[ słowa cięły nadgarstki ]
Poeci zawsze mówili krótko i boleśnie; może dlatego bardziej polubiłam prozę, gdzie każde zdanie tworzyło część historii, gdzie ludzie otwierali oczy i kiwali głowami jak plastikowe psy w samochodach, a ich języki delektowały się setkami stron czegoś, co nigdy nie miało celu zostać poezją.
Z każdego wiersza można stworzyć opowieść, nie każda powieść zostać mogłaby wierszem. Nawet jej złote oczy tego nie ciągnęły, kiedy obserwowałam jak pada i się śmieje (albo płacze, trudno stwierdzić), a potem krzyczy, że poezja ją zabija.
Ach. Tak, to było wlasnie to.
Poezja więc zabijała, proza nadal trzymała przy życiu, piękno i ból żyć nienaszych.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro