Rozdział II - Biblioteczka.
- Więc Tonks – zaczął Syriusz, przyglądając się dziewczynie z zainteresowaniem – Jak ci się żyje?
- Prawdę powiedziawszy mam w życiu wszystko to, czego pragnęłam. Nie mam na co narzekać.
- Cieszę się twoim szczęściem – dodał, a potem zwrócił się do drugiej towarzyszki – Gabriella, a ty, czym się w zajmujesz?
- Pracuję u Zonka – odparła natychmiast blondynka i upiła łyk herbaty – Dokładniej jestem kierownikiem. Wiecie, koordynuję pracę całego sklepu. Odwalam całą robotę, która powinna należeć do dyrektora.
- U Zonka? - zapytał Remus – wiedziałem, że cię kojarzę! Musieliśmy się kiedyś spotkać.
- Ty u Zonka, Remusie? - zapytał szczerze zdziwiony Black.
- No tak, gdy jeszcze pracowałem w Hogwarcie, zdarzało mi się wpaść do Hogsmeade...
- Pracowałeś w Hogwarcie? - zainteresowała się Nimfadora – Czego uczyłeś? I... dlaczego już nie uczysz?
- Pracowałem jako nauczyciel obrony przed czarną magią, ale złożyłem wymówienie, bo...
- Bo nasz drogi Remusek jest skończonym idiotą – zaśmiał się Black.
- Nie, po prostu nie byłem odpowiednim człowiekiem na tym miejscu...
- Co z tego, że byłeś najlepszym nauczycielem tego przedmiotu od wielu, wielu lat?
- Syriusz! Wiesz, że nie nadawałem się na to stanowisko – warknął Remus – Po prostu ta praca nie była dla mnie.
- Bzdura.
- Tak czy inaczej... Więc ty Tonks jesteś aurorem, a ty Gabrielle pracownicą Zonka... musicie mieć niezwykle barwne życie.
- O tak – powiedziała z uśmiechem Tonks – zwłaszcza, gdy muszę siedzieć godzinami nad raportami, przepisując je.
- Macie może ochotę na trochę wina? - zaproponował Syriusz.
- Ja dziękuję – powiedział wilkołak i wstał ze swojego miejsca – No tak! Zapomniałem o jednej dość ważnej kwestii – żwawym krokiem podszedł do regału stojącego w końcu kuchni. Z najwyższej półki ściągnął bawełniany woreczek.
- Wasze lusterka dwukierunkowe. Wiecie na czym to polega, prawda? Po prostu, gdy wypowiesz w stronę lusterka imię i nazwisko tego z kim się chcesz połączyć... - powiedział wysypując na blat stołu kilkanaście złotych i srebrnych przedmiotów - Będziecie mogli pogadać. Wybierzcie sobie teraz coś.
Tonks wzięła do ręki złoty zegarek i obejrzała go dokładnie ze wszystkich stron. Zapięła go na ręce i pokazała kciuk na znak tego, że jest w porządku. Gabrielle natomiast wybrała delikatny, srebrny łańcuszek z otwieranym zegarkiem wewnątrz jasnego serduszka.
- Syriuszu – zaczęła – czy mógłbyś... mógłbyś mi go zapiąć?
Huncwot z szerokim uśmiechem na twarzy, odgarnął włosy kobiety i zapiął naszyjnik.
- Tak, zdecydowanie powinnaś wziąć to lusterko – mruknął – Doskonale pasuje.
- Dziękuje – odparła Gabrielle rumieniąc się i spoglądając na Blacka nieśmiało.
Remus i Tonks wymienili rozbawione spojrzenia.
- Tonks, może... lubisz czytać książki? W tym domu jest dość pokaźna biblioteczka, z przyjemnością ci ją pokaże.
- O tak, uwielbiam czytać – odparła konspiracyjnym szeptem – No więc, chodźmy.
Remus z Tonks wyszli dzielnie powstrzymując się przed wybuchem śmiechu. Gdy tylko wypadli z kuchni, zanieśli się wesołym rechotem.
- Z tego będą jeszcze dzieci – wyszeptała Tonks, łapiąc się za brzuch.
- Dawno nie widziałem takiej miny u Syriusza – powiedział Remus ocierając łzę, która spłynęła mu po policzku pod wpływem śmiechu.
- No, ale, pokażesz mi tę biblioteczkę?
- Jasne. W jakich gatunkach gustujesz?
- Kryminały czytam najczęściej. Chociaż lubię też horrory.
- Świetnie, ja także lubię kryminały. Francesco Licavoli pisze według mnie najlepiej ze wszystkich znanych mi pisarzy. Włoski geniusz.
- Nie czytałam żadnej z jego książek. Nie wiem jakim cudem nie słyszałam o nim - odparła, gdy oboje wspinali się po schodach. Zatrzymali się na pierwszym piętrze.
- Żałuj. Mam u siebie wszystkie jego powieści, więc jakbyś zechciała, z przyjemnością ci je udostępnię – powiedział i pchnął potężne, drewniane drzwi.
Znaleźli się w długim pomieszczeniu. Na przeciwko drzwi znajdowało się okno, a wzdłuż ścian ustawione były zapełnione po brzegi książkami, regały.
- Nie wszystkie książki są w dobrym stanie – powiedział ruszając przed siebie. Stanął przed jedną z półek. - Wybacz za ten bałagan. Wesleyowie, ja i Syriusz staramy się doprowadzić ten do dom względnego porządku. Niestety od wielu lat stał zaniedbany, a ma tak wiele pomieszczeń, że nawet codzienna praca przynosi mało widoczne rezultaty.
- To zrozumiałe. Może mogłabym pomóc?
- Oczywiście, że tak. Tylko... chce ci się?
- Jasne, że tak! I będzie to wspaniała okazja, żeby poznać was wszystkich lepiej – Remus uśmiechnął się w odpowiedzi.
- Mam! - mruknął wyciągając w stronę Tonks obszerną książkę z czarną, poszarpaną okładką – Ronan Eluard. Francuski pisarz kryminałów. Miałem okazję czytać w języku angielskim i francuskim. Kolejny geniusz.
- Chwila, czy to nie on napisał "Na jednej z ciemniejszych ulic?"
- Tak, to właśnie on. To była jedna z jego powieści, ale zapewniam cię, że każda kolejna jest jeszcze lepsza. Tę, jak się nie mylę napisał jeszcze przed "Na jednej z ciemniejszych ulic"
- O czym opowiada?
- Opowiada o parze aurorów którzy za wszelką cenę próbują załapać pewnego mordercę. Odznacza się on tym, że zabija ludzi w porządku alfabetycznym. Przed każdą zbrodnią wysyła list z informacją gdzie i kiedy będzie można odnaleźć kolejną ofiarę, jednak mimo wszystko pozostaje nieuchwytny* – powiedział z fascynacją w oczach – Naprawdę, jeśli miałbym ci coś polecić, to właśnie tę książkę.
- Brzmi niesamowicie – powiedziała kobieta, biorąc do ręki książkę – Dziękuję.
- Ależ to żaden problem. Myślisz, że powinniśmy wrócić do kuchni?
- Mam nadzieję, że nie przeszkodzimy im w niczym – zaśmiała się dziewczyna.
- Też na to liczę. Jest moim przyjacielem, widywałem go w różnych sytuacjach, ale tego widoku naprawdę wolałbym sobie oszczędzić.
- Cóż, Gabriella jest moją przyjaciółką, dzielimy się wszystkim, ale takie przeżycia wolałabym, żeby zostawiła sobie – uśmiechnęła się pod nosem – Wspominałeś, że czytałeś oryginał... to francuski pisarz, prawda?
- Owszem. Znam francuski. Tak naprawdę utrzymuję się teraz z tłumaczenia książek z francuskiego na angielski...
- Zostawiłeś pracę profesora dla tłumaczenia książek? Dlaczego?
- To trochę skomplikowane – odparł nieśmiało, przyglądając się swoim butom.
- Przepraszam, chyba cię uraziłam.
- Coś ty! - odparł od razu i jak gdyby chcąc poprzeć swoje słowa, posłał jej słaby uśmiech – Po prostu... to nie istotne.
- Skoro tak, wróćmy może na dół, co? Późno już w sumie, powinnam się zbierać...
- Oczywiście – odparł wilkołak. Otworzył drzwi przed Dorą – Damy przodem.
***
- Mówię ci Tonks, Syriusz jest genialny. Zabawny, inteligentny...- opowiadała Gabriella przyjaciółce, gdy tylko oddaliły się od Grimmauld Place 12.
- Mam rozumieć, że się zakochałaś? Gdzie podziała się ta negatywnie nastawiona do wszystkich mężczyzn Gabi?
- Jakie zakochała, Tonks! Po prostu dobrze nam się gadało... - speszyła się blondynka – I tyle...
- I tyle...- mruknęła Dora i mimowolnie uśmiechnęła się pod nosem.
- Tak, tyle – burknęła przyjaciółka – Chce ci przypomnieć, że to Ty zniknęłaś z Remusem!
- Czy ty próbujesz mi właśnie wmówić, że między mną i Remusem narodziło się coś więcej niż nić porozumienia? - spytała poważnie zdziwiona aurorka – Poszliśmy do biblioteki, po książki.
- Tak się TO teraz nazywa?
***
Remus siedział pochylony nad biurkiem. Mimo późnej pory, obiecał sobie, że dziś popracuje. Musiał dotrzymać terminu i mimo tego, że oczy niezwykle mu się kleiły, zmusił się do przetłumaczenia kilku rozdziałów. Czuł jednak, że jeszcze parę stron i naprawdę może zamienić się w marudną bestię.
Zgasił więc lampę i po chwili runął na swoje łóżko. Zamknął oczy i czuł jak odpływa, gdy najprzyjemniejszy moment, przerwał mu gwizd. Przetarł czoło ręką i sięgnął po leżący niedaleko zegarek – Taki sam jaki miała Tonks, jednak w kolorach czerni i srebra.
Na tarczy zegara pojawiła się twarz aurorki.
- Tonks, wszystko w porządku? - zawołał, a jego serce na chwilę przestało bić. Musiało się wydarzyć coś poważnego, skoro kontaktuje się z nim tak późną porą...
- Chciałam ci powiedzieć dobranoc.
- Chciałaś... powiedzieć... - zapytał tępo wpatrując się w twarz kobiety - Zaraz, chwila, co? Powiedzieć mi dobranoc?
- Tak. Obudziłam cię? - zapytała nieśmiało, a na jej polikach wykwitły rumieńce – Przepraszam...
- Nie, nie obudziłaś – powiedział, uśmiechając się. Nie miał serca przyznać się, że tak naprawdę mu przeszkodziła – No to dobrej nocy.
- Aha, Remus...
- Tak?
- Gabriella chyba wpadła po uszy – powiedziała triumfalnie, a jej oczy zabłyszczały. Remus usiadł na łóżku – Cały czas słyszałam tylko Syriusz to, Syriusz tamto. No naprawdę, zostawiliśmy ich może na półgodziny, a ona zna pół jego życiorysu!
- No pięknie – szepnął i ze śmiechem odparł – To chyba będziemy mieć nową parę w zakonie.
- Syriusz też...?
- To był cholernie długi i męczący wieczór. Nawijał o niej jak opętany.
- No pięknie – odparła aurorka – Remus?
- Tak, Tonks?
- Dobranoc!
- Dobranoc, dobranoc – powiedział odkładając zegarek na stolik nocny. Uśmiechnął się sam do siebie i zasypiając wymruczał – Cóż za urocza dziewczyna...
* Jest to tak naprawdę książka Agathy Christie - A.B.C.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro