Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1

Macie pojęcie jak czuje się dziecko, które zostaje oddane przez swoich rodziców do domu dziecka, bo ci nie potrafili sobie z nim poradzić? Tak, ja to znam aż za dobrze.

Nie ukrywali się z nienawiścią do mnie. Bo i po co tak na prawdę. Ciągle snuli scenariusze co by było gdybym się w ogóle nie pojawił na tym świecie. Na początku bolało mnie to tak, jakby ktoś starał się rozbić moje serce na milion kawałków. Noc w noc płakałem nie chcąc stąd odchodzić. Ale ta groźba zaczynała się stawać coraz bardziej realna. Wiele razy słyszałem jak się kłócili. Nie wiedzieli co ze mną zrobić. W końcu wpadli na pomysł, by oddać mnie do domu dziecka. Z początku nie wiedziałem o co w ogóle im chodzi, ale szybko się dowiedziałem w bolesny sposób.

*******

Tego dnia rodzice powiedzieli mi, że chcą iść ze mną na spacer. Jeszcze wtedy nie wiedziałem po co im tak ogromna torba. Byliśmy w parku, na lodach i na prawdę miło spędziliśmy czas. Niestety na końcu tej wyprawy zatrzymaliśmy się przed jakimś szarym i brudnym budynkiem. Nie podobał mi się. Było w nim coś strasznego. Miałem wtedy zaledwie 5 lat. Spojrzałem pytająco na rodziców.

- Gdzie jesteśmy?- spytałem patrząc na nich z niepokojem. Oboje westchnęli a tata zapukał do drzwi.

- Haruya, musisz zrozumieć, że życie nie jest takie proste jak nam się wydaje.- odparła mama i pogłaskała mnie po włosach.- Coś się kończy a coś się zaczyna. Dla ciebie to będzie nowy start. Dla nas też. Po prostu... Są ludzie, którzy na pewno cię pokochają. Ale to nie jesteśmy my.- te słowa długo kotłowały się w mojej głowie. Nie rozumiałem ich znaczenia chociaż bardzo się starałem.

- Czyli chcecie mnie zostawić?- w moich oczach pojawiły się łzy. Nie mogłem w to uwierzyć. Mama tylko pokiwała głową.

- To dla twojego dobra i naszego spokoju.

Drzwi otworzyły się a ze środka wyszła jakaś kobieta o blond włosach i niebieskich oczach. Spojrzała na mnie a potem na moich rodziców. Od razu zrozumiała o co chodzi.

- W takim razie wezmę malca.- zaproponowała i podeszła do mnie. Ukucnęła i lekko się uśmiechnęła.- Jak masz na imię kochanie?

- Haruya...- odparłem nieśmiało i odwróciłem wzrok. Łzy kapały mi na beton a ja nie umiałem tego powstrzymać.

- Dobrze, chodź ze mną Haruya. Na pewno niedługo znajdziesz kochający dom, gdzie znajdziesz swoje miejsce na ziemi.

Spojrzałem na nią zaskoczony. Ja przecież mam taki dom. Może nie kochający ale jest to mój dom i faktu tego nikt nie zmieni. Chciałem, zapytac o coś jeszcze rodziców, ale jak tylko odwróciłem się, nikogo już nie zobaczyłem. Oni odeszli. Wtedy widziałem ich ostatni raz. Nie wiem, czy na prawdę byłem tak złym synem?

Pozwoliłem się zaprowadzić do mojego nowego pokoju. Był szary i taki smutny. Byłem tu sam. Obiecali mi, że jak tylko ktoś nowy dojdzie, trafi do mnie, jednak nigdy to się nie stało. Zawsze byłem sam. Nie było to aż takie złe. Mogłem robić co chciałem. Jednak ta tęsknota za drugim człowiekiem często dawała mi się we znaki. W końcu nauczyłem się z tym jakoś żyć. Przesiedziałem w tym miejscu ładne 9 lat. Nikt nie chciał mnie wziąć. Mówili, że źle mi patrzy z oczu czy nie podoba im się mój styl bycia. Stałem się w końcu obojętny na takie komentarze.

Gdy miałem 13 lat dzieciaki zaczęły się nade mną znęcać. Śmiały się z mojego wyglądu a także z tego, że nikt nie chciał mnie wziąć. Inne dzieci bardzo szybko znajdowały dom. A ja? Tkwiłem tu jak jakiś stary, niepotrzebny nikomu szpargał i czekałem na swój koniec. Pogodziłem się z faktem, że nikt mnie nie weźmie toteż zacząłem myśleć bardziej o sobie niż o innych. Niestety prześladowania i ciągle naśmiewanie się ze mnie wcale mi nie pomagało. Nikomu nic nie mówiłem, bo i tak nikt by nie uwierzył. W końcu z desperacji zacząłem się ciąć. Nie tak, żeby się zabić. Ale tak, żeby chociaż na chwilę zapomnieć o tym wszystkim co mnie otacza, o tej wielkiej rozpaczy i pustce jaką nosiłem w sercu. Na nadgarstkach miałem sporo blizn po takich rytuałach. Jedne były głębsze inne płytsze. Wiedziałem jedno. Skoro przez resztę życia mam być sam, to muszę się uzbroić w obojętność. Tak, chciałem się zmienić i być takim jak dla mnie kiedyś rodzice. Nikogo nie lubić, kochać czy nienawidzić. Zero emocji. Może tak nikt więcej mnie już nie zrani.

Niestety mój plan nie wypalił. Dzieci dokuczały mi coraz bardziej a ja straciłem panowanie nad emocjami i nie raz i nie dwa komuś przywaliłem. Od tamtej pory po prostu nie umiałem panować nad sobą. Gdy się denerwowałem najczęściej wyżywałem się na innych. Z całych sił nienawidziłem tego świata. Nic nie mogło być dla mnie dobre. Sam stałem się potworem. Jednak to wszystko miało swój kres.

******

Pewnego dnia, gdy leżałem sobie w łóżku i poprawiałem bandaże, do pokoju weszła jedna z opiekunek. Oznajmiła, że cały sierociniec ma pomagać w jakiś targach sportowych czy piorun wie czego. I wszyscy mamy się zgłosić, aby tam pomagać. Miałem 15 lat więc zaliczałem się do tej głupiej grupy, która miała tam iść.

- Muszę?- warknąłem nieprzyjemnie w kierunku kobiety.- Przecież ja tylko wystraszę ludzi. Nikt nie będzie chciał, żebym cokolwiek robił.- odwróciłem się do niej plecami. Jeszcze czego.

- Haruya, to wymóg. Wszystkie dzieciaki będą pomagać. A kto wie, może znajdzie się ktoś, kto będzie chciał cie wziąć.- czy ona słyszy samą siebie?

- Przestań pleść bzdury. Nikt nie weźmie prawie dorosłego dzieciaka.- wyznałem zaciskając pięści.- Musiał by być niezłym kretynem.

- Haruya. Przestań natychmiast. Dobrze wiesz, że  w każdym wieku można dziecko adoptować. To, że nie miałeś szczęścia do tej pory nie znaczy, że nie będziesz miał go w ogóle. - mówiąc to ściągnęła ze mnie kołdrę.- Wstawaj. Za 15 minut musisz być gotowy.- To mówiąc wyszła z pokoju. A mnie zostawiła trzęsącego się z zimna. Wkurzony musiałem wstać i się zbierać. Wiedziałem, że nic z tego nie będzie ale nie miałem zbytnio wyboru. W końcu siedzenie w domu też nie jest dobre.

Wtedy jeszcze nie wiedziałem na co się pisałem. Chciałem tylko zrobić swoje i wrócić do mojego pokoju i więcej z niego nie wyjść. Jednak los zgotował mi niespodziankę. Nigdy nie sądziłem, że w takim miejscu poznam swoją przyszłą rodzinę.

*****

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro