Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5 | Szczur

Kolejne dni mijały Harryemu całkiem zwyczajnie - zdążył przyzwyczaić się do nieco innego słownictwa, jakiego używali uczniowie i coraz bardziej zaczynał odczuwać przynależność do tego czasu i miejsca. Chłopiec coraz bardziej zaprzyjaźniał się z Tomem i teraz spędzali ze sobą każdą wolną chwilę - nie zawsze jednak mogli być sami, bo Riddle prawie za każdym razem zabierał swoich przyjaciół ze sobą, co nie pasowało zbytnio byłemu Gryfonowi. Harry wciąż spoglądał na Toma z podziwem i pewnego rodzaju uniżeniem; prefekt był wobec niego miły i opiekuńczy, a Potter, który nigdy nie zdołał poznać swojego ojca, właśnie takich uczuć potrzebował w swoim życiu.
Mimo wszystko czuł, że różnica wieku przeszkadza mu w pełnym pojęciu osoby Ślizgona - brunet nie mówił mu zbyt wiele o swoich planach,a jeśli nawet o nich wspominał w towarzystwie swojego gangu, to Harry rzadko coś z tego rozumiał; nikt nie spieszył się, aby mu to wytłumaczyć. Potter wielokrotnie cierpiał, zrozumiawszy w końcu, że dla Riddle'a nigdy nie będzie nikim innym niż przyszywanym młodszym braciszkiem.

- Gdzie idziemy? - zapytał Harry, kiedy wraz z Tomem, Bellatrix, Averym i Dolohovem schodził do ciemnych lochów, daleko od miejsc, w których zazwyczaj chodzą ludzie. Riddle tylko uśmiechnął się pod nosem, ale nie uraczył Pottera odpowiedzią. Szli na dół w całkowitej ciszy, starając się pozostać niezauważonymi. Słyszeli w rurach szum wody, a zapach, pojawiający się z każdym kolejnym krokiem był coraz bardziej ohydny.
W końcu znaleźli się przed drewnianymi drzwiami w części lochów, o której Potter nawet nie wiedział. Tom nacisnął klamkę i wszyscy razem weszli szybko do środka. Byli w małym, ciemnym pomieszczeniu z wilgotnym powietrzem. Fakt ten nie przeszkadzał chyba jednak przyjaciołom, bo Bella wzięła głęboki oddech obracając się w koło. Cała czwórka starszych uczniów usiadła na ziemi, a Harry przytulił się do Toma, znowu czując się niekomfortowo w tak dziwnym pomieszczeniu. Riddle, ani nikt z obecnych nie zwrócił na to uwagi.
Avery szepnął "lumos" i już po chwili malutki pokoik rozświetlił się przyjemnym światłem różdżki. Tom wypowiedział zaklęcie, dzięki któremu nikt nie mógł ich posłuchać i dopiero potem odetchnął z ulgą.
- Gdzie jesteśmy? - szepnął Harry, starając się nie zwracać uwagi na zabójcze spojrzenie Bellatrix, które towarzyszyło każdemu zdaniu jakie wypowiadał.
- W lochach. A konkretniej w miejscu, gdzie tworzymy... interesujące rzeczy. - stwierdził Tom, opierając się o kamienną ścianę. Wyciągnął z kieszeni różdżkę i zaczął się nią bawić, obracając ją w palcach.
- Co dzisiaj, panie? - spytała Bella, podchodząc do siedzącego Riddle'a na kolanach i z niesamowitym wręcz uniżeniem starając się go dotknąć, choć bezskutecznie. Brunet uśmiechnął się słysząc tytuł, jakim go nazwała. Takie pochlebstwa idealnie oddziaływały na jego ego i rozbudzały ambicję o wielkości.
Tom machnął na nią ręką, aby się odsunęła, a Lestrange zrobiła to z bardzo niezadowoloną miną.
Potter patrzył na scenę zaskoczony - dlaczego ktoś miałby w taki sposób tytułować Toma?
Riddle wyciągnął z torby, którą zawsze miał przy sobie kilka pergaminów i przerażonego szczura w małej klatce, który zaczął piszczeć i biegać w koło mając nadzieję, że ktoś go uwolni.
- Silencio! - szepnął Tom wskazując końcem różdżki na gryzonia, a on natychmiast umilkł. Bellatrix uśmiechnęła się widząc, jak Riddle kładzie klatkę ze zwierzęciem na środku okręgu, który stworzyli i klasnęła w dłonie.
- Mogę zacząć? - spytała słodkim głosem, a Riddle tylko skinął głową, podając jej pergamin. Dziewczyna przeglądnęła go z uwagą, a potem wyciągnęła różdżkę i spojrzała na szczura.
- Tormentur animal! - powiedziała z szaleńczym uśmiechem na ustach, a gryzoń otworzył pyszczek, jakby wydając z siebie bezgłośny krzyk i wybałuszył ślepia. Chociaż był tylko szczurem, Harry widział ogromny ból, jaki zadała mu Bellatrix. Zwierzak kręcił się wokół własnej osi i przybierał nienaturalne pozycje, chcąc jakoś uśmierzyć nieskończony ból. Po kilku sekundach Ślizgonka znowu wskazała na niego różdżką, a on opadł bezwładnie, z oczami tak szeroko otwartymi, że zdawały się wychodzić z orbit.
Tom uśmiechnął się, najwyraźniej nie poruszony tym widokiem.
- Dobrze, Bella. Przekaż kartkę Dolohovi. - zarządził, a kobieta posłusznie wykonała polecenie. Czarnowłosy chłopak przestał skręcać papierosy, co najwyraźniej było jego stałym zajęciem i wziął od Bellatrix pergamin, szybko rzucając na niego okiem. Nie musiał się długo nad tym zastanawiać - otworzył klatkę, chwycił różdżkę i szepnął coś pod nosem, a szczur uniósł się w powietrze tak wysoko, że znajdował się teraz ponad głowami zebranych. Zwierzę szamotało się, nie mogąc znaleźć podłoża pod łapkami, a Dolohov poruszał nim, za pomocą różdżki, unosząc je w górę, w dół i na boki, co było dla stworzenia naprawdę dezorientujące. Kiedy szczur znalazł się z powrotem w klatce, chłopak spojrzał na obserwującego to wszystko Toma, jakby czekając na jego opinię.
- Dobrze. Ale następnym razem postaraj się użyć jakiegoś bardziej wyrafinowanego zaklęcia.-
Dolohov potaknął głową, przekazując pożółkły pergamin dalej, do Avery'ego. On także zaczął torutować szczura z uśmiechem na twarzy, nie mogąc przestać. Jego oczy były pełne nienawiści i radości z wyrządzanej krzywdy. Kiedy jednak w końcu  skończył. Tom spojrzał na siedzącego obok Pottera, który zdawał się być zszokowany całym tym widowiskiem.
- Teraz ty, Harry. - powiedział cicho Tom, ale jego głos był mocny i pewny, a były Gryfon poczuł, że musi go posłuchać. Przełknął ślinę i spojrzał na dyszącego w klatce szczura. Spojrzał na pergamin, na którym widniały różne skomplikowane, mroczne zaklęcia, o których nigdy nie słyszał. Przypatrywał im się ze strachem, starając powstrzymać się dwie wielkie, sprzeczne siły walczące w jego wnętrzu - z jednej strony nie chciał nikogo krzywidzić; ten szczur przecież nie był niczemu winny, nie miał powodu, aby zadawać mu cierpienie. Z drugiej strony jednak... jakaś część jego podświadomości pragnęła mieć kontrolę. Chciała kontrolować czyjeś życie i móc robić z nim wszystko, co chciał. Chłopiec zacisnął dłoń na różdżce i wypowiedział cicho jedno z zaklęć, które najbardziej rzuciło mu się w oczy.
- Sanguiomnia... - szczur znowu wybałuszył oczy, a następnie z każdego jego otworu oraz łapek, zaczęła sączyć się gęsta, czerwona krew, która wkrótce wypłynęła za granicę klatki i pobrudziła czerwienią podłogę, na której siedzieli.
Potter, wciąż z uniesioną różdżką obserwował to wszystko śmiertelnie przerażony i zafascynowany, nie mogąc ustalić swych odczuć dotyczących sytuacji. Tom spoglądał raz po raz na niego i na krwawiącego szczura jakby chciał zobaczyć jak długo chłopak zdoła znieść ten widok. On jednak nie reagował.
Dopiero, kiedy gryzoń wydał swoje ostatnie tchnienie i opadł na ziemię bezwiednie, w oczach Harryego pojawiły się łzy. Przyłożył dłoń do ust zakrywając usta, a różdżka wypadła mu z drżących dłoni. Patrzył na martwego zwierzaka, kiedy zimne łzy spływały mu po policzkach, a sumienie wciąż dawały o sobie znać. Tom niepewnie zbliżył się do niego i objął go ramieniem - nie wyglądał jednak na smutnego. Uśmiechał się pod nosem, jakby obserwował osiągnięcia swojego najzdolniejszego ucznia.
- Uczcie się do niego.- stwierdził, a Bella wydawała z siebie tylko obrażony parsknięcie
Harry drżał z przejęcia, a jego ciało raz po raz przebiegały zimne, nieprzyjemne dreszcze; wiedział, že prawdopodobnie nigdy nie pozbędzie się tego wspomnienia. Mógł przestać... nie musiał zabijać tego szczura. A mimo to zrobił to tylko po to, aby nie wyjść na tchórza, aby trochę dopasować się do grupy starszych Ślizgonów, aby pokazać Riddle'owi, że nie jest głupi...
- Nie płacz, Harry. Wszystko w porządku. - usłyszał nad uchem spokojny głos Toma, w którym wyraźnie dało się wyczuć satysfakcję i radość z zaistniałej sytuacji. Były Gryfon zachlipiał i wtulił się bardziej w ciepłe ciało Toma - starał się nie myśleć o tym, że przyjaciele chłopaka go obserwują ani o tym, że to nie jest odpowiednia chwila na okazywanie takich uczuć. Płakał, z głową przy piersi Ślizgona, nie potrafiąc wyrzucić z pamięci obrazu torturowanego gryzonia.
- To wszytko na dzisiaj. - zaczął Tom, chwytając Harryego za ramiona i podnosząc go. Cała reszta wstała, sceptycznie wpatrując się w ich dwójkę.
Potter w dalszym ciągu stał przytulny do Riddle'a, choć teraz sięgał mu zaledwie do połowy ramion.
- Harry, uspokój się. - powiedział w końcu, odsuwając się od Wybrańca, na którym ten ruch wywołał takie zdziwienie, że aż zamrugał kilkakrotnie oczami.
- Chodźcie. - powiedział spokojnie Tom popychając Harryego z niezwykłą delikatnością i prowadząc go przed siebie. Reszta przyjaciół podążyła za nim, co chwila rzucając młodemu nienawistne spojrzenia.

________________
Dziękuję za przeczytanie ^^
Mam do Was kolejne pytanie - co powiecie na historię osadzoną w czasach "Fantastycznych zwierząt..."? Jeśli oglądaliście film, wiecie o co chodzi. Jeśli nie, powiem tyle, że jest to mniej więcej rok 1920- młodość zarówno Toma Riddle'a, jak i różnych ciekawych amerykańskich czarodziejów. Co sądzicie? ^^ Wasza opinia jest dla mnie bardzo wazna!

Ponownie zapraszam Was na mojego FB i YouTube (@Fenek) ^^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro