[ samotność ]
— Zostaw mnie — mruknęła pewnego dnia, kiedy ich oczy spotkały się w korytarzu pomiędzy salonem i sypialnią; zmierzali w dwie różne strony. — Zostaw — powtórzyła, a on skinął głową i odszedł, tak, jak go prosiła.
Pierwszy miesiąc był najgorszy, pusty i najbardziej przerażający; drugi był najzimniejszy, kiedy w łóżku znowu była tylko ona; trzeci sprawił, że traciła oddech; czwartego nadeszło ciepło, wieczna zima się skończyła, a jej nie obchodziło już, czy usta, których dotykał, należą do niej.
Nie doskwierał jej w końcu brak jego, konkretnie jego, a bezlitosna samotność — sztuczna miłość, którą siebie darzyli, była jedynie marnym dodatkiem tej całej idiotycznej szopki.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro