Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział II - Biblioteczka.

- Więc Tonks – zaczął Syriusz, przyglądając się dziewczynie z zainteresowaniem – Jak ci się żyje?

- Prawdę powiedziawszy mam w życiu wszystko to, czego pragnęłam. Nie mam na co narzekać.

- Cieszę się twoim szczęściem – dodał, a potem zwrócił się do drugiej towarzyszki – Gabriella, a ty, czym się w zajmujesz?

- Pracuję u Zonka – odparła natychmiast blondynka i upiła łyk herbaty – Dokładniej jestem kierownikiem. Wiecie, koordynuję pracę całego sklepu. Odwalam całą robotę, która powinna należeć do dyrektora.

- U Zonka? - zapytał Remus – wiedziałem, że cię kojarzę! Musieliśmy się kiedyś spotkać.

- Ty u Zonka, Remusie? - zapytał szczerze zdziwiony Black.

- No tak, gdy jeszcze pracowałem w Hogwarcie, zdarzało mi się wpaść do Hogsmeade...

- Pracowałeś w Hogwarcie? - zainteresowała się Nimfadora – Czego uczyłeś? I... dlaczego już nie uczysz?

- Pracowałem jako nauczyciel obrony przed czarną magią, ale złożyłem wymówienie, bo...

- Bo nasz drogi Remusek jest skończonym idiotą – zaśmiał się Black.

- Nie, po prostu nie byłem odpowiednim człowiekiem na tym miejscu...

- Co z tego, że byłeś najlepszym nauczycielem tego przedmiotu od wielu, wielu lat?

- Syriusz! Wiesz, że nie nadawałem się na to stanowisko – warknął Remus – Po prostu ta praca nie była dla mnie.

- Bzdura.

- Tak czy inaczej... Więc ty Tonks jesteś aurorem, a ty Gabrielle pracownicą Zonka... musicie mieć niezwykle barwne życie.

- O tak – powiedziała z uśmiechem Tonks – zwłaszcza, gdy muszę siedzieć godzinami nad raportami, przepisując je.

- Macie może ochotę na trochę wina? - zaproponował Syriusz.

- Ja dziękuję – powiedział wilkołak i wstał ze swojego miejsca – No tak! Zapomniałem o jednej dość ważnej kwestii – żwawym krokiem podszedł do regału stojącego w końcu kuchni. Z najwyższej półki ściągnął bawełniany woreczek.

- Wasze lusterka dwukierunkowe. Wiecie na czym to polega, prawda? Po prostu, gdy wypowiesz w stronę lusterka imię i nazwisko tego z kim się chcesz połączyć... - powiedział wysypując na blat stołu kilkanaście złotych i srebrnych przedmiotów - Będziecie mogli pogadać. Wybierzcie sobie teraz coś.

Tonks wzięła do ręki złoty zegarek i obejrzała go dokładnie ze wszystkich stron. Zapięła go na ręce i pokazała kciuk na znak tego, że jest w porządku. Gabrielle natomiast wybrała delikatny, srebrny łańcuszek z otwieranym zegarkiem wewnątrz jasnego serduszka.

- Syriuszu – zaczęła – czy mógłbyś... mógłbyś mi go zapiąć?

Huncwot z szerokim uśmiechem na twarzy, odgarnął włosy kobiety i zapiął naszyjnik.

- Tak, zdecydowanie powinnaś wziąć to lusterko – mruknął – Doskonale pasuje.

- Dziękuje – odparła Gabrielle rumieniąc się i spoglądając na Blacka nieśmiało.

Remus i Tonks wymienili rozbawione spojrzenia.

- Tonks, może... lubisz czytać książki? W tym domu jest dość pokaźna biblioteczka, z przyjemnością ci ją pokaże.

- O tak, uwielbiam czytać – odparła konspiracyjnym szeptem – No więc, chodźmy.

Remus z Tonks wyszli dzielnie powstrzymując się przed wybuchem śmiechu. Gdy tylko wypadli z kuchni, zanieśli się wesołym rechotem. 

- Z tego będą jeszcze dzieci – wyszeptała Tonks, łapiąc się za brzuch.

- Dawno nie widziałem takiej miny u Syriusza – powiedział Remus ocierając łzę, która spłynęła mu po policzku pod wpływem śmiechu.

- No, ale, pokażesz mi tę biblioteczkę?

- Jasne. W jakich gatunkach gustujesz?

- Kryminały czytam najczęściej. Chociaż lubię też horrory.

- Świetnie, ja także lubię kryminały. Francesco Licavoli pisze według mnie najlepiej ze wszystkich znanych mi pisarzy. Włoski geniusz.

- Nie czytałam żadnej z jego książek. Nie wiem jakim cudem nie słyszałam o nim - odparła, gdy oboje wspinali się po schodach. Zatrzymali się na pierwszym piętrze.

- Żałuj. Mam u siebie wszystkie jego powieści, więc jakbyś zechciała, z przyjemnością ci je udostępnię – powiedział i pchnął potężne, drewniane drzwi.

Znaleźli się w długim pomieszczeniu. Na przeciwko drzwi znajdowało się okno, a wzdłuż ścian ustawione były zapełnione po brzegi książkami, regały.

- Nie wszystkie książki są w dobrym stanie – powiedział ruszając przed siebie. Stanął przed jedną z półek. - Wybacz za ten bałagan. Wesleyowie, ja i Syriusz staramy się doprowadzić ten do dom względnego porządku. Niestety od wielu lat stał zaniedbany, a ma tak wiele pomieszczeń, że nawet codzienna praca przynosi mało widoczne rezultaty.

- To zrozumiałe. Może mogłabym pomóc?

- Oczywiście, że tak. Tylko... chce ci się?

- Jasne, że tak! I będzie to wspaniała okazja, żeby poznać was wszystkich lepiej – Remus uśmiechnął się w odpowiedzi.

- Mam! - mruknął wyciągając w stronę Tonks obszerną książkę z czarną, poszarpaną okładką – Ronan Eluard. Francuski pisarz kryminałów. Miałem okazję czytać w języku angielskim i francuskim. Kolejny geniusz.

- Chwila, czy to nie on napisał "Na jednej z ciemniejszych ulic?"

- Tak, to właśnie on. To była jedna z jego powieści, ale zapewniam cię, że każda kolejna jest jeszcze lepsza. Tę, jak się nie mylę napisał jeszcze przed "Na jednej z ciemniejszych ulic"

- O czym opowiada?

- Opowiada o parze aurorów którzy za wszelką cenę próbują załapać pewnego mordercę. Odznacza się on tym, że zabija ludzi w porządku alfabetycznym. Przed każdą zbrodnią wysyła list z informacją gdzie i kiedy będzie można odnaleźć kolejną ofiarę, jednak mimo wszystko pozostaje nieuchwytny* – powiedział z fascynacją w oczach – Naprawdę, jeśli miałbym ci coś polecić, to właśnie tę książkę.

- Brzmi niesamowicie – powiedziała kobieta, biorąc do ręki książkę – Dziękuję.

- Ależ to żaden problem. Myślisz, że powinniśmy wrócić do kuchni?

- Mam nadzieję, że nie przeszkodzimy im w niczym – zaśmiała się dziewczyna.

- Też na to liczę. Jest moim przyjacielem, widywałem go w różnych sytuacjach, ale tego widoku naprawdę wolałbym sobie oszczędzić.

- Cóż, Gabriella jest moją przyjaciółką, dzielimy się wszystkim, ale takie przeżycia wolałabym, żeby zostawiła sobie – uśmiechnęła się pod nosem – Wspominałeś, że czytałeś oryginał... to francuski pisarz, prawda?

- Owszem. Znam francuski. Tak naprawdę utrzymuję się teraz z tłumaczenia książek z francuskiego na angielski...

- Zostawiłeś pracę profesora dla tłumaczenia książek? Dlaczego?

- To trochę skomplikowane – odparł nieśmiało, przyglądając się swoim butom.

- Przepraszam, chyba cię uraziłam.

- Coś ty! - odparł od razu i jak gdyby chcąc poprzeć swoje słowa, posłał jej słaby uśmiech – Po prostu... to nie istotne.

- Skoro tak, wróćmy może na dół, co? Późno już w sumie, powinnam się zbierać...

- Oczywiście – odparł wilkołak. Otworzył drzwi przed Dorą – Damy przodem.

***

- Mówię ci Tonks, Syriusz jest genialny. Zabawny, inteligentny...- opowiadała Gabriella przyjaciółce, gdy tylko oddaliły się od Grimmauld Place 12.

- Mam rozumieć, że się zakochałaś? Gdzie podziała się ta negatywnie nastawiona do wszystkich mężczyzn Gabi?

- Jakie zakochała, Tonks! Po prostu dobrze nam się gadało... - speszyła się blondynka – I tyle...

- I tyle...- mruknęła Dora i mimowolnie uśmiechnęła się pod nosem.

- Tak, tyle – burknęła przyjaciółka – Chce ci przypomnieć, że to Ty zniknęłaś z Remusem!

- Czy ty próbujesz mi właśnie wmówić, że między mną i Remusem narodziło się coś więcej niż nić porozumienia? - spytała poważnie zdziwiona aurorka – Poszliśmy do biblioteki, po książki.

- Tak się TO teraz nazywa?

***

Remus siedział pochylony nad biurkiem. Mimo późnej pory, obiecał sobie, że dziś popracuje. Musiał dotrzymać terminu i mimo tego, że oczy niezwykle mu się kleiły, zmusił się do przetłumaczenia kilku rozdziałów. Czuł jednak, że jeszcze parę stron i naprawdę może zamienić się w marudną bestię. 

Zgasił więc lampę i po chwili runął na swoje łóżko. Zamknął oczy i czuł jak odpływa, gdy najprzyjemniejszy moment, przerwał mu gwizd. Przetarł czoło ręką i sięgnął po leżący niedaleko zegarek – Taki sam jaki miała Tonks, jednak w kolorach czerni i srebra. 

Na tarczy zegara pojawiła się twarz aurorki.

- Tonks, wszystko w porządku? - zawołał, a jego serce na chwilę przestało bić. Musiało się wydarzyć coś poważnego, skoro kontaktuje się z nim tak późną porą...

- Chciałam ci powiedzieć dobranoc.

- Chciałaś... powiedzieć... - zapytał tępo wpatrując się w twarz kobiety - Zaraz, chwila, co? Powiedzieć mi dobranoc?

- Tak. Obudziłam cię? - zapytała nieśmiało, a na jej polikach wykwitły rumieńce – Przepraszam...

- Nie, nie obudziłaś – powiedział, uśmiechając się. Nie miał serca przyznać się, że tak naprawdę mu przeszkodziła – No to dobrej nocy.

- Aha, Remus...

- Tak?

- Gabriella chyba wpadła po uszy – powiedziała triumfalnie, a jej oczy zabłyszczały. Remus usiadł na łóżku – Cały czas słyszałam tylko Syriusz to, Syriusz tamto. No naprawdę, zostawiliśmy ich może na półgodziny, a ona zna pół jego życiorysu!

- No pięknie – szepnął i ze śmiechem odparł – To chyba będziemy mieć nową parę w zakonie.

- Syriusz też...?

- To był cholernie długi i męczący wieczór. Nawijał o niej jak opętany.

- No pięknie – odparła aurorka – Remus?

- Tak, Tonks?

- Dobranoc!

- Dobranoc, dobranoc – powiedział odkładając zegarek na stolik nocny. Uśmiechnął się sam do siebie i zasypiając wymruczał – Cóż za urocza dziewczyna...

* Jest to tak naprawdę książka Agathy Christie - A.B.C.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro