Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

«sedem-foczki team»

Z dedykacją dla cryxbabyy , chce za to słoik nutelli.

Słoweńcy właśnie stali w holu przy wyjściowych drzwiach hotelu. Oddawali swoje klucze od pokoi i czekali na autokar, który miał ich zawieźć na lotnisko. Stwierdzili, że samolotem będzie im szybciej wracać. Za trzy dni miały odbyć się Mistrzostwa Słowenii. Wszyscy kibice liczyli na zwycięstwo faworyta jakim był Domen, do czasu gdy dowiedzieli się, że chłopak nie będzie startował z powodu "kontuzji". Trener Goran zadzwonił do jednego ze słoweńskich dziennikarzy sportowych i przekazał mu tę wiadomość. Ten natomiast szybko rozpowszechnił ten fakt i teraz już cały skoczny świat o tym wiedział. Słoweńcy na każdym kroku pilnowali się, aby przez przypadek nie wypowiedzieć o kilka słów za dużo i nie wyjawić prawdy. Jak na razie dobrze im szło.

-Chłopaki, usiądźcie i poczekajcie. Mamy mały problem, ponieważ ilośc kluczy się nie zgadza. Czy każdy z was oddał klucz?-spytał trener.

Wszyscy skinęli głowami. Po tym geście trener wrócił do konwersacji z recepcjonistką, a wszyscy skoczkowie usiedli na wygodnych kanapach. Wyciągnęli swoje telefony i zaczęli przeglądać portale społecznościowe, odpisywać na wiadomości, a niektórzy tak jak Lanisek, Bartol i Dezman oglądali śmieszne filmiki z udziałem kotów na YouTube. Mało kto byłby wstanie zauważyć dziwne zachowanie polskich skoczków. Właściwie to nie wiadomo, czy można nazwać to dziwnym zachowaniem. Do holu weszli Polacy ubrani w krótkie spodenki i koszulki. Mieli okulary przeciwsłoneczne. Do tego Klemens Murańka trzymał niebieską deskę do prasowania, Janek Ziobro biegał w kółku ratunkowym w kształcie różowej kaczki, a Maciek Kot był noszony przez swoich kolegów na ich barkach. Co oni odpierdzielają? Za dużo papryki zjedli czy jak?

Polacy stanęli przed Słoweńcami i dopiero w tym momencie każdy odłożył telefon na bok. Cała sytuacja wydawała się chora i conajmniej dziwna.

-Król Maciuś Piąty się kłania.-ukłonił się Kot.
-Co wy....Czy wy się dobrze czujecie?-spytał Robert.
-Czujemy się świetnie.-przyznał Stoch poprawiając okulary na swoim nosie.
-Lanisek, co im znowu dałeś?-spytał Cene.
-Czemu zawsze posądzacie mnie? Ja nic im nie dałem, brakło mi majeranku.-tłumaczył się Anze.
-Właśnie widzimy z jakiego powodu brakło.-powiedział Peter.
-Idziecie z nami posurfować?-spytał Klemens pokazując deskę do prasowania.
-Chłopaki, jest zima, -7 stopni jak nie mniej, a wy chcecie surfować?-Jernej uniósł brew.
-A czemu nie, hehe?-zaśmiał się Piotrek.-Dobra Maciek, złaź już bo przez tą paprykę zgrubłeś i ciężki jesteś,hehe.-Żyła i Kubacki odstawili Maćka na podłogę.

Słoweńcy patrzyli na Polaków zdezorientowani. Nie wiedzieli czy to jakiś prank z ukrytą kamerą, czy po prostu skoczkowie wzięli za dużo jakiegoś towaru. Mało tego, kiedy Słoweńska kadra była pewna, że nic ich już nie zaskoczy, do holu wbiegł Andrzej Stękała ubrany w za długą suknię. Skoczek wyrwał z rąk Murańki deskę do prasowania, położył ją na podłodze i na niej stanął.

-Kręcimy drugą część Titanica, tyle że na desce będziemy pływać.-powiedział Stękała i rozłożył ręce niczym Rose.

W tym samym momencie Murańka zepchnął Andrzeja z deski.

-Dobra, spindalaj. Titanic utonął a my idziemy surfować żeby być na fali.-powiedział Klemens i podniósł deskę.

Skoczkowie zaczęli wyrywać sobie deskę z rąk. Piter Żyła próbował ich rozdzielić a Król Maciuś Piąty tłumaczył Andrzejowi, że nakręcą Titanica 2 poźniej.
Wszyscy Słoweńcy patrzyli na całą akcje całkowicie zdezorientowani. Do tej pory myśleli, że to oni mają najmocniejszy towar, a tu proszę, Polacy wynaleźli coś nowego. Co to może być? Cynamon? Bazylia? Liść laurowy? A może wszystko na raz? Widać, że daje niezłą fazę.

-Czy my możemy wiedzieć co wy takiego robicie?-spytał Peter.
-Teraz to przerodziło się w KSW, ale spokojnie, potrwa dłużej niż tylko 80 sekund, hehe.-odparł Żyła.
-W prawym narożniku, ważący 59 kg Klemeeens Murańkaaaaa.-wykrzyczał Kamil Stoch.-W lewym narożniku, ważący 58 kg, Andrzeeeej Stękałaaa. Prosimy o dopingowanie zawodników.-Kamil zwrócił się w stronę Słoweńców.

Skoczkowie patrzyli po sobie nadal nie wiedząc co się dzieje. Nikt raczej nie miał zamiaru się już odzywać.
Zaraz po tym, gdy Kami przedstawił zawodników zaczęli oni grać w kamień, papier, nożyce. To była forma "pojedynku". Wszyscy z ekscytacją oglądali tę bitwę. Zwyciężył Klemens, więc to on pierwszy mógł zabrać deskę do prasowania.

-Dobra,bierz ją sobie, ale potem ty będziesz Jackiem.-powiedział Andrzej.
-Nie, ja będę Jackiem, a Peter będzie Rose.-sprostował Kamil.

Gdy Peter usłyszał swoje imię, spojrzał na Kamila z szeroko otwartymi oczami.

-A nie mówiłem, Proch!!-wykrzyczał Anze Lanisek.
-Tobie tylko prochy w głowie.-Kranjec wywrócił oczami.

Po chwili do Słoweńców podszedł ich trener i oznajmił, że już wszystko załatwione i mogą jechać na lotnisko. Goran nie zamierzał zadawać pytań gdy zauważył co odprevcowują Polacy.
Wszyscy Słoweńcy zerwali się na równe nogi, chwycili za swoje walizki i zaczęli szykować się do wyjścia.
Peter opuszczał już budynek hotelu, kiedy poczuł dłoń na swoim ramieniu. Słoweniec odwrócił się i ujrzał piękne, brązowe oczy, które mogły należeć tylko do jednej osoby.

-Myślisz, że pojedziesz sobie tak bez pożegnania?-zaśmiał się Stoch, po czym pod nosem szepnął coś w rodzaju "kurwa, jak zimno" jednak Peter nie był w stanie tego zrozumieć. W sumie nie ma co się dziwić, Kamil wyszedł na zewnątrz ubrany w letni strój.
-A no tak, cześć Kamil.-powiedział Pero.
-Wysiliłeś się, mój drogi.-Kamil szeroko się uśmiechnął.
-No dobra, dobra.-Peter odwzajemnił uśmiech i w tym samym momencie teatralnie wywrócił oczami.-Powodzenia na Mistrzostwach Polski, nie ćpaj więcej i do zobaczenia.-zaśmiał się Słoweniec i przytulił Polaka.
Kamil odwzajemnił uścisk i poklepał Petera po plecach.
-Tobie też powodzenia na konkursie i obiecuje, że nie będę ćpał.-Polak wybuchnął śmiechem.-Do zobaczenia, Pero. Zadzwoń to umówimy się na randewu na fali.-Kamil założył na nos okulary przeciwsłoneczne i wrócił do hotelu.

Peter był rozbawiony całą sytuacją, co było dziwne. Nie miał takiego humoru od momentu zniknięcia Domena. Momentami zapomniał o tej całej sprawie. Wiedział, że teraz w Słowenii dużo nie podziała, tam nikt nic nie będzie wiedział. Skoczkowie mówili sobie, że poszukiwania wznowią dopiero w Oberstdorfie podczas Turnieju Czterech Skoczni. Peter miał jednak obawy, że do tego czasu każdy zapomni o tym co działo się na imprezie, dlatego zamiast samolotem lecieć prosto do Słowenii postanowili wstąpić jeszcze do Austrii, aby złożyć kolegom Austriakom małą, niespodziewaną wizytę. W końcu Schlierenzauer powinien coś wiedzieć skoro był pseudo-ochroniarzem. No chyba, że po starciu z Wellingerem już zupełnie nic nie pamięta. Wtedy Słoweńcy byliby w "ciemnej dupie". Skoczkowie jednak byli pełni nadziei, że w Austrii czegoś się dowiedzą.

Także Austrio,
wir kommen!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro