpatrują się w trumnę. Na placu cmentarnym panuje ponury nastrój - jak na każdym pogrzebie.
Była już na wielu takich uroczystościach ale nigdy nie przewidywała że zobaczy własny pogrzeb. Że umrze ze starości, że będzie miała z nim dzieci i wspólnie doczekają się wnuków.
Ale tak nie było.
On również tam jest i przez łzy wpatruję się w drewniana trumnę w której za chwilę pochowana zostanie jego miłość.
Jego ukochana, jego jedyna....
Powoli podchodzi w jego stronę.
Chłopak odwraca się tak, jakby czul jej obecność.
Widzi że na rękach ma gęsią skórkę. Czyżby mit o zimnym powietrzu roznoszonym przez duchy był prawdą?
Dopiero teraz słyszy, że chłopak coś mówi.
-Mieliśmy żyć długo i szczęśliwie, a ten sukinsyn odebrał mi to co najcenniejsze.
Ale nie martw się skarbie. Za niedługo się spotkamy.
Ostatnie słowa chłopaka przerażają ją nie na żarty. Łapie jego rękę a on, jakby coś poczuł znowu ogląda się za siebie. I na boki, jakby czul się zdezorientowany.
-Kocham cię... - szepcze mu do ucha
Chłopak odsuwa się i pociera ręce z zimna.
-j-ja.. Też cię kocham...
Dziewczyna odskauje.
-Słyszysz mnie? -pyta.
Chłopak nie reaguje.
Wydawało jej się....
Łzy spływające z oczu jej jedynego tworzą już płynną rzekę zmartwień.
Czuje jego ból.
A on czuje jej ból.
Hej hej hej! To moja pierwsza notka pod tą historią. Chciałabym prosić was, o to abyście dali mi znać w komentarzach, czy podoba wam się sposób pisania i sama historia.
Za wszystkie lajki i samo to że czytacie bardzo dziekuje<3
Jak myślicie, co stanie się NIM? Jakie imię pasuje wam do jego osobowosci której prawie nie znacie? :D Piszcie!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro