Rozdział 3
Bardzo niechętnie czerwonowłosy chłopak zszedł na dół. Ktoś chce go adoptować? Jakiś nonsens. Jak tylko go trochę poznają na pewno zaraz tu wróci. Po co komu prawie dorosły dzieciak? Ale trzeba zejść to trzeba.
Już na schodach słyszał dość znajomy głos. Ale skąd go znał u licha? Lekko się wychylił i spojrzał na parę stojącą obok przewodniczącej. Serce mu mocniej zabiło. Ależ to rodzice tego całego Fuusuke co go to dzisiaj oprowadzał po szkole. Czego od niego mogą chcieć? Nic przecież złego nie zrobił...
Stanął obok przewodniczącej i wbił wzrok w podłogę. Czuł się bardzo nie swojo. Jednak ich syna z nimi nie było. Skoro już mają dzieciaka, to po co im następny? Nie mają co robić w życiu czy jak?
- A więc to jest ten chłopiec o którym mówiliście.- zaczęła opiekunka.- Dlaczego akurat on? Coś przeskrobał dzisiaj?
- Ależ nie. Oprowadzał dzisiaj naszego syna po szkole. I tak się stało, że Fuusuke poprosił nas żebyśmy go adoptowali. Coś dostrzegł w tym chłopaku. Sama nie wiem co. Ale skoro tego chce a on raczej nie mówi czego chce to...- kobieta spojrzała na czerwonowłosego i uśmiechnęła się.- Od teraz będziesz miał prawdziwą rodzinę, wiesz?
Chłopak nic nie odpowiedział. Spojrzał na nią przelotnie. Kompletnie tego nie rozumiał. Czego ten chłopak o lodowym usposobieniu od niego chce? Najwyraźniej nic dobrego... Westchnął i poszedł się spakować. Wszystko ogarnął dość szybko i wrócił na dół. Trwało już podpisywanie papierów. Podszedł do nich i pociągnął kobietę za płaszcz.
- Przepraszam ale chce zachować nazwisko. Nie chcę go zmieniać.- rzucił dość chłodno.- Możecie mi je zostawić?- parą spojrzała na siebie nieco zaskoczona. Raczej tego by się nikt nie spodziewał. Spojrzeli pytając na opiekunkę. Ta również miała nie wyraźną minę.
- No cóż... Jeśli chce niech tak będzie. Nie widzę przeszkód. Ale będzie problem, żeby iść z tobą do lekarza czy coś innego.- przyznała i spojrzała na chłopca.- Jesteś pewien Haruya? To będzie trochę problematyczne...
- Tak jestem pewien.- upierał się nastolatek.- Po prostu chce mieć to nazwisko.
- No dobrze... Skoro tak. To podpisz się mi tu jeszcze i możesz iść do domu.- kobieta podała mu długopis i uśmiechnęła się. W oczach chłopaka wyglądało to tak jakby chciała się go pozbyć. To nie było miłe... Westchnął i zrobił co musiał.
Walizkę miał jedną. Nie miał dużo rzeczy. Kilka par ubrań jakieś drobne pamiątki i to tyle. Wziął ze sobą wszystko i poszedł wraz z nowymi rodzicami do samochodu. Ku jego zaskoczeniu na tylnym siedzeniu dostrzegł znajomego chłopaka. Fuusuke... A więc jednak on też przyjechał. Tylko po co ta cała szopka? Czerwonowłosy westchnął i wrzucił walizkę do bagażnika za namową mężczyzny. Potem zajął miejsce obok białowłosego.
- Cześć...- To jedyna rzecz jaką powiedział a potem już siedział cicho. Ciągle myślał po co go wzięli. To było totalnie bez sensu.
Jak się okazało rodzina Suzuno była niesamowicie bogata. Mieszkali w pięknej willi otoczonej pięknym ogrodem i licznymi fontannami. Widać było, że zależy im na dobrym wyglądzie. Zaparkowali pod domem i wysiedli z auta.
- No dobrze. Skoro już jesteśmy na miejscu. Fuusuke, mógłbyś odprowadzić nowego członka rodziny po domu? Robi się późno więc nie spóźnijcie się na kolacje. Wiesz który pokój jest jego, tak?
- Tak tato.- białowłosy pokiwał głową i spojrzał na Haruye.- Chodź ze mną.
- No a walizki?- chłopak wskazał bagaże obok siebie.- Mam je tak tachać przez cały dom?
- Ja je wezmę. Zostawię Ci je w pokoju.- trzeba przyznać, że ojciec tego chłopaka jest na prawdę miły. Po kim niebieskooki odziedziczył takie zimne nastawienie do wszystkiego i wszystkich?
Więcej więc nie trzeba było wyjaśniać. Chłopcy udali się na obchód domu. Fuusuke starannie mu wszystko objasnił. Chciał mieć pewność, że nowy współlokator się nie pogubi. Na koniec stanęli przed pokojem czerwonowłosego. Dopiero teraz Nagumo odważył się coś powiedzieć.
- Słuchaj... Odpowiedz mi na jedno pytanie.- dopiero teraz spojrzał mu w oczy.- Po co chciałeś, żeby twoi rodzice mnie adoptowali co? Wam się dobrze powodzi. To po co wam jeszcze ja? Nudzi się wam czy co?- nastolatek milczał chwilę i wpatrywał się w jego złote oczy.
- Uznajmy to za szansę na lepsze życie.- wycedził.- Mówiłem Ci czym moi rodzice się zajmują. Tak więc zrobiłem dobry uczynek. Nie musisz mnie nazywać bratem.
- Nie zamierzam nawet.- mruknął lekko urażony Nagumo.
- No i lepiej. Mów po imieniu i tyle.- chłopak przeczesał włosy i westchnął.- Dasz radę znaleźć jadalnię? Jak nie to poczekam na ciebie.
- Nie w porządku. Znam drogę.- Haruya niepewnie się uśmiechnął i otworzył drzwi do pokoju. Był całkiem spory. Wszystkie meble były tu obecne. Tak na prawdę wystarczyło, że sam zapełni to miejsce swoimi rzeczami. Położył walizkę na łóżku i otworzył ją.- To się rozpakuje i zejdę na kolacje.- przyznał i spojrzał na Suzuno, który stał oparty o framuge drzwi.
- Jasne. Jak coś pokój mam obok.- lekko się uśmiechnął i poszedł do siebie.
- Co z nim nie tak...- mruknął jeszcze czerwonowłosy i zaczął się rozpakowywać.
****
Po kolacji wszyscy rozeszli się do siebie. Haruyi nawet nie przeszkadzało to, że nowi rodzice tyle gadają. Nareszcie miał pełen brzuch i nie musiał iść głodny spać. Poszedł jeszcze do łazienki się ogarnąć a potem walnął się do łóżka. Ciągle myślał o tym wszystkim. Wzięli go bo Fuusuke tego chciał. Ale czemu chciał? Po to, żeby miał brata? Czy co? Ale wcale nie zamierza go tak traktować. To jaki jest tego wszystkiego cel? Nie miał już siły nad tym myśleć i usiłował zasnąć. Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Usiadł na łóżku i westchnął. Czego ktoś może od niego chcieć...
- Proszę.- rzucił lekko zmęczony. Faktycznie chciało mu się spać. Drzwi otworzyły się a do środka wszedł Fuusuke. Również był w pidżamie a do tego miał mokre włosy, które zasłaniały jego twarz.- Chcesz czegoś?- spytał już dość arogancko złotooki.
- Zapomniałem Ci powiedzieć, że od jutra będziesz chodził ze mną do szkoły. Mam dla ciebie już mundurek.- mówiąc to wszedł do jego pokoju i położył mu go na krześle przy biurku.- To dość dobra szkoła więc mam nadzieję, że będziesz się dobrze uczył.
- To raczej nie jest moja mocna strona...
- Zobaczymy. Wyśpij się. Rano pewnie ktoś cię obudzi. Ja wstaje sam więc no. Przywykniesz do tego mam nadzieję. Nie narób mi wstydu, dobrze? Nie mamy tego samego nazwiska ale to nie znaczy, że nie jesteśmy podpisani jako rodzina. Rozumiesz? Mam nadzieję, że jakoś to będzie wyglądać. W razie czego powiedz mi jak masz jakiś problem. Pomogę. A teraz idź już spać.- mówiąc to skierował się do drzwi.- Dobranoc Haruya.
- Ta... Dobranoc...- gdy tylko drzwi się za nim zamknęły, chłopak opadł na łóżko.- Co to za durne reguły... Jest w cholere bogaty, po co chodzi do szkoły jak może się uczyć w domu?
******
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro