[ wallflower ]
Jej plecy musiały już przylec do ściany na stałe; jak winorośl, albo bluszcz, którego zerwanie groziło zniszczeniem rośliny. Gdyby tylko udało mu się ją skusić do ruchu samodzielnie, nawiązać kontakt wzrokowy, gdy krążyła oczami po pomieszczeniu, nie szukając najpewniej niczego konkretnego...
W końcu zrezygnowany ruszył w jej stronę, żeby zostać zatrzymanym przez kogoś innego. Roześmiał się i nawiązał rozmowę, ale spojrzenie miał na niej — uniosła głowę do góry, a jej oczy zdawały się błyszczeć w półmroku.
— Zatańcz ze mną — usłyszał i przez moment myślał, że to ona; spojrzał jednak dziewczynę przed sobą i powoli pokiwał głową.
A bluszcz został na ścianie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro