1.
Albedo żył w tych górach odkąd pamiętał, pamiętał że niedługo gdy odnalazł się w Mondstadzie że nie przepada za hucznymi tłumami w miasteczku. Próbował osiedlić się w Springvale jednak odkrył że pomimo że było tam spokojniej niż w centrum Monstadu coś mu nie pasowało, nie wiedział czy to może przez hilichurlsy często atakujące ale coś mu nie pasowało. Jednak gdy odkrył Dragonspine od razu zakochał się w tym miejscu, cenił sobie tamtejszą ciszę i spokój. Gdy znalazł miejsce idealne na swoje obozowisko był wniebowzięty, miał tyle wolnej przestrzeni - na swoje eksperymenty i swoją sztukę. A co stanowiło jeszcze większy plus, nie musiał w żaden sposób integrować się z ludźmi.
Pewnego dnia stał sobie przy swojej sztaludze i patrzył na swój nieskończony obraz do swojej kolekcji którą nazwał piękno, proste ale jednak nie mówi dużo. Albedo uwiecznił w dziełach tej kolekcji najpiękniejsze krajobrazy spoza Mondstadu jakie dostał od Aethera, w kolekcji znalazł się obraz bukietu szklanych lilii* oraz kwiatów jedwabiu**, a także Jade chamber, drzewo wiśni*** i góry Yougou****, oraz Tenshukaku. Alchemik był naprawdę wdzięczny Aetherowi za wszystkie zdjęcia dzięki którym mógł narysować te wszystkie wspaniałe miejsca, jednak miał wrażenie że czegoś mu brakowało. Czegoś prostego ale nie wiedział czego.
Nieskończony obraz przedstawiał pałac, z historii Aethera wywnioskował że mieszka w nim ktoś o wysokiej randze. Pałac znajdował się na wyspach Watatsumi więc można było ujrzeć dużo wody oraz muszli o ogromnych rozmiarach. I racja, pałac był piękny jednak Albedo miał i tak wrażenie że coś mu i tak nie pasuję.
- wow.- usłyszał nagle z tyłu. - Widziałem twoje prace ale to... wow
Blondyn gwałtownie się obrócił i ujrzał osobę której mógł się spodziewać, jednak i tak chłopak zaskoczył go - był to Kaeya.
- Jak długo tu stałeś? - spytał po chwili niebieskooki.
- Może jakieś piętnaście minut. - odparł chłopak bez krzty zirytowania w głosie.
Gdyby nie to że to wydarzyło się to wcześniej już wiele razy, i że dostał kategoryczny zakaz od chłopaka, Albedo zacząłby przepraszać. Blondyn spojrzał na chłopaka ze zdziwionym wzrokiem.
- Po co tu jesteś Kaeya? - spytał po dłuższej chwili ciszy.
- Nie mogę odwiedzić przyjaciela?- zapytał retorycznie po czym podszedł do sztalugi by przyjrzeć się obrazowi stworzonemu przez blondyna.
Kaeya był jedyną osobą która regularnie odwiedzała regularnie góry dla Albedo, i nie rozumiał czemu. Był tylko zwykłym introwertycznym alchemikiem, w Mondstadzie było o wiele więcej ciekawszych osób niż on, więc czemu Kaeya go ciągle odwiedzał?
O ile na początku męczył go fakt że chłopak zakłócał jego spokój jednak z czasem teraz nie irytowało go w najmniejszym stopniu. Zaczął jakoś się przyzwyczajać do obecności chłopaka a nawet uważać że jego odwiedziny są w pewnym stopniu miłą niespodzianką.
- A to co? - z jego zamyślenia wyrwał go głos niebieskowłosego.
Spojrzał w miejsce w które wzrok kierował Kaeya, w kąciku leżały dwa obrazy. Jeden był w kolorach czerwieni, można było ujrzeć destrukcję jakiegoś miasta, domysły o destrukcji wynikały z tego że miejsce było całkowicie zniszczone, budowle się waliły oraz było widać pożar.
Na drugim obrazie było widać Dragonspine, jednak z jakiegoś bardzo wysokiego miejsca a więc góry było widać jak przez mgłę. Można było zobaczyć kawałek jakiegoś podłoża na którym stał blondyn - Kaeya wywnioskował że to Albedo. Nie można było jednak wywnioskować o czym dana postać myśli bo ukazana była plecami do obserwatora.
- O to.- Albedo spojrzał na obraz w kolorach czerwieni. - Destrukcja jakiegoś miasta, znalazłem i zdjęcie w jakiejś książce i narysowałem to.- skłamał po chwili.
Po chwili spojrzał na drugi obraz który przedstawiał góry jak zza mgły.
- A to jest Dragonspine z najwyższego punktu - z kryształu w centrum tych gór. - odparł po chwili.
- A dlaczego?- zadał kolejne pytanie niebieskowłosy.
I w tym momencie Albedo zaczął intensywnie myśleć dlaczego mógłby narysować ten widok. Jaki mógłby być inny powód niż chęć skoczenia z tego punktu. Nie mógł przecież powiedzieć że myślał by skoczyć, żeby w końcu zakończyć swoją bezsensowną egzystencje. Nie ważne jak bardzo chciał temu zaprzeczyć wiedział że jest kimś ważnym dla Kaeyi, i byłoby to raczej załamujące dla chłopaka. Nie chciał także dostać żadnych pustych słów pocieszania.
- Po prostu... To jest bardzo przyjemny widok dla oka. - odparł po dłuższej chwili namysłu.
Spojrzał na niebieskowłosego który nie wyglądała na usatysfakcjonowanego tą odpowiedzią, jednak westchnął i nie zapytał o nic więcej.
- Pokazałbyś mi kiedyś ten punkt?- spytał po chwili.
Albedo tylko skinął lekko głową nadal nie patrząc na wyższego chłopaka. Zapadła między nimi cisza, i nie był to ten przyjemny rodzaj ciszy, była to raczej niezręczna cisza.
Niższy chłopak spojrzał na wyższego który wciąż patrzył na obraz przedstawiający góry. Zaczął robić coś czego nie miał nigdy szansy zrobić, zaczął się dokładniej przyglądać chłopakowi. Zauważył że włosy Kaeyi nie są całe granatowe jak myślał przez całe swoje życie, jednak miał na grzywce pasemko wpadające w odcień szarości. Ubrany był w to swoje futro, czasami Albedo zastanawiał się czy nie jest mu w nim gorąco - jemu jest teraz gorąco a jest ubrany w mniej warstw ciuchów niż niebieskooki.
Zauważył że chłopak ma na swoim lewym oku przepaskę, miał ją odkąd Albedo pamiętał jednak nagle zaczął się zastanawiać czemu ją ma. Pamiętał że jak zapytał go o to raz ten odparł że dostał go w spadku od dziadka - pirata, jednak według blondyna ta odpowiedź była kłamstwem. Może jakaś blizna, może heterochromia której nie chce pokazywać albo jest ślepy na to oko. Albedo nie znał odpowiedzi, jednak nagle poczuł że chciałby ją poznać. Chciałby zobaczyć co ma pod tą opaską, dotknąć jego skóry, powiedzieć mu że jest piękny cokolwiek się pod nią kryję i...
Gdy blondyn zrozumiał o czym myśli od razu się zbeształ, nie dość że takie myślenie jest nie fachowe to było to także nieodpowiednie.
I Albedo nie miał żadnych uprzedzeń do osób innej orientacji niż hetero, przez całe swoje życie zaczął postrzegać to za całkowicie normalną rzecz. Sam nie znał swojej orientacji bo nigdy nie był w nikim zakochany, jednak nie w tym rzecz.
Kaeya był jego przyjacielem. Przyjacielem.
Przyjaciele raczej nie myślą takich rzeczy o sobie, poza tym chłopak jest wychwytywany przez tyle pięknych kobiet. Nigdy by nie pomyślał o Albedo w ten sposób... Prawda?
- Powinniśmy chyba iść.- usłyszał nagle głos chłopaka.
Blondyn spojrzał na chłopaka z niezrozumiałym wzrokiem.
- Gdzie?
- Powiedziałeś że pokażesz mi ten punkt. - odparł uśmiechając się lekko
*glass lily
**silk flower
***Sacred Sakura
****Mt. Yougou
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro