Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

18 | Powrót

Harry wciąż słyszał w głowie echo zabronionego zaklęcia, które wypowiedział w jego kierunku Tom. Nie mógł uwierzyć, że ta sytuacja naprawdę miała miejsce- Riddle obiecywał przecież, że nigdy nie będzie chciał go skrzywdzić.
Potter znalazł się w Hogsmeade, na kamiennym bruku którym wyłożone były ulicę miasteczka. Świstoklik przeniósł go jak najbliżej Hogwartu, co sprawiło uczniowi ogromną radość - stęsknił się za angielskim powietrzem, za znanymi ulicami i pubami, do których chodził podczas szkolnych wycieczek. To wszystko sprawiało, że znowu w jego sercu pojawiło się uczucie pustki - myślał o Tomie, którego opuścił, oraz o Arturze, którego postać pojawiła się w jego umyśle. To dziwne, że życie tak diametralnie może się zmienić w jednej sekundzie.
Wstał z ziemi i ruszył w stronę zamku, którego widok rozciągał się przed jego oczami. Letnia noc była ciepła, co sprawiło, że spacer w stronę szkoły był czystą przyjemnością - chociaż chłopak nie bardzo wiedział, po co właściwie tam zmierza, miał nadzieję, że w murach Hogwartu znajdzie pomoc, której potrzebuje. Musiał jak najszybciej dostać się do pokoju życzeń i przenieść się z powrotem do XX wieku.
Chociaż na niebie świeciły jasne gwiazdy, a światła Szkoły rozświetlały ciemność, Harry mógł myśleć tylko o Tomie, który zrobił gigantyczną ranę na jeto sercu. Wciąż czuł do niego jakieś przywiązanie i jaką formę miłości, ale trudno było mu pogodzić się ze zdradą. Kiedy w jego umyśle pojawiało się nazwisko Riddle, czuł jednocześnie gorycz i podniecenie, co było jednym z najdziwniejszych uczuć, jakich kiedykolwiek doświadczył.
Droga do Hogwartu zajęła my kilkadziesiąt minut, chociaż były Gryfon zupełnie tego nie odczuł - był całkowicie pochłonięty ostatnimi wydarzeniami i zdziwił się, stanąwszy u bram zamku. Wszystko działo się zbyt szybko.
w końcu spojrzał na wielką, strzelistą bramę, która była drzwiami do innego, lepszego świata. Wziął głęboki oddech i, jak gdyby nigdy nic, zapukał do zamku kilkakrotnie, a stukot odbił się echem. Nie spodziewał się odpowiedzi w wakacje, w dodatku o tak późnej porze, ale, ku jego szczęściu, po chwili usłyszał za drzwiami jakieś hałasy.
Brama otworzyła się ze skrzypnięciem, a Harry zobaczył stojącego w niej woźnego - Apolliona Pringle, który wyglądał jeszcze bardziej przerażająco niż Filch.
-Taaaak? - spytał ochrypłym głosem, uchylając drzwi. Harry przełknął ślinę, nie wiedząc, co powiedzieć. Zupełnie tego nie przemyślał.
-Emm... jestem Harry. Harry Potter. Czy... jest dyrektor? - spytał niepewnie, a woźny westchnął ciężko.
-Nie ma. Jedynym nauczycielem, poza mną, który o tej porze przebywa w Hogwarcie, to profesor transmutacji, Dumblerdore. Nie sądzę jednak, aby chciał się z tobą spotkać. - rzucił Pringle, unosząc górną wargę tak, że było widać jego pożółkłe, krzywe zęby. - czemu właściwie tu jesteś? Sądziłem, że wy, uczniowie, macie teraz wakacje? - dodał chłodno, a Potter wziął głęboki oddech starając się zachować spokój.
-Tak, ja... ja po prostu mam ważną sprawę... do tego... profesora i... koniecznie muszę dostać się do zamku. - wydukał były Gryfon.
-Wybacz, wpuszczę cię dopiero we wrześniu. - stwierdził woźny i już miał zamykać drzwi, kiedy nagle pojawił się za nimi profesor Dumbledore we własnej osobie.
-Apollinie, spokojnie. Pozwól chłopcu wejść. Widzisz, mamy wspólnie kilka rzeczy do omówienia. Harry jest wyjątkowo słaby w transmutacji i przyszedł zaliczyć kilka egzaminów.
-W środku nocy? - spytał sceptycznie woźny, ale Albus zdawał się zupełnie nie zwracać na to uwagi.
- W nocy jest ciekawiej. - rzucił tajemniczo, otwierając drzwi i ruchem dłoni zapraszając zdziwionego Pottera do środka.
- Panie Potter, proszę za mną. Czeka nas ciężka noc pełna transmutacji. - rzucił, a potem zaczął iść w stronę ciemnych schodów. Harry słyszał, jak Pringle wzdycha ciężko, klnąc pod nosem i odchodzi w drugą stronę, wyraźnie niezadowolony.
Przez całą drogę nie odzywali się do siebie - Potter skupił więc swoją uwagę, na przyglądaniu się śpiącym postaciom na obrazach i staraniu się iść jak najciszej umiał, aby ich nie budzić, co wcale nie było łatwe.
Nawet nie zauważył, kiedy znaleźli się przed drewnianymi drzwiami gabinetu profesora.
- Wejdź, Harry. - powiedział Dumbledore, wyciągając dłoń, a następnie wskazując mu krzesło znajdujące się na przeciwko biurka.
Potter przysiadł na nim niepewnie, rozglądając się do okoła. Jeszcze nigdy nie był w gabinecie profesora, szczególnie, kiedy ten uczył transmutacji.
Albus usiadł po drugiej stronie i położył dłonie na biurku, spoglądając surowo na chłopca.
- Harry, co tu robisz w wakacje, o tak późnej porze? - spytał, a były Gryfon tylko zacisnął zęby. Jak miał mu to niby wytłumaczyć że zakochał się w Tomie, starszym koledze ze szkoły, który okazał się zabójcą, chcącym zostać nieśmiertelnym władcą świata, a poprzez zabijanie ludzi rozstrzepiał swoją duszę na kawałki? Jak miał mu opowiedzieć swoją pogmatwaną historię?
- Harry, pytałem cię o coś. - zabrzmiał mu nad uchem cichy głos profesora,  który zdawał się trochę niecierpliwić.  Po chwili jednak zmienił swoje nastawienie - chciałbyś trochę kremowego piwa? - spytał, wstając od stołu - myślę, że dobrze by ci to zrobiło.
Harry kiwnął głową, przełykając ślinę. Od zastanawiania się nad odpowiedzią zaczynała go boleć głowa, a zmęczenie, które czuł, bynajmniej mu nie pomagało. Chłopiec ziewnął, co nie umknęło uwadze nauczyciela.
- Harry, wydajesz się być zmęczony. Jest już dość późno. Może chciałbyś położyć się spać? - spytał, stawiając przed nim na biurku ciepłe, kremowe piwo, na którego widok Harry oblizał wargi, przypominając sobie, jak długo nie miał nic w żołądku.
- Nie. Muszę koniecznie dostać się dzisiaj do... pokoju życzeń. - powiedział z lekkim zawahaniem. Nie był pewien jak profesor zareaguje na wieść o tym, że wie, czym jest ten tajemniczy pokój.
Na twarzy Albusa Dumbledore'a pojawił się uśmiech.
- Ach, Harry. Spodziewałem się, że nie przyszedłeś do Hogwartu w wakacje bez powodu. Oczywiście, że mogę cię tam zaprowadzić, jeśli chcesz. Jednakże... najpierw musisz powiedzieć mi, jakie sprawy tam na ciebie czekają. - na widok zaskoczonej i lekko zmieszanej miny chłopca, profesor potaknął - widzisz, zarówno ja, jak i dyrektor powinniśmy wiedzieć kto co robi w szkole. - rzucił, puszczając do niego oko, a Potter mimowolnie uniósł kącik ust. Dumbledore był naprawdę miły. Były Gryfon miał szczęście, że trafił właśnie na niego.
- Zaprowadzi mnie pan tam?- spytał Harry z nadzieją, a w niebieskich oczach Albusa pojawił się błysk. 
- Niestety nie mogę, to byłoby wbrew zasadom. - odparł, a były Gryfon westchnął smutno. Profesor jednak kontynuował - jednakże, panie Potter, pokój życzeń znajduje się w zachodniej części Hogwartu i, jeśli wyjdzie pan z gabinetu i ruszy prosto przed siebie, wkrótce się pan tam znajdzie.  Nie chcę nic sugerować.

________________
Jeśli podoba Ci się to, co piszę, zostaw lajka na FACEBOOKU :3

https://www.facebook.com/M-Noctis-388471811527215/ 《

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro