Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5 | Profesor

Harry przełknął ślinę, gdy zadzwonił dzwonek kończący lekcję eliksirów. Chociaż próbował uciec z klasy, Snape zatrzymał go w drzwiach.
- Nie. Tak. Szybko... Potter. - rzucił przez zęby, po czym uniósł brwi.
- Zapraszam do mnie. Porozmawiamy. - rzucił, choć jego głos bynajmniej nie zachęcał do rozmowy.
Potter stanął przed nim, starając się wyglądać jak najbardziej obojętnie i olewająco, choć w głębi był trochę przestraszony tego, jak Snape zareaguje na kradzież książki.
Kiedy ostatnia osoba wyszła z sali, profesor z trzaskiem zamknął drzwi i szybkim krokiem podszedł do Harryego tak blisko, że chłopak poczuł na twarzy jego oddech. Mężczyzna uniósł ukradziony przez niego podręcznik, pokazując mu go i obracając go w palcach.
- Czy wiesz może, Potter, jak TO znalazło się u ciebie? - spytał ostro. Gryfon przełknął ślinę, ale nic nie odpowiedział. Nie czuł potrzeby spowiadania się Snape'owi z niczego.
-Wyobraź sobie, Potter, że ta książka nie należy do ciebie. Po co ją zabrałeś? Nie sądzę, aby były tam rzeczy, które mogłyby cię interesować. - lodowaty głos Severusa rozniósł się echem po sali, jednak Harry nadal nie odpowiadał - Widziałem cię ostatnio. W środku nocy, na korytarzu. Nie myśl, że peleryna niewidka jest w stanie zasłonić twoją głupotę i nieodpowiedzialność - dodał.
Gryfon nie spodziewał się, że Snape to powie - uniósł wysoko brwi i otworzył usta, ale w dalszym ciągu nie wydał z siebie żadnego dźwięku. Profesor eliksirów najwyraźniej nie wytrzymał jego milczenia, bo krzyknął, że ma się odezwać. Dopiero to uświadomiło Harry'ego, że powinien powiedzieć cokolwiek.
- Ja... ja nie wiem. - odparł, starając się panować nad drżeniem swojego głosu i sprawiać wrażenie pewnego siebie.
- Ty... nie wiesz. No tak. Tylko to umiesz powiedzieć! NIE WIEM. - rzucił z przekąsem Snape, a jego twarz zdawała się być jeszcze bledsza niż zazwyczaj. Nauczyciel chwycił książkę i przekartkował ją szybko, jakby czegoś szukał.
Otworzył tom na dokładniej tej stronie, którą zaznaczył Potter, po czym uniósł kącik ust.
- Eliksir mocy. Jak możemy tu przeczytać, przywraca do życia wszystko i wszystkich, którzy zostali zniszczeni. - zaintonował, tak mocno dotykając palcem kartki, że Harry obawiał się, że powstanie w niej dziura. Gdy profesor skończył czytać przepis, popatrzył się na Pottera morderczym wzrokiem.
- Przyznaj się, Potter. Co kombinujesz? - jego głos był jednocześnie obojętny, a jednocześnie niesamowicie ciekawski. Gryfon przełknął ślinę.
- Nic. - odparł, nie czując potrzeby spowiadania się z niczego, szczególnie znienawidzonemu nauczycielowi.
Snape zbliżył się do niego i z rozgoryczoną miną chwycił go za kołnierz.
- Ja wiem, że coś ukrywasz. Widziałem cię na korytarzu, wtedy, pod peleryną niewidką. Nie byłeś sam... jestem pewien, że nie byłeś sam! - powiedział, głośniej niż zwykle. Po chwili jednak odchrząknął, zdając sobie sprawę, że wszyscy będą mogli ich usłyszeć, jeśli zacznie krzyczeć, więc kontynuował swoim standardowym, ostrym, lecz dość cichym głosem - Twój ojciec, Potter... też zawsze się tak bawił. Zawsze chciał być lepszy. Ty jednak, choćbyś nie wiem jak bardzo się starał, nie sporządzisz tego eliksiru. Jesteś w tym beznadziejny. - powiedział, unosząc z pogardą górną wargę.
Harry poczuł rozchodzącą się po jego ciele złość. Nienawidził Snape'a - od samego początku działał mu na nerwy.
- Tak się składa, że dam radę. Tom... - zaczął Harry, chcąc odgryźć się profesorowi, ale kiedy powiedział imię Ślizgona, zakrył usta dłonią. Z oczami pełnymi przerażenia jak kąciki ust Severusa unoszą się nieznacznie, a w jego oczach pojawia się iskra zrozumienia - coś podpowiadało Gryfonowi, że mistrz eliksirów już dokładnie wiedział, dla kogo Potter próbuje sporządzić wywar.
- Tom... powiadasz? - głos Snape był lodowaty, choć słychać w nim było nutkę niesamowitej satysfakcji.
Harry tylko przełknął ślinę, bo ponownie nie był w stanie się wyłowić.
- Tak się składa, Potter, że... no cóż, chyba wiem, co robisz. I dla kogo to robisz. - rzucił profesor tonem, który sugerował, że odkrył największy sekret świata.
- Ja... nie... - zaczął Gryfon, próbując się wykręcić, lecz wiedział, że w tym momencie to niemożliwe. Jeśli Snape wiedział o Tomie, Ślizgon znajdował się w niebezpieczeństwie. Poza tym, coś w sposobie zachowania profesora mówiło mu, że z Riddle'm łączą go bliższe kontakty, niż się wydaje - nie wiedział jednak, co dokładnie zaszło pomiędzy nimi.
Snape odchrząknął i przez chwilę jeszcze wpatrywał się badawczo w Harryego, jakby starał się znaleźć na jego twarzy informacje na temat miejsca pobytu Toma - po kilkunastu sekundach, gdy okazało się, że czoło czarodzieja nie kryje takich tajemnic, profesor w końcu wydał z siebie jakiś dźwięk.
- Zaprowadź mnie do niego, Potter. - powiedział głosem nieznoszącym sprzeciwu.
- Nie wiem, czy to...
- Zaprowadź mnie do niego. -powtórzył Snape, dając Potterowi do zrozumienia, że nie ugnie się przed niczym. Wybrańcowi zrobiło się gorąco i musiał trochę rozluźnić złoto czerwony krawat. Czuł w piersi nieprzyjemny ucisk, mówiący mu o tym, że Tom prawdopodobnie go zabije, gdy dowie się, że zdradził jego położenie, szczególnie komuś takiemu jak Snape. Nie widząc jednak innego wyjścia, Potter nabrał powietrza w płuca i mozolnie zaczął zmierzać w stronę wyjścia. Profesor podążał za nim, jak cień; i choć jego twarz nie zdradzała ani odrobiny uczucia, które nie byłoby pogardą, chłopak wiedział, że nauczyciel eliksirów jest niezmiernie podekscytowany spotkaniem z Riddlem - gdyby Harry tylko widział, jak bardzo...

______________
Przepraszam, że musieliście tak długo czekać! Jak Wam się podoba rozdział? ^^
I jak myślicie- jak Tom zareaguje na widok Snape'a? ;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro