«šest-nie wiedzący nic Piotrek, heheszki i Proch.
Bor właśnie prowadził Piotrka Żyłę do pokoju 173, czyli pokoju trenera. Młody skoczek tłumaczył Polakowi, że Robert i Anze zadadzą mu tylko kilka pytań i może wracać do pokoju, aby kontynuować grę w pokera z resztą swojej kadry. Polski skoczek zgodził się mimo tego, że ich partyjka pokera była niezwykle interesująca.
Po wjechaniu na piętro gdzie pokoje zasiedlali Słoweńcy, Piotrek i Bor ruszyli w stronę pokoju, w którym miało odbyć się przesłuchanie. Skoczkowie weszli do środka. Żyła uważnie rozejrzał się po pokoju. Było tu ciemno, gdyż okna zostały zasłonięte roletami, światło dawała jedynie lampka na stoliku, który miał być biurkiem. Za pseudo-biurkiem siedział Lanisek, Kranjec i Prevc w okularach przeciwsłonecznych, czyli tak zwanych "okularach wpierdolu". Wydawało im się, że dzięki tym okularom wyglądają tajemniczo i groźnie. W rzeczywistości wyglądali jak idioci chodzący w okularach przeciwsłonecznych w pokoju, w którym jest ciemno. Ale nikt nie miał zamiaru wytykać skoczkom tego błędu.
Piotrek zauważył siedzącego w kącie trenera z notatnikiem w ręce. Jak już wiadomo, miał on spisywać zeznania świadka. Oprócz tego, w pokoju był również Dezman, Damjan i Cene Prevc, którzy stali przy drzwiach (również mieli czaderskie okulary wpierdolu) i pełnili funkcję ochroniarzy. Bartol natomiast siedział na łożku i obżerał się chipsami.
-Cześć Piotrek.-odezwał się w końcu Peter.
-No cześć hehe. A co wy właściwie robicie hehe?-spytał Polak.
-Szukamy Prevca.-odpowiedział mu Anze.
-Tu siedzi.-Piotrek wskazał na Petera.
-Nie tego Prevca.-westchnął Robert.
-A no to tam stoi hehe.-świadek wskazał tym razem na Cene.
-To też nie ten Prevc.-powiedział Kranjec.
-Aaa, chodzi wam o tego od papryki, hehe.Demona, tak?
-Tak, dokładnie o niego.-przytaknął Peter.-Siadaj.-Piotrek usiadł na krześle na przeciwko Słoweńców.-Bartol, zostaw te chipsy i rób to co ci kazaliśmy.
Zaraz po słowach Petera,Tilen podszedł do Piotrka i zaproponował mu wodę do picia. Gdy Żyła dostał już szklankę z wodą Słoweńcy postanowili zacząć przesłuchanie.
-Co robiłeś o 23 na imprezie?-spytał Anze.
-No jak to co? A co się robi na imprezie,hehe?
-Widziałeś może coś podejrzanego?-kolejne pytanie zadał Peter.
-Co macie na myśli?-Piotrek wziął łyk wody.
-Chodzi mi o czyjeś dziwne zachowanie, nieznajomych ludzi, bójki czy coś takiego.-wytłumaczył Pero.
-Nie no, ja tam raczej nic nie widziałem,hehe, ale słyszałem o tej dramie między Gregorem i Andim.
-Wiesz może o co im poszło?-odezwał się Robert.
-A skąd ja mam to wiedzieć? Podobno tylko gang Wellingera wie o co chodziło.-Piotrek wzruszył ramionami.
-No dobra. A czy podczas imprezy widziałeś gdzieś Domena?-kontynuował Prevc.
-Kto to jest Domen?
-Mój brat.-odparł Peter i wywrócił oczami.
-Aaa, no tak,ten od papryki. Niby taki cwaniak, a jak każdy się dowiedział o papryce to już nie cwaniak, hehe.-zaśmiał się Polak.-A co do tego waszego pytania, to tak, widziałem go kilka razy. Zamieniliśmy nawet kilka zdań, zapoznałem go ze Zbyszkiem,pośmialiśmy się trochę...
-Zbyszek to ten nawy komentator sportowy,tak?-zapytał Robert.
-Tak, tak. Jest bardzo fajny i ciekawie się z nim rozmawia. Pewnie będzie dobrym komentatorem.-uśmiechnął się Żyła.
-Masz może do niego jakiś kontakt?-Peter zadał kolejne pytanie.
-Sypiecie pytaniami jak nie wiem co, hehe. Nie mam, a co?
-Nic, nic.-odparł Peter.-Trenerze, miał pan spisywać zeznania świadka.-Słoweniec odezwał się do trenera Gorana zajadającego chipsy z Bartolem.
-Spisuje przecież.-trener wywrócił oczami.
Peter posłał mu wrogie spojrzenie.
-To tak się teraz bawicie,hehe? Nieźle.-odezwał się Żyła.-Dobry wkręt, hehe.
-Jaki wkręt?-Lanisek wydawał się zdezorientowany.
-No ta cała szopka, hehe. Nieźle to sobie wymyśliliście. Szpiedzy, hehe.
-Nie wymyśliliśmy sobie niczego. Robimy to na poważnie, bo musimy kogoś odnaleźć.-wytłumaczył Robert.
-No tak, hehe, wierzę wam na słowo. Mogę już iść, prawda?-spytał Żyła.
-Raczej...tak.-westchnął Peter.
Po tych słowach Piotrek wstał i wyszedł. Chciał jeszcze zdążyć na końcówkę partyjki pokera.
-Cholera, tak nie dojdziemy do niczego. Jakim cudem nikt nic nie wie? Nikt nic nie widział? Przecież, na tej imprezie byli wszyscy.-Peter wstał i krążył po pokoju zdenerwowany.
-Widocznie każdy nic nie pamięta.-Anze wzruszył ramionami.
-To niemożliwe. Ktoś musi coś wiedzieć.-Pero podrapał się po głowie.-Co jeśli każdy z imprezowiczów coś ukrywa?
-Błagam cię, Peter. Gdybyś mógł to posadziłbyś swoją matkę, o to, że coś ukrywa.-Robert teatralnie wywrócił oczami.
-Po prostu martwi mnie ta cała sytuacja. Musimy odnaleźć Domena więc warto brać pod uwagę każdą opcje.
-Nas też martwi to, że gówniarza nigdzie nie ma. W końcu chłopak jest dla nas jak brat.-przyznał Kranjec.
-Domen się znajdzie, obiecuję wam chłopaki.-odezwał się Goran.
-Nie może pan nic obiecać. Nawet nie wiemy, czy on jeszcze żyje.-westchnął Pero i usiadł na łożku.
W pokoju nastała cisza. Nawet Bartol przestał szeleścić paczką chipsów. Peter miał rację. Może już nie mają kogo szukać? Może przepytują innych na marne? Może zostało już tylko dwóch braci Prevc?
-Co jeśli po powrocie do Słowenii dziennikarze będą nas pytać o Domena?-zapytał Cene przerywając przy tym niezręczną ciszę.
-Powiemy, że siedzi w domu. Doznał kontuzji i nie może skakać.-powiedział Robert.
-A co mamy powiedzieć rodzicom?-Cene zadał kolejne pytanie.
Ponownie zapanowała cisza.
-Prawdę.-odezwał się Peter.
~
Pero szedł korytarzem kierując się w stronę stołówki, aby zjeść kolację. Trapiła go myśl, że jutro wylatuje do Słowenii a do tej pory nie ma pojęcia co dzieje się z jego bratem. Trzeba przyznać, że Prevc za dużo o tym myślał, jednak od jakiegoś czasu nie potrafił myśleć o czymś innym. Nie pocieszała go nawet myśl, że na kolację podano jego ulubione polskie danie, czyli pierogi. O tak, każdy zagraniczny skoczek uwielbiał pierogi, to trzeba przyznać.
Peter stał przy bufecie i nakładał sobie na talerz jedzenie.
-Cześć.-Słoweniec usłyszał znajomy, łagodny głos, którego mógł słuchać godzinami. Przez chwilę zrobiło mu się ciepło na sercu.
-Cześć.-Peter skierował swój wzrok na uśmiechniętego od ucha do ucha Kamila Stocha.
-Co ty taki nie w humorze?-spytał Kamil nakładając sobie pierogi na talerz.
-Szkoda gadać.-westchnął Pero.-Drobne sprawy kadrowe.
-Co masz na myśli? Czyżby ktoś dowiedział się, że ślinisz się, gdy tylko mnie widzisz?-zaśmiał się Polak.
Kamil zawsze potrafił poprawić humor Peterowi. Z tego właśnie powodu Słoweniec bardzo lubił Polaka. Można powiedzieć, że chwilami lubił go aż za bardzo, o ile wiecie o co chodzi. Peterowi wydawało się, że on i Kamil są tylko przyjaciółmi. Nie zważał na to, gdy kadra żartowała, że coś między nimi jest. Sam na początku miał to za brednię, jednak po jakimś czasie mógł pogodzić się z myślą, że chyba zaczyna coś czuć do 29-letniego skoczka. Było to dla niego dziwne, w końcu miał narzeczoną, która niedługo miała stanąć wraz z nim na ślubnym kobiercu.
-Przecież tak nie jest.-Pero również się zaśmiał i szturchnął Kamila w bok.
-Tak, tak, wmawiaj sobie.-Stoch pokręcił głową i szeroko się uśmiechnął.
Prevc lubił patrzeć na uśmiechającego się Kamila. On po prostu kochał jego uśmiech. Najbardziej jednak kochał moment taki jak ten, kiedy Kamil uśmiechał się dzięki niemu.
Po kilku minutach Kamil skierował się do wolnego stolika. Peter usiadł od razu obok niego. Siedzieli tak,rozmawiali i śmiali się. Czuli się swobodnie w swoim towarzystwie. Pero był wdzięczny Kamilowi, za to, że choć na chwilę zapomniał o problemach.
Obiecałam, że bedzie Proch i jest Proch hehe
Ogólnie to jestem tak dumna z Kamila że aaaa, tego się nie są opisać
+nie mam pojęcia kiedy bedzie kolejny rozdział bo tak się składa że skończyły mi się zapasowe rozdziały
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro