Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4 | Książka

Harry szybkim krokiem, uważając, by nikt go nie zauważył, wszedł do Pokoju Życzeń, niosąc w ręce kufel kremowego piwa, które w pośpiechu zabrał z Wielkiej Sali. Tom jak zwykle siedział na wygodnych poduszkach, niczym jakiś arabski szejk, trzymając w dłoniach książkę, której okładka była tak zniszczona, że nie dało się odczytać tytułu.
- Cześć Tom. Przyniosłem ci coś do picia. - rzucił Harry, wręczając siedzącemu na ziemi czarodziejowi słodki napój. Pomimo, że Potter starał się jak tylko umiał, czuł, że jakaś część Toma umarła. Ślizgon był ostry i chłodny, choć Gryfon tak rozpaczliwie pragnął zmienić jego nastawienie.
- Co czytasz? - zagadnął, siadając obok niego.
- Hmm, nic takiego. Biografie największych czarnoksiężników... - odparł Riddle, jednak widząc zaniepokojony wzrok młodszego chłopaka, odchrząknął.
- Znaczy wiesz, to... naprawdę nic takiego. Po prostu lubię poznawać takie historie. To także część naszego świata, prawda? - spytał, a Harry bez przekonania potaknął głową.
- A nie wolisz poczytać czegoś innego? Wiesz, nie chcę, abyś... abyś dalej zajmował się czarną magią. - powiedział cicho Gryfon, spuszczając głowę. Z jakiegoś powodu czuł się winny, że takie słowa padły z jego ust; zdawały się być zupełnie nie na miejscu. Nagle chłopak poczuł, jak Tom dotyka go dłonią, obejmując go ramieniem. Poczuł przyjemne ciepło i ciarki, rozchodzące się po całym ciele - był to ten typ dotyku, który może ofiarować jedynie najdroższa nam osoba. Wszystkie uprzedzenia, jakie do tej pory czuł w stosunku do dawnego kochanka, znikły na chwilę, zagłuszone przez miłość, jaka wypełniała teraz Gryfona. Wystarczył jedynie niewielki dotyk w odpowiednim momencie.
Dopiero po chwili Potter przypomniał sobie, po co właściwie poszedł odwiedzić Toma. Odchrząknął i spuściwszy wzrok, wyciągnął z kieszeni znajdującej się po wewnętrznej stronie szaty, jakąś książkę.
- Co to? - zapytał Riddle, pijąc łyka pysznego kremowego piwa, które od razu rozgrzało go od środka.
- Podręcznik do eliksirów. Zabrałem Snape'owi. - Ślizgon zmarszczył brwi, a Gryfon kontynuował - tutaj jest przepis na eliksir, który pozwoli przywrócić ci pełnię sił... sił witalnych, nie tych morderczych. - rzucił Harry, otwierając podręcznik i wertując jego cienkie, całkowicie zadrukowane strony. Po chwili udało mu się znaleźć rozdział, którego szukał i otworzywszy książkę na odpowiedniej stronie, pokazał przepis Tomowi, który z uwagą przyjrzał się czarnym literom.
- To jest bardzo skomplikowane. - powiedział cicho, biorąc książkę do ręki i wczytując się w instrukcję, po czym zwrócił się do Pottera - jesteś pewien, że umiesz to zrobić? Że chcesz? - choć jego pytanie brzmiało sarkastycznie, młodszy potaknął, a w jego oczach na chwilę zabłysła iskra determinacji.
- Postaram się. - rzucił, choć w głębi duszy Harry zdawał sobie sprawę, że formuła eliksru trochę przerasta jego- i tak marne- możliwości. Występowało w nim pełno roślin i substancji o których nie miał zielonego pojęcia - dodatkowo, gotowy eliksir musiał ważyć się przez kilka tygodni, zanim był gotowy do podania żywemu człowiekowi - był  więc niezwykle pracochłonny i zakończenie go, zanim Riddle kompletnie opadnie z sił, było dla początkującego prawie niemożliwe.

Harry cały dzień zastanawiał się, jak właściwie uważyć eliksir, który pomógł by przywrócić Tomowi siły - nie rozumiał prawie nic, co było napisane w instrukcji. Chociaż nosił podręcznik wszędzie ze sobą, starając się studiować zagadnienia, nic nie pomagało - w desperacji zapytał nawet Nevillea, pasjonata tego typu mikstur, ale on także nie potrafił mu pomóc. Harry Potter znalazł się w patowej sytuacji - nie po raz pierwszy i nie po raz ostatni.
Jego ukochany słabł, opadał z sił wycieńczony przez życie, a on nie był  w stanie nic zrobić. Czuł się beznadziejnie, nie umiejąc zrobić eliksiru - skąd jednak miał wziąć te wszystkie dziwne składniki?
- Potter. - odpowiedz na moje pytanie - do uszu chłopaka dobiegł surowy i chłodny głos Snape'a. Gryfon nabrał powietrza w płuca, spoglądając na niego - prawie zapomniał, że znajduje się w lochach, podczas lekcji eliksirów.
- Ja... przepraszam, nie uważałem. - rzucił, a Snape uniósł swoje czarne brwi.
- JAK ZWYKLE. - rzucił zirytowany nauczyciel, mrużąc oczy - Potter jak zwykle NIE WIE, jak zachować się na lekcji. - dodał, po czym szybkim krokiem ruszył w jego stronę.
Harry w panice chciał schować skradzioną profesorowi książkę do torby, ale nie zdążył, bo koścista ręka opiekuna Slytherinu zacisnęła się na jego ramieniu.
- Co tam chowasz, Potter? - spytał ostro Severus. Nie czekając na odpowiedź Gryfona, jednym ruchem wyrwał mu z dłoni podręcznik. Harry zaczerwienił się cały widząc, z jaką pogardą mężczyzna spogląda na okładkę książki, a następnie na niego. Snape wiedział, że ta książka została mu ukradziona - teraz wiedział również przez kogo. Severus przełknął ślinę i schował lekturę do wewnętrznej kieszeni szaty.
- Potter zostanie po lekcji. - rzucił tylko chłodno, nie udzielając żadnych dalszych wyjaśnień. Ron i Hermiona wymienili spojrzania, a Harry tylko wziął głęboki oddech czując, jak cała krew odpływa mu z twarzy. Po raz pierwszy pragnął, by lekcja eliksirów trwała jak najdłużej - samotna rozmowa ze znienawidzonym profesorem była ostatnim, czego potrzebował do szczęścia.

______________
Piszcie w komentarzach co sądzicie o tym rozdziale i polecajcie historię znajomym! :3

+ co według was, stanie się dalej? 😏

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro