Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5.

Wszyscy wiemy, że Min Yoongi trochę zawalił.

Trochę.

— Ale jesteś dzbanem. — Namjoon popukał się po czole, usłyszawszy pomysł młodszego rapera. — To, że powiedziałem w wywiadzie, że nie mamy czasu na randki, nie znaczy, że nie możemy się z nikim związać. W sensie trochę tak, ale w sumie to jest całkiem inna sytuacja. — Kim próbował jakoś wytłumaczyć, to o co mu chodzi, jednak trochę się zakręcił i doskonale zdawał sobie z tego sprawę.

— Tak będzie lepiej. — Upierał się przy swoim, jednak w głębi duszy wiedział, że powienien tym razem posłuchać serca.

Bo Min Yoongi zawsze słuchał rozumu. Zawsze żyło mu się z tym dobrze, wychodził całkiem dobrze z wszelkich problemów, więc czemu teraz miałoby być inaczej?

Ach, no tak. Miłość.

Czuł się zagoniony w kozi róg, ale nadal próbował kurczowo trzymać się swoich zasad. Pomimo zapewnień lidera, że to nie jest jakaś wielka zbrodnia, czuł się niepewny. Jak byli młodsi, nie myśleli o konsekwencjach, ani nie spodziewali, że ich muzyka stanie się tak rozchwytywana i popularna. Po prostu żyli chwilą, cieszyli się sobą, jednak razem z fanami, przybyła również rzesza hejterów, która czasami nie poprzestawała na samych nieprzyjemnych epitetach.

I Yoongi najbardziej obawiał się, że przez icj związek mogliby zaszkodzić jego chłopcu. Czego cholernie nie chciał.

~*~

— Dobra, namyśliłem się — powiedział Min, bez uprzedzenia wchodząc do pokoju, gdzie siedział Jeongguk. Ten tylko zacisnął usta i otworzył szerzej oczy, próbując wyrazić tym swoją ekscytację.

Lub jej brak.

— No więc? — odchrząknął, czując się coraz bardziej skrępowanym spojrzeniem starszego. Do tego jasne słońce oświetlało jego twarz, przez co wyglądał jak jakiś bóg, a nie ten Min Yoongi, który swoim wyglądem zwala go z nóg.

— Myślę, że możemy być razem.

— Yoongi... — jęknął, miętosząc kraniec swojej koszulki w dłoniach. — Przestań mi mieszać i się mną bawić. Też mam uczucia, ale chyba i tym zapomniałeś.

— Poczekaj, Gukkie. — Raper złapał chłopaka za rękę i pociągnął mocno z powrotem, gdy próbował wstać.

Od kilku tygodnia prawie codziennie przychodził do niego, proponując związek, jednak zwykle kilka godzin później oznajmiał, że to był zły pomysł i rezygnuje.
Czyli Min Yoongi nie zachowywał się tka jak zazwyczaj.

— Mówię całkiem poważnie, Gukkie. I wiem — zastrzegł, widząc spojrzenie bruneta. — Co odwalałem przez ostanie dni, ale teraz musisz mnie wysłuchać.

— Więc słucham — mruknął z przekąsem i usiadł z założonymi rękami.

— No więc... Kocham cię, Gukkie. — Uśmiechnął się słodko, jednak odchrząknął, bo niezadowolona mina wokalisty nie zmieniła się nawet na chwilę. — I wiem, że byłem debilem, dzbanem i możesz sobie dopowiedzieć dalej, ale jednak nie chcę z ciebie rezygnować. Dobrze wiesz czemu chciałem, żebyśmy nie byli ze sobą, poza tym czemu ja mówię jak pięciolatek, cholera, przecież ja nigdy nie gadam takich głupot. — Chwycił się za włosy.

— Dobra, hyung już się tak nie denerwuj, bo osiwiejesz. — Zaśmiał się i pochylił do przodu tak bardzo, że jego nos zaczął się stykać z nosem Mina. — To co, seks na zgodę?

— Jeonggukie... — Złapał za ramiona młodszego i odsunął kawałek od siebie. — Napierw ustalamy parę zasad. Po pierwsze, żadnych malinek. — Spojrzał krytycznie na Jeona, który jęknął cierpiętniczo. — Na szyi.

— Om, czyli na brzuszku można?

— I udach. — Skinął głową. — Po drugie, nie kleisz sie do mnie, gdy wiesz, że w pobliżu są kamery.

— Ale fani to lubią — burknął niezadowolony.

— Po prostu zachowaj zdrowy rozsądek. A teraz... — Min przyciągnął chłopaka do pocałunku. Od razu przejął dominację, o którą młodszy nawet nie miał ochoty walczyć i wsunął mu język w usta.

— A co z resztą, hyung? — zapytał brunet, odsuwając się, żeby złapać oddech. Oblizał wargi swoje wargi, nadal patrząc na usta starszego.

— Reszty nie będzie. — Uśmiechnął się zadziornie, łapiąc za sprzęczkę u paska. Jeongguk jak na zawołanie zarumienił się jeszcze mocniej i przymknął oczy oczy. — Nic się nie zmieniło, Guk. To nadal ten sam kutas.

K O N I E C

dziękuję, że czytaliście djsjs

wiem, że króciutkio, bo tak miało być dsjd

mimo wszystko mam nadzieję, że się wam spodobało i liczę na waszą opinię,

no i zrobiłam happy end, chociaż miałam dylemat

trzymajcie się buby

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro