Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

«devetnajst-"Porwać blondi lachonkę Daniela"»

Jak w konkursie poszło Słoweńcom?
No właśnie, ni jak.

A jak poszło Norwegom?
Znacznie lepiej.

Wygrał Daniel.

Wszyscy niby mu gratulowali ale nie były to szczere gratulacje.

Peter gratulował Kamilowi i cieszył się, że udało mu się skoczyć mimo bólu barku. Tak jak Prevc przypuszczał, Kamil dał radę.

Co do wyników Słoweńców-najwyżej uplasował się Peter, na dziewiątym miejscu. Cene znalazł się w drugiej dwudziestce po dobrych skokach. A więc, Prevcowie i długo, długo nic. Dopiero na dwudziestym siódmym miejscu znalazł się Tepes. Reszta nie skakała w drugiej serii.

Lanisek całą drogę powrotną do hotelu zastanawiał się, co może dać niezłą fazkę, żeby lepiej się skakało. Ostatecznie mefedron w odbycie nie był dobrym rozwiązaniem, więc Słoweńcom pozostało przetrwać Turniej Czterech Skoczni bez proszków.

Plan porwania Daniela dalej był aktualny. Gregor i Peter kontaktowali się z Martą, która czekała na nich w hotelu. Basia wysprzątała schowek na miotły, aby było tam miejsce dla Daniela i ewentualnie Eisenbichlera, gdyby odważył się ją wkurzyć.

Cene przeglądał w internecie artykuły "jak uprowadzić wkurwiającą osobę żeby nikt mnie nie podejrzewał?". Nabyte wiadomości miał przekazać kolegom z kadry.

-Dobra, słuchajcie. Już wszystko wiem-młody Prevc oznajmił reszcie skoczków. Wszyscy przyglądali się mu z zaciekawieniem i skupieniem, tak, aby zapamietać jak najwięcej-Sposób pierwszy: wymieszaj jajka z mąką i wodą, dodaj cukier..

-Debilu, daj mi to-Peter wyrwał telefon z rąk swojego brata-Przepis na ciasto, brawo geniuszu.

-A sorka, pomyliłem artykuły-zachichotał Cene.

-Sposób pierwszy: ogłusz swoją ofiarę, następnie załóż jej na głowę worek, ale wpierw wyjmij z niego ziemniaki bo może być problem. Kolejnym krokiem będzie zaciągniecie osoby za nogę do wyznaczonego celu-Peter uważnie przeczytał rady-To jest bez sensu, potrzebujemy czegoś innego.

-Daj mi to-Cene odebrał mu telefon. Chwilę poszperał w internecie i wreszcie uradowany zaczął czytać-Jak uprowadzić kobietę?

-Tande to chyba nie loszka-powiedział Anze.

-Słuszna uwaga-przytaknął Robert.

-Nie znalazłem nic lepszego, niestety, nikt w internecie nie pisze jak porwać Daniela Andre Tande-Cene wywrócił oczami-Kobieta najzwyklejsza. Masa: zwyczajna...

-Jaka to jest masa zwyczajna?-spytał Jurij.

-Skąd mam wiedzieć?-Cene wzruszył ramionami i spojrzał na swoich kolegów, po czym znowu zaczął szukać czegoś w telefonie-Mam! Lachon, blondynka lub blachara! To na temat Daniela!

-Czytaj-ponaglił go Pero.

-Specyfikacja. Masa: przeciętna lub powyżej przeciętnej. To zależy od ilości ubranej biżuterii.

-Daniel nosi jakąś biżuterie?-zapytał Lanisek.

-Chyba nie-zastanowił się Peter-Będzie łatwiej go uprowadzić.

-Siła: poniżej przeciętnej.

-Tande raczej ma dużo siły-odezwał się Tilen.

-Dobra, pomińmy to-Pero machnął ręką.

-Inteligencja: śladowa. Nastawienie obronne: nieskora do walki, jeśli trzyma w ręku telefon lub ma za długie tipsy.

-Obawiam się, że Daniel nie ma tipsów-odezwał się Jurij.

-To też pomińmy-dodał Pero.

-Cechy szczególne: wydaje dużo hałasu o wysokich częstotliwościach.

-Napiszcie Gregorowi, żeby załatwił zatyczki do uszu-nakazał Peter. Lubił rządzić i wydawać rozkazy jako szef Doryje Teamu.

-Wyeksponowany IPhone i strój dyskotekowy.

-No tak, Daniel umie wystroić się jak Bijons-przyznał Bor.

-Może czuje piniądz u Forfanga?-Pero uniósł brew-Cene, czytaj dalej bo zaraz dojedziemy do hotelu.

-Możliwy róż i tipsy...

-Ehh, jakoś przeżyjemy-głośno westchnął Anze-Co tam jeszcze pisze?

-Pozytywnie reaguje na szpan i drogie samochody.

-W takim razie już wiemy kto idealnie nada się na porywacza-zaśmiał się Peter.

-Gregor-wszyscy odpowiedzieli równocześnie.

-Jeszcze jedna uwaga-dodał Cene-Spotykana najcześciej w stadzie.

-Trzeba odciągnąć resztę Norwegów od Daniela. Tylko jak?-Peter zadał pytanie tak jakby sam do siebie.

-Tym zajmie się Marta-uśmiechnął się Anze.

-Powinniśmy wiedzieć coś jeszcze?-najstarszy z braci Prevc zwrócił się do dwudziestolatka.

-Cytując: wielce prawdopodobne jest, że lachon pochodzi z zamożnej rodziny, więc można liczyć na przyzwoity okup.

-Weźmiemy okup od jego teamu-Pero urozmaicił plan.

-Dla kosmetyków,akcesoriów lub obiecanej przejażdżki lachon jest w stanie zrobić praktycznie wszystko, co jest w zasięgu jego możliwości.

-Niech Daniel nie liczy na żadne drogie kosmetyki i akcesoria. Na przejażdżkę tym bardziej, nie mamy na to czasu-powiedział Lanisek.

-Ale z drugiej strony to jest dobry plan-Peter przez chwilę się zamyślił-Wykorzystamy Gregora jako przynętę.

-Uważasz, że jest tak przystojny, że mógłby poderwać nawet chłopaka?-spytał Anze.

-Tego nie powiedziałem, ale skoro tak uważasz-wszyscy wybuchnęli śmiechem.

-Wcale tak nie uważam-oburzył się Anze. Przez resztę drogi nie rozmawiał z kadrowymi kolegami, którzy wmawiali mu, że leci na Gregora jak Kraft ze skoczni mamuciej.

***

-Chciałbym mieć tasiemca. Uzbrojonego najlepiej-Markus snuł marzenia, oparty o blat przy recepcji.

-A ja chciałabym mieć święty spokój, nara-Baśka wywróciła oczami.

-Weź mnie nie spławiaj. Porozmawiaj ze mną-jęknął poirytowany Eisenbichler, który już od dłuższego czasu chciał poderwać piękną, jego zdaniem, recepcjonistkę. W końcu była Polką, a Polki, jak wiadomo, mają opinię królowych piękności.

-Nie będę z tobą rozmawiać, jestem zajęta-tłumaczyła się Basia.

-Aktualnie nic nie robisz więc jak możesz być zajęta?

-Jestem zajęta wyobrażaniem sobie twojej śmierci, kiedy zrzucę cię z okna na trzecim piętrze, głupi szwabie-Polka wywróciła oczami i podparła głowę na ręce.

-Twarda z ciebie sztuka, Baśka-przyznał Markus. Recepcjonistka popatrzyła na niego wzrokiem wyrażającym więcej, niż tysiąc słów, czyli "wpierdolił ci ktoś kiedyś?".

W czasie kiedy Markus wymyślał kolejny temat do rozmowy, Basia przyjęła turystów, którzy zawitali w hotelu.

-Dzień dobry! Witamy w naszym hotelu-zaczęła uprzejmie.

-Gitara siema-odezwał się młodzieniec, który najprawdopodobniej był synem młodej, polskiej pary.

-Mam rozumieć, że pokój dla pary z upośledzonym dzieckiem?-spytała Basia.

Chwilę pogawędziła sobie z turystami, dała im klucz do pokoju i wróciła do czekania na Słoweńców i Austriaków, którzy jeszcze nie wrócili z konkursu.

***

Austriacy i Słoweńcy spotkali się przed hotelem. Gregor jeszcze nie miał pojęcia, że będzie przynętą na Daniela. Peter miał mu właśnie przedstawić cały plan.

-Gregor, jako, iż jesteś największym szpanerem z nas wszystkich, musisz teraz zebrać wszystkie swoje komórki, wsłuchać się w moje słowa i się skupić. Podejdziesz do Daniela, pogadasz sobie z nim, poderwiesz czy coś, dasz nam znak a my wtedy wyskoczymy, ogłuszymy go śpiewem Kubackiego i zaciągniemy do schowka przygotowanego przez Basię.

-A potem będziemy trzymać go tam przez tydzień i wstrzykiwać siki Markusa w żyły-uśmiechnął się Anze.

-Oszczędźmy chłopaka, bo jeszcze zdziczeje-przyznał Gregor.

-Wchodzisz w ten plan?-spytał Peter.

-Jak w Wellingera-powiedział Gregor- Znaczy... Zapomnijcie o wszystkim co przed chwilą usłyszeliście...

-Chcesz nam coś powiedzieć, Schlieri?-Michi poruszył brwiami.

-Później będzie czas na opisywanie nocnych przygód, teraz mamy coś do zrobienia-powiedział Peter i pociągnął Gregora za ramię do hotelu.

Pierwszym etapem planu było zatrzymanie reszty Norwegów i oddzielenie ich od Daniela. Tym miała zająć się Marta. Sprawnie poszła do ich pokoju i powiedziała, że Daniel jest wzywany przez jej mamę w sprawie odebrania sprzętu narciarskiego, który rzekomo w recepcji zostawił norweski serwismen. Marta została w pokoju Norwegów i zaczęła prowadzić z nimi ciekawą konwersację.

Daniel szybko znalazł się na parterze. Stanął przy recepcji i czekał na Basię, która tak naprawdę nie miała zamiaru się pojawić. I właśnie w tym momencie do akcji wkroczył Gregor.

-Witam mojego ulubionego Norwega-Gregor oparł się o biurko recepcjonistki. Austriak wygrzebał z walizki Wellingera jakieś super, ekstra gangsterskie ciuchy, które dodawały mu tajemniczości, ale jednocześnie podkreślały jego stajla. Na oczach miał czarne okulary, które również pożyczył od Wellingera. Pożyczył z zamiarem oddania mu ich w dalekiej przyszłości. Jego włosy były ułożone jak zwykle, może różniły się tylko drobną ilością lakieru do włosów. Mocna woń perfum od razu uderzyła w nozdrza Daniela.

-Cześć Schlierenzauer-przywitał się Daniel. Jak zwykle wydawał się radosny. Dzisiaj szczególnie, może dlatego, że chwilę temu wygrał konkurs.

-Na co czekasz?-zapytał Gregor.

-Podobno gdzieś tutaj jest mój sprzęt narciarski.

-A no tak, Basia mówiła mi żebym pokazał ci gdzie on jest, bo musiała wyjść pogonić Markusa, który rozwalił wazon na korytarzu.

-Czemu akurat ty masz mi pokazać gdzie jest mój sprzęt?

-Bo byłem w pobliżu, no i Baśka mnie o to poprosiła. Nie chciałem jej odmawiać, bo wkurzyłaby się jeszcze bardziej niż przez Markusa-Schlieri wzruszył ramionami i uśmiechnął się, ukazując tym samym szereg białych zębów-Dobra, chodź.

Niespodziewający się niczego Daniel podążał za Gregorem, który sprawnie prowadził go w stronę pułapki. Austriak starał się odtrącić wszystkie podejrzenia Daniela i przez cały czas rozmawiał z nim na rożne tematy, począwszy od pogody, kończąc na tym, czy ma jakieś plany na wieczór. Po jakimś czasie Tande przestał mieć podejrzenia co do zachowania Gregora. Czuł się swobodnie w jego towarzystwie i chętnie z nim rozmawiał.

Schlieri przystanął przy drzwiach prowadzących do schowka na miotły. Daniel właśnie skończył mu opowiadać o tym, jak to Fannis w środku nocy zaczął lunatykować i o mało co nie zaczął skakać z balkonu, myśląc, że jest na skoczni.

-Prawdopodobnie tam jest twój sprzęt-wskazał Gregor.

-Um... Gregor, to schowek na miotły..-zorientował się Tande.

-Tasiemiec!-krzyknął Gregor. Było to tajemnicze hasło, na które wszyscy mieli zareagować. Kubacki stanął przy Danielu i zaczął śpiewać "Przez twe oczy zielone". Tande próbował zatkać sobie uszy, aby nie słuchać ogłuszających śpiewów Dawida. W tym samym czasie Peter niesiony na barkach przez Laniska założył Danielowi na głowę worek po ziemniakach. Gregor złapał nogę Daniela, ten runął na podłogę. Basia szybko otworzyła schowek na miotły a Gregor wciągnął do środka Daniela. Wyszedł z małego pomieszczenia zanim Norweg zorientował się, co się stało i zamknął drzwi na klucz.

-Brawo my-powiedział zadowolony Gregor.

-Co jeśli Daniel zadzwoni po swoich przychlastów i powie, co się stało?-zapytała zaniepokojona Basia.

-Tego nie przemyśleliśmy...-Peter spoważniał.

-Ale ja przemyślałem-powiedział Gregor i zaczął machać dłonią, w której trzymał telefon Daniela.

-Ty to jednak potrafisz się do czegoś przydać, Szlirencała-przyznał Robert.

W ten sposób misja "porwać blondi lachonkę Daniela" została zakończona sukcesem. Pozostało tylko, wprowadzić w życie kolejny plan, który już był obmyślany przez Petera.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro