Część 4
*Dwie minuty później cała drużyna stała przy biurku, podczas gdy Clay opowiedział im, o czym rozmawiał z Ruiną i swój plan*
Clay: I to by było na tyle.
Aaron: Ale przecież to szaleństwo! Masz zamiar wrócić do armii Monstroxa?
Macy: Kto jak kto, ale po tobie bym się tego nie spodziewała. *skrzyżowała ręce*
Clay: No to skoro się nie zgadzacie, to słucham waszych pomysłów.
Aaron: No wiesz... *podrapał się po szyi* ja nie mam żadnego. Ale to głupi pomysł. Po co uciekałeś z armii Monstroxa, skoro teraz chcesz do niej wrócić?
Axl: No właśnie. Zgadzam się z Aaronem.
Clay: Ale nie rozumiecie, że nie ma innego wyjścia? *położył ręce na biurku, podpierając się o nie* Ja sam nie chcę tam wracać, ale jeśli na serio Ruina wie, jak zdjąć to zaklęcie zamrożenia, to trzeba spróbować. Merloka nie ma. Więc jestem jedyną osobą tutaj, która ma zdolności magiczne. Jak mamy to wykorzystać, skoro nie mogę używać magii? *spogląda na resztę zespołu*
Ava: No w sumie to... masz rację. Ale no... sam nie uważasz, że to głupi plan?
Clay: Trochę. Ale jak Ruina zdejmie ze mnie to zaklęcie, to od razu odchodzę. Nie musicie się martwić.
Aaron: A co, jak gdy będziesz uciekać, Ruina zamknie cię w lochu? Podobno są przeklęte i nie da się z nich wyjść.
Clay: *uśmiechnął się* Może i Ruina jest potężną wiedźmą. Ale Merlok mi mówił, jak można przełamywać takie klątwy. Jak chce się przełamać zaklęcie, trzeba na nie rzucić jakieś potężniejsze. Proste.
Macy: A ty znasz jakieś potężne zaklęcia?
Clay: Nie trzeba potężnego zaklęcia, tylko potężnego czarodzieja. Jeśli jest się takim, nawet najsłabsze zaklęcie może pokonać to silne. Więc nie martwcie się. Poradzę sobie.
Robin: No dobra. Ja ci wierzę. A wy? *patrzy na resztę zespołu*
Macy: No jasne. Jak zawsze. Może i pomysł trochę głupi, ale wiem, że może się udać. Zwykle twoje plany nie zawodzą. *uśmiecha się* I może ocalimy Knighton.
Lance: W końcu od tego jesteśmy, co nie? No bo jesteśmy Nexo knights. Nikt nas nie pokona. A zwłaszcza taki słabeusz jak Monstrox. Pokonaliśmy go dwa razy, to załatwimy i trzeci. Ale tak, żeby już nie wrócił. Co wy na to?
Aaron: Zróbmy to! *bierze rękę przed siebie*
*Reszta zespołu robi to samo, kładąc dłonie jedna na drugiej*
Wszyscy jednocześnie: Nexooo knights! *biorą ręce w górę*
*Pół godziny później są pod zamkiem Monstroxa. Dzięki specjalnym komunikatorom schowanym za uszami, które wyglądają jak cyfrowe okular, mogą się ze sobą kontaktować*
Ava: Purplebiter do Falconshadowa. Słyszysz mnie?
Clay: *z uśmiechem* Głośno i wyraźnie.
Ava: To super. Wiesz, co masz robić?
Clay: Doskonale.
Ava: Dobra, to będziemy w kontakcie. *rozłącza się*
Clay *do siebie*: No dobra. Czas się zabawić. *idzie w stronę zamku*
*W tym samym czasie w stacji dowodzenia na zamku. Ruina i Monstrox opracowują nowy plan*
Ruina: Czyli nasz plan zakłada całkowite zniszczenie królestwa, tak?
Monstrox: Otóż to. I tak już dawno moja zemsta została zakończona. Zemściłem się na tym starym pryku Merloku, a teraz pozbędę się tego, na czym najbardziej mu zależało. Jego kochane królestwo pójdzie w dymem. *zaczyna się demonicznie śmiać*
*Ruina na znak szczęścia tylko się uśmiecha. Nagle do pomieszczenia wchodzi gargulec, trzymając za rękę Claya. Rzuca nim w podłogę*
Gargulec: Znaleźliśmy go, jak się szwędał po zamku. Nie trudno było go złapać.
Ruina: *klęka przed Clayem i łapie go z brodę* No proszę. Kogo jak kogo, ale ciebie się tu nie spodziewałam.
Clay: Zapewne jesteś zaskoczona, co?
Ruina: Trochę. Powiedz, przyszedłeś tu szpiegować, prawda?
Clay: *z uśmiechem* Może tak, a może i nie. A może przeszedłem, bo chciałem do was dołączyć?
Ruina: *zaskoczona* Naprawdę? Dołączyć do nas? A skąd mogę wiedzieć, że to nie jest podstęp? *wstała z kolan*
*Wtedy Clay zrobił to samo. Monstrox, niedowieżając spojrzał na niego podejrzliwie*
Monstrox: A skąd możemy mieć tą pewność?
Clay: *uśmiechnął się trochę złowieszczo* A co? Ruina ci się nie pochwaliła?
Monstrox: *zaskoczony* A czym niby by miała?
Clay: Tym, że ma syna. *Spojrzał na Ruinę z wrednym uśmieszkiem*
Monstrox: Co?! Syna? I ja nic o tym nie wiem?! *spojrzał na Ruinę lekko zezłoszczony* Dlaczego nic nie mówiłaś?
Ruina: Myślałam, że sam się domyślisz. Ale jak już o tym rozmawiamy... to powiem Ci prawdę. *spojrzała na Claya* Mam syna. I stoi on przede mną.
Monstrox: Co?! *patrzy na Claya, a potem na Ruinę* Czyli wy jesteście rodziną?! Czyli dlatego jesteś czarodziejem. Po matce.
Clay: *sarkastycznie* No brawo. *zaczyna klaskać* Ale niestety... przez jednego potwora od jakichś dwóch lat nie mogę używać swojej magii. Co za pech. *rozłożył ręce, usmiechając się*
Ruina: To skoro naprawdę chcesz wrócić, to powiem Ci, jak możesz zdjąć zaklęcie.
Clay: A ty nie możesz go zdjąć?
Ruina: Nie. Ale żeby odczynić zaklęcie zamrożenia, trzeba znaleźć magię. Dokładniej święte miejsce magii, gdzie znaleźć można odpowiedzi na wszystkie pytania. Dosłownie wszystkie.
Clay: To miło, że mi to powiedziałaś. Teraz będę wiedział, co robić. W takim razie... żegnam. *ukłonił się lekko i zaczął iść w stronę drzwi*
*Nagle przed drzwiami pojawiły się dwa gargulce i zatkały przejście*
Ruina: Nigdzie nie pójdziesz. *skrzyżowała ręce*
Clay: *odwrócił głowę w jej stronę* Myślisz, że to mnie zatrzyma?
Ruina: A co? Nie? Przecież bez zdolności magicznych jesteś tak samo słaby jak zwykły człowiek.
*Clay spojrzał na nią groźnie. Potem odwrócił głowę z powrotem w stronę drzwi*
Clay: Ty na serio myślisz, że dam się złapać? No to ci pokażę, co potrafię. Żeby uporać się z twoimi potworami nie trzeba znać magii.
Ruina: Złapcie go i zamknijcie w lochu.
*Potwory zaczęły iść w stronę Claya. Ten jednak tylko się uśmiechnął. Gdy jeden z gargulców szedł w jego stronę, ten zrobił unik i potwór wylądował na podłodze. Gdy znowu chciał się rzucić na chłopaka, ten poszedł dwa kroki w prawo, przez co gargulec wpadł na drugiego i oboje leżeli na podłodze. A Clay, korzystając z okazji, wyszedł z pomieszczenia. A potem z zamku. Przed zamkiem włączył komunikator i założył kaptur.*
Clay: Purplebiter. Jesteś tam?
Ava: Jestem. I co? Udało się?
Clay: Można tak powiedzieć. Ruina nie wie, jak zdjąć to zaklęcie, ale wiem, co trzeba robić.
Ava: Dobra. To wróć i tam nam wszystko opowiesz.
Clay: Jasne. Na razie. *dotyka komunikatora i się rozłącza*
*Pół godziny później wszyscy siedzą w domu Claya na kanapie, oprócz Axla, który musi siedzieć na krześle. Opowiada im o tym, co powiedziała mu Ruina.*
Macy: No i co teraz zrobisz?
Clay: Chyba trzeba będzie znaleźć to "miejsce magii". Gdziekolwiek to jest.
Aaron: A Merlok nic ci nie mówił o żadnych magicznych miejscach, czy czymś podobnym?
Clay: Nie. Właśnie nic nie mówił. *złapał ręką za brodę* Ale może w jego bibliotece coś być.
Ava: Ty to chyba na serio lubisz niebezpieczeństwo, co? *krzyżuje ręce* Niedawno co wróciłeś z zamku, ledwo co, i chcesz tam wracać? To nie ma najmniejszego sensu.
Clay: A ty masz jakiś lepszy pomysł? *kładzie lewą rękę na biodrze*
Ava: No cóż... nie za bardzo. Ale jak masz tam wejść niezauważony? Od razu cię złapią.
Macy: Chyba że będzie inaczej wyglądał.
Clay: Co masz na myśli? *krzyżuje ręce*
Macy: Kiedyś słyszałam od Merloka, że czarodzieje potrafią zmieniać swój wygląd. Może moglibyśmy spróbować?
Clay: Ale wiesz... do tego to chyba trzeba móc używać magii. A ja nie mogę.
Macy: Ale zawsze można spróbować. Merlok mi mówił, że to zaklęcie zmiany wyglądu jest... eee... nie magiczne? Coś w tym stylu.
Clay: Nie magiczne? Podobno do używania ich nie trzeba magii. Więc... chyba się uda.
Aaron: No to na co czekamy? *wstaje z kanapy* Zróbmy to!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro