Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6.

Chciałem otworzyć oczy, ale nie mogłem, nie miałem siły. Byłem świadomy wszystkiego, słyszałem każdy dźwięk, ale nie mogłem zareagować.
Denerwujące pikanie jakiegoś  urządzenia zamieniło się w jednostajny dźwięk. Dalej nic nie pamiętam.

*Jungkook pov.*
Od 3 dni siedzę przy łóżku mojego skarba. Gdy byliśmy nad rzeką Jimin zemdlał. Złapałem go ale i tak głową uderzył o barierki. Teraz jest w śpiączce. Lekarze mówią, że się obudzi. Musi, dla mnie. Nie jestem w stanie bez niego żyć.

Musiałem iść do toalety, więc Taehyung został z Jiminem. Nie było mnie raptem 3 minuty a wokół łóżka było pełno lekarzy i pielęgniarek.
Chciałem tam wejść. Chciałem wiedzieć o co chodzi, ale powstrzymał mnie Taehyung ze łzami w oczach. Co się dzieje z moim chłopakiem?!
- T-Taehyung co się dzieje?!
- Jego serduszko się zatrzymało i o-oni go ratują....-nie wytrzymał i już na dobre zaczął płakać.
- Nie! Kłamiesz! On nie może! Przecież miał żyć!- wpadłem w histerię.
Oparłem się o ścianę i zsunąłem się po niej. Po moich polikach zaczęły lecieć słone krople. Nawet nie próbowałem ich pohamować. Najważniejsza osobą w moim życiu walczy o życie. Nie chce go stracić. Tak bardzo co kocham.

Po kilku minutach z sali wyszedł lekarz. Gwałtownie wstałem i pobiegłem do niego.
- Co z Jiminem?!
- Jesteś kimś z rodziny? - lepszego pytania nie mógł zadać. Musiałem go okłamać.
- Jestem jego bratem.
- Żyje i wszystko będzie dobrze. Jimin już powoli się budzi. Za godzinę będziesz mógł wejść i porozmawiać, ale najpierw zadzwoń po rodziców.
- Dobrze, dziękuję. - uśmiechnąłem się i odeszłem.

Na jednym z krzeseł na końcu korytarza siedział Taehyung i Hoseok. Pierwszy siedział z twarzą schowaną w dłoniach. Hobi próbował pocieszyć swojego chłopaka, ale ten był za bardzo przejęty stanem Jimina. Taehyung jeszcze nic nie wiedział. Podszedłem do nich i uściskałem z całej siły, jaka mi jeszcze została.
-Przeżył.- tylko tyle zdołałem powiedzieć.
Po policzku spłynęła mi samotną łza szczęścia.

*Jimin pov. Godzinę później*
Obudziłem się w białej sali szpitalnej. Teraz mogłem otworzyć oczy, zareagować. Chciałem podnieść głowę. Nie był to dobry pomysł. Nagły ból przeszywający skronie sprawił, że upadłem z powrotem na łóżko. Zamknąłem oczy. Chciałem przypomnieć sobie dlaczego tu jestem. Przed oczami widziałem fragmenty prawdopodobnie tego dnia, w którym stał się wypadek. Kook i ja idziemy za rękę. Potem ogladamy krajobraz przed nami i film się urywa. Jak przyjdzie Kookiś to wszystko mi powie. W końcu otworzyłem oczy. Od razu zobaczyłem, że ktoś koło mnie siedzi. To był Jungkook. Lekko złapałem jego dłoń i się uśmiechnąłem. Chłopak szeroko otworzył oczy i wybiegł z sali. O co mu chodzi? Coś zrobiłem nie tak kiedy byliśmy na spacerze? To moja wina, że tak się zachowuje? Mam nadzieję, że nie. Po chwili ktoś wszedł. Był to jakiś lekarz z pielęgniarką A na końcu przyszedł mój Kookiś. Czy na pewno jest mój? Nie mam pewności.
- Dzień dobry jest Kim Seokjin i jestem twoim lekarzem prowadzącym. Jak się czujesz?
- Hmm.. Głowa mnie strasznie boli, a tak poza tym to wszystko dobrze.
- No dobrze. Za chwilę damy Ci kroplówkę ze środkami przeciwbólowymi.
Teraz lekarz zwrócił się do Kookiego.
- Zadzwoniłeś już po waszych rodziców?
- Aish... Zapomniałem. - Nie wiem o co chodzi.
- To zrób to jak najszybciej. Ja będę w pokoju na końcu korytarza.

Lekarz wyszedł. A w mojej głowie rodziły się coraz nowsze pytania.
- Co się stało? Czemu tu jestem? Jacy nasi rodzice? O co tu chodzi?!
- Jimiś spokojnie. Pamiętasz jak byliśmy na spacerze?- pokiwałem twierdząco głową.
- Straciłeś przytomność i trochę za późno Cię złapałem i mocno uderzyłeś się w głowę. Potem twoje serduszko przestało bić. Martwilem się o Ciebie. Czemu mi to zrobiłeś?
- J-ja przepraszam.
- Nie musisz przepraszać.
Wtuliłem się w niego. Nie chce go stracić. To jedyna osoba, która naprawdę mnie rozumie, która mnie potrzebuję, która kocha mnie takiego jakim jestem. Trwaliśmy tak dość długi moment, dopóki chłopak nie odsunął się.
-Kocham Cię kochanie.
Nie odpowiedziałem tylko złączyłem nasze usta w pocałunku. Wyrażał on wszystkie emocje, które w tym momencie czuliśmy, miłość, tęsknota i strach przed stratą ukochanego.

---------------------------------------------------
Witam Was moje ciasteczka! (Ładnie to brzmi^^)
Dzisiaj kolejny rozdział
Mam nadzieję, że się podoba^^
Pamiętajcie o ⭐💭!
Dziękuję i do następnego ❤❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro