Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

«trinajst-Szlirencała i Zjaraniszek ft.polski towar»

Gregor i Anze szybko szli a wręcz biegli w stronę pokoju Gorana Janusa, aby przekazać wszystkim to, czego się dowiedzieli. Z tego pośpiechu nie pomyśleli, że na trzecie piętro mogą wjechać windą, a nie biec po schodach. Co jak co, ale wbiegając po schodach nie pomyśleli nawet przez sekundę o zmęczeniu. Chcieli jak najszybciej znaleźć się we wspomnianym wcześniej pokoju.

Austriak i Słoweniec biegli wzdłuż korytarza aż wreszcie znaleźli się przy wspomnianych drzwiach przy pokoju 356. Gregor, jak zwykle, wszedł do pokoju bez pukania. Oczy wszystkich skoczków skierowały się w stronę dwóch osób wchodzących do środka.

-No nie, znowu on.-Kranjec wywrócił oczami na widok Gregora.

-Zamknij twarz albo ja ci ją zamknę.-wypalił Schlieri.

-Spokojnie, przyjacielu.-uspokoił go Pero.-Co wy tacy zdenerwowani?-po chwili Prevc zmarszczył brwi.

-No..my...ten...i oni...i Fannemel...i wiecie...niemożliwe...-mówił Anze, biorąc co jakiś czas wdech.

-To dużo wyjaśnia.-powiedział Cene obżerający się chipsami.

-O masz chipsy.-Gregor szeroko się uśmiechnął i usiadł obok młodszego Prevca.

-Odłóż to,Prevc.-skarcił go Goran.

-Okej, okej, ale jeszcze tylko jeden.-poprosił Cene.

-Nie słyszałeś grubasie?-spytał Pero.

-A ty co, w Domena się bawisz?-Cene odpowiedział pytaniem na pytanie.

-Halooo, Anze miał nam coś powiedzieć.-wspomniał Robert.

-No tak, tak, mów.-ponaglił go Peter.

-Dobra, to było tak.-wtrącił Gregor.

-Panu już dziękujemy.-powiedział Kranjec.

Schlieri spiorunował Słoweńca wzrokiem i zaczął kontynuować swoją wypowiedzieć.

-Wracaliśmy ze stołówki i szliśmy obok pokoi Norwegów. Drzwi do jednego z nich były uchylone a nasza ciekawość nakazała nam podsłuchać o czym mówią osoby w środku. I wiecie co? Fannemel i ten polski komentator, który był na imprezie Pietera zawarli jakiś pakt kurdupli. Do tego norweski karzeł obiecał mu za go towar od nas.-wytłumaczył Gregor.

-Chyba ich coś boli, nie oddam majeranku.-zaprotestował Anze.

-Siedź cicho, to w tym momencie jest najmniej ważne. Bardziej interesujący jest ten ich układ.-Pero przymrużył oczy.-Musimy się czegoś o tym dowiedzieć.

-Będziemy ich śledzić?-spytał Tepes.

-Nie lepiej zamknąć ich w schowku na miotły, głodzić i czekać aż sami się przyznają?-zaproponował Lanisek.

-Tande i jego ego nie zmieszczą się do schowka na miotły.-wtrącił Gregor.

-Ty i twoje ego tym bardziej.-dodał Kranjec.

-Milcz jak do mnie mówisz.

-Oho, jak się chłopak ceni.-zaśmiał się Michi.

-Czy my możemy szukać tych niedojd bez Roberta?-spytał sfrustrowany Schlieri.

-On nam jest potrzebny.-wytłumaczył Peter.

-Mi do szczęścia potrzebny nie jest.-Gregor wywrócił oczami.

-Dobra, koniec!-krzyknął Anze.

-Jaki agresor...-Gregor ponownie się odezwał.

-Czy ty przestajesz kiedykolwiek gadać!?-spytał zdenerwowany Robert.

-Nie musi cię to interesować.-Gregor zaczął przedrzeźniać Roberta.


Po tych słowach Robert nie wytrzymał i rzucił się na Gregora z pięściami. Na szczęście do żadnej bójki nie doszło, gdyż Peter i Anze odciągnęli Kranjca na bok, a Michael i Manuel trzymali Gregora powstrzymując go w ten sposób od pobicia Słoweńca.

-Dobra, już mnie wkurwiacie.-powiedział Cene i wyciągnął z szafki taśmę klejącą.

-Uważaj na słowa, młody.-skarcił go Janus.

Cene wywrócił oczami i kazał usiąść Robertowi i Gregorowi na krzesłach. Jedno postawił w jednym kącie pokoju a drugie w drugim. Obkleił taśmą klatkę piersiową każdego z nich przyklejając ich w ten sposób do oparcia krzesełka. Zadowolony z siebie wypiął dumnie pierś do przodu i słodko się uśmiechnął,jak gdyby nigdy nic.

-A zapomniałem o jednym.- odkleił dwa kawałki taśmy i zakleił nimi usta oby dwu skoczków.

Wszyscy ze zdziwieniem patrzyli na młodego Prevca.

-No co? Będzie chwila spokoju dopóki nie odkleją taśmy.-powiedział Cene i usiadł na łóżku.

-Ten twój bracik jednak do czegoś się przydaje.-przyznał Jurij zwracając się do Petera.

-Nie bez powodu ma na nazwisko Prevc.-z duma odparł Peter.

-Dobra, do rzeczy. Jaki jest plan? Mówcie szybko bo Gregor chyba kombinuje coś przy tej taśmie.-ponaglił wszystkich Lanisek.

-Skorzystamy z przyszłości naszych skoków, czyli w tym wypadku z tych młodych, nieporadnych dzieciaków. Tilen, Cene, Bor i Florian wkradną się do pokoju Fannemela i Tande.-powiedział Peter.

-Tak jest, szefie!-powiedział Cene.

-Nie podlizuj się.-Tilen wywrócił oczami.

-Jernej będzie miał na oku Daniela, Manuel -Fannemela. Gdyby któryś z nich wracał do pokoju będziecie musieli przekazać to tym gnojkom.

Damjan i Fettner skinęli głowami na znak, że wszystko świetnie zrozumieli.

-Trenerze, pan pogada ze Stöcklem. Może czegoś się od niego dowiemy. Jurij będzie przyglądał się temu całemu Zbyszkowi, bo w końcu on też jest w to zamieszany. Markus, ty dopilnuj żeby żaden Norweg nie zorientował się, że coś jest na rzeczy. Ja, Robert,Anze,Michi i Gregor będziemy mieć na oku resztę i będziemy starali się przekazywać wam wszystko, czego się dowiedzieliśmy.-zakończył Peter.

-Plan niczym z jakiegoś filmu kryminalnego.-przyznał Lanisek.

-Jakieś pytania?-spytał Pero.

-Mogę już wstać?-odezwał się Gregor, który całkowicie odkleił taśmę.

-Możesz, ale bez żadnych bójek i wyzwisk, Szlirencała.-powiedział Prevc.

-O ile ten idota mnie nie wkurzy to będzie okej.-prychnął Schlieri i wstał z krzesełka.

Słoweńcy pomogli odkleić się Robertowi od krzesełka i postanowili wcielić swój plan w życie.

-Zaczynamy zabawę, Doryje Team.-Pero uśmiechnął się niczym jakiś agent z filmu kryminalnego i założył ciemne okulary. -I Bobry Team...Ale wy macie beznadziejną nazwę, fuck.

-Pomyślimy nad inną później, a teraz chodźcie bo wieczorem wyjeżdżamy do Innsbrucka.-powiedział Michi, a po jego słowach wszyscy wyszli z pokoju Gorana Janusa.


***

Plan przebiegał zgodnie z myślą Petera. On, Anze, Robert, Michael i Gregor siedzieli w holu i czekali na jakiekolwiek wieści lub jakiś rozwój akcji. Tym czasem, jak się okazało, Norwegowie spokojnie jedli sobie kolację i żaden z nich nie wyglądał jakby chciał zniszczyć skoczny świat.

-Co tak właściwie biorą Polacy?-spytał Anze patrząc na Janka Ziobro i Piotrka Żyłę, którzy urządzali sobie wyścig na walizkach zjeżdżając ze schodów.

-Nie wiadomo, my daliśmy im cynamon tylko raz. Może faza działa przez cały czas?-Michi zaczął się zastanawiać.

-Fanki, dalekie skoki, polowanie na dziki, nic tak na Polaków nie działa jak własne narkotyki.-powiedział Gregor.

-Widać.-Pero przytaknął głową i przyglądał się Jankowi, który zjechał ze schodów i leżał teraz na podłodze, krzycząc, że następnym razem pokona Piotrka.

-Jestem Pieter! Jestem zwycięzcą! Jestem hardkorem!-krzyczał Piotrek zjeżdżając po schodach.

-Jestem hardkorem i jeżdżę traktorem.-powiedział Maciek Kot wychodzący właśnie ze stołówki.

Towarzyszący mu Kamil Stoch spojrzał na to co wyprawiają jego koledzy i wreszcie postanowił się odezwać, gdy Żyła leżał na podłodze obok Janka.

-Świetne tulululu, panowie.

-OH JU TACZ MAJ TULULULU!-wykrzyczał Żyła wstając z podłogi.

-MMM, MAJ TULULULU!-dołączył się Ziobro.

-Ja pidole, co oni odpindalają, po kiego rzodkiewa zjeżdżają ze schodów?-Maciek pokręcił głową.

-Chore pojeby.-przyznał Stoch.-O cześć!-uśmiechnął się w stronę Słoweńców i Austriaków.-Co u was ziomixxxy?

-PANIE PILOCIE,DZIURA W SAMOLOCIE!-krzyknął Pieter siedzący na jednej walizce razem z Jankiem.

-Oddawajcie moją walizkę!-wrzasnął Kot i podszedł do swoich kadrowych kolegów.

-Nie zwracajcie na nich uwagi.-Stoch machnął ręką.-Czasami mają dziwne pomysły i ten...po papryce im odwala..eh..

-To już wiemy co daje taką fazę.-powiedział Gregor.

Kamil usiadł obok Petera i kontynuował swoją rozmowę ze skoczkami.

-O bracie, a żeś wyrwał, hehehe. Srsly, gratulejszyns, niezła diva,hehehe.-powiedział Piotrek, podchodząc do Kamila i Petera.

-Co dla pana? Kawa, herbata, czy od razu wpierdol?-spytał Kamil.

-Ty chory pojebie, hehehe.-Żyła poklepał Kamila po plecach.

-Ej Pieter! Dawid mówi, że też chce testować samolot z nami!-krzyknął Janek.

-I BELIEVE, I CAN FLY!-wszyscy usłyszeli krzyk Dawida.

-Oni sobie nie zrobią krzywdy?-spytał Pero, patrząc na Kamila.

-E tam, choćby nawet to mi ich szkoda nie będzie.

-Chyba przez to zjeżdżanie ze schodów wypadły im mózgi.-przyznał Gregor.

-Gdyby jeszcze miało im co wypaść z tych pustych łebów...-westchnął Stoch.

Peter miał się odezwać, jednak przez hotelowe drzwi nagle weszli dwaj policjanci. Piotrek, Janek i Dawid momentalnie spoważnieli, a Maciek przestał wyrywać im swoją walizkę. Oczy wszystkich były zwrócone na funkcjonariuszy.

-Witam, czy któryś z panów to Anze Lanisek?-spytał jeden z policjantów.

Skoczkowie spojrzeli na Laniska, gdy ten wstawał z kanapy.

-To ja..Ale, o co chodzi?-spytał zdezorientowany skoczek.

-Dotarła do nas wiadomość, że przemyca pan nielegalne środki.-powiedział drugi funkcjonariusz.

-Co?! Ja przecież jestem czysty..-protestował Anze.-Kto w ogóle wam to przekazał?

-Mamy nakaz przeszukania.-powiedział policjant, nie zważając na pytanie Anze'go.-Stanie sobie pan tam pod ścianą z rękami za głową.-wskazał.

Anze głośno przełknął ślinę i zrobił to co policjant mu nakazał. Skoczkowie ze zdenerwowaniem przyglądali się całej akcji. Policjant przeszukiwał kieszenie Laniska i wyciągnął z nich dwie paczki majeranku i jedną mielonego pieprzu.

-Czyli jednak..-powiedział policjant.-Jest pan areszto...

-To nie jego.-Gregor wstał z miejsca.-To moje.

-Co?-spytał Peter.

-Co?-ponowił pytanie Michi.

-Co?-Anze dołączył się do pytania.

-Tak..On to tylko przechowuje..-wytłumaczył Gregor.

-Gregor..-zaczął Anze.

-Cicho bądź. To mnie powinniście aresztować.

-On kłamie, to mój towar.-przyznał Lanisek.

-W takim razie aresztujemy was obu skoro żaden nie chce powiedzieć prawdy.-powiedział policjant i założył na ręce skoczków kajdanki.

Policjanci wraz z winnymi wyszli z hotelu zostawiając wszystkich w osłupieniu.

Majerankowa policja istnieje!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro