17.
- Jimin, proszę cię, otwórz mi te drzwi! Wytłumaczę ci wszystko, tylko proszę otwórz...- z moich oczu leciały potoki łez, których nie potrafiłem hamować.
- Odejdź! N-nie chce cię znać! Podobno mnie kochałeś, to czemu zrobiłeś mi takie świństwo..?!
-Nadal cię kocham -wyszeptałem- przepraszam...
Za sobą usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi i z hukiem wpadłem do pokoju, w którym znajdował się Jimin. Spojrzałem na niego, jego oczy były całe czerwone i opuchnięte od płaczu. Nie chciałem widzieć go w takim stanie, a myśl, że to przeze mnie jeszcze bardziej sprawiała, że moje serce kruszyło się na małe części.
- Jimin, ja, ja cię kocham... Zdałem sobie z tego s-sprawe dopiero teraz... Nie chciałem cię krzywdzić.. Proszę, daj mi to wszystko naprawić...
Chciałem podejść do chłopaka i go przytulić. Tak bardzo chciałem czuć jego dotyk, lecz z każdym zrobionym krokiem blondyn odsuwał się do tyłu. On... On się mnie bał...
- Nie podchodź do mnie! Teraz mówisz, że że mnie kochasz, a jak tylko zaliczysz to uciekniesz!
- Mam pokazać, jak bardzo cię kocham?
Chłopak twierdząco pokiwał głową. Szybkim krokiem podszedłem do niego, złapałem w swoje dłonie jego twarz i delikatnie musnąłem jego usta. Chciałem się odsunąć, ale chłopak złapał za moją koszulkę i przyciągnął do siebie.
Ten pocałunek nie był agresywny i namiętny jak większość, oddawał wszystkie uczucia, które w tej chwili czuliśmy, ból, tęsknotę i miłość. Po moim policzku spłynęła jedna samotna łza, łza szczęścia. Jimin odsunął się nieznacznie, jednak po chwili mocno wtulił się we mnie.
- Nie powinienem tego robić, ale za bardzo cię kocham. Masz ostatnią szansę. A teraz buzi.- wskazał palcem na swoje usta.
Uśmiechnąłem się i dałem mu to, czego chciał. Teraz nie mogę tego spieprzyć. Mam w dupie ten cały zakład, nie zostawię Jimina.
- Żal mi Hoseoka. Może odwiedzimy go?
- Lepiej, żebym nie pokazywał mu się na oczy- spuściłem głowę, nerwowo się uśmiechając. Było mi strasznie wstyd tego, co zrobiłem Chimowi i Hoseokowi.
- No chyba masz rację, ale musimy mu powiedzieć, że Taehyung ostatnio zrobił się jakiś dziwny.
- Kochanie, on był taki cały czas . Po prostu zakładał maskę.
- To nieprawda....- chłopak był bliski płaczu.
Przybliżyłem się do blondyna i zamknąłem go w szczelnym uścisku.
- Kookiś głowa mnie boli... Chodźmy spać.
-To połóż się, ja za chwilę wrócę.
Pocałowałem Jimina w czoło i wyszedłem z pokoju. Poszedłem sprawdzić czy Taehyung już wylazł. Na szczęście nigdzie go nie było. Podszedłem do drzwi i zamknąłem je na klucz. Wróciłem do pokoju, gdzie był Jimin. Chłopak już słodko spał, więc cicho obszedłem łóżko i położyłem się przy śpiącym blondynie. Lekko objąłem go w pasie i wtuliłem w jego plecy.
- Śpij dobrze kochanie.- musnąłem jego skroń i zamknąłem oczy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro