Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

R 2 - don't happy

To nie jest ewidentnie mój dzień. Zaspałem do pracy. Zapomniałem wyprasować koszulę Nick'a, przez co się pokłóciliśmy.

Wyjeżdżał w delegację, przez co ja musiałem jechać do pracy przepełnionym metrem.

Śpiesząc się zderzam się z jakimś stażystą i wylewam na siebie kawę. Papiery, które trzyma w dłoni rozsypują się po całym korytarzu. Przełykam przekleństwo i zaczynam je zbierać. Nie chcę nawet patrzyć na swoją koszulę.

Jestem spóźniony i zły. Wiem, że wszyscy myślą, że jako syn właściciela mam lepiej niż oni wszyscy. Tak jednak nie jest. Mam jeszcze gorzej niż inni.

**

Robin ma zły humor co odbija się na mnie. Dlatego spędzam pół godziny w gabinecie ojczyma słuchając jaki to ja jestem nie odpowiedzialny.

Za karę muszę przez to zostać trochę dłużej w pracy. Nie mam w ten sposób możliwości pożegnać się z Nick'iem. On oczywiście się tym w ogóle nie przejmuje. Szybko się rozłącza, tłumacząc się że musi już jechać na lotnisko. M wrażenie, że nie chce mnie w ogóle widzieć.

Po pracy znowu ląduję w metrze. Stoję obok jakiegoś mężczyzny, który bacznie mi się przygląda. Jest wysoki i dobrze zbudowany. Jego włosy są ułożone w "artystyczny nieład". Olewam go i układ dalej w myślach listę zakupów spożywczych do domu.

Kiedy tylko wysiadam z kolejki ruszam w stronę domu. Po drodze zahaczam o spożywczaka.

Tyle w moim pechu jest szczęścia, że torba z zakupami rozlatuje mi się pod samymi drzwiami domu.

Z westchnieniem zaczynam zbierać produkty i po prostu wrzucać je za próg mieszkania.

Z kuchni biorę miskę i wszystko do niej wrzucam. Stawiam wszystko w korytarzu na szafce i wracam się do skrzynki pocztowej. Wchodząc zauważyłem że jest pełna. Wyciągam plik białych kopert i wchodzę z powrotem do domu. Wtedy dopiero zdejmuje buty i odwieszam marynarkę.

Wkładam listy do miski i zabieram wszystko do kuchni.  Stawiam to na blacie kuchenny i zabieram się za przeglądanie poczty. Mogę się założyć, że wszystko jest do Nick'a. Jednak moje zdziwienie jest wielkie, gdy odkrywam, że jeden z listów jest zaadresowany do mnie. Otwieram go szybko.

Ashton Irwin ma zaszczy zaprosić Harold'a Styles'a z osobą towarzysząc na uroczystość otwarcia klubu "Dark Drink", które odbędzie się w sobotę 19 czerwca o godzinie 20.00

Otwieram szeroko oczy. Nie znam żadnego Ashton'a Irwin'a. To musi być jakaś pomyłka. Odkładam zaproszenie na szafkę i zabieram się za rozpakowywanie zakupów. Nie mam niestety siły na robienie obiadu. Stwierdzam, że zadowolę się kawą.

Przeklinam w duchu Nick'a. Nie wiem dlaczego, ale pierwszy raz jestem na niego zły. Na początku naszego związku było pięknie. Chodziliśmy wszędzie razem, Nick traktował mnie jak ważną osobę w swoim życiu. Nagle to jednak się zmieniło. W pewnym momencie zaczął mnie traktować jak jakaś zdobycz, trofeum. A bycie ze mną miało kogoś wkurzyć, albo pokazać, kto jest tu lepszy.

Cieszę się, że Nick wyjechał. Mogę po prostu przemyśleć w spokoju parę spraw.

Zaciskam palce na uchwycie dzbanka do kawy. Mam ochotę rzucić nim o ścianę. Nagle słyszę dzwonek u drzwi, z przerażenia wypuszczam szkoło z dłoni. Dzbanek rozbija się, a małe odłamki mienią się w świetle słońca padającego przez okno.

- Proszę! - krzyczę i w ogóle nie przejmuję się kim jest ta osoba za drzwiami. Jeśli to złodziej, niech bierze co chce. Zabójca? Skróci tylko moje męki.

Klękam przy potłuczonym dzbanku i zabieram się zbieranie większych odłamków.

- No, no, no. Jak widać nic się nie zmieniło.

Unioszę głowę do góry i napotykam szeroki uśmiech Zayn'a. Najwidoczniej ta cała sytuacja bardzo go bawi, co nie można powiedzieć o mnie.

- Jakbyś częściej mnie odwiedzał, to byś to wiedział.

-Hazz. To nie tak, że ja...

Przerywa i patrzy na mnie. W jego oczach widzę smutek, poczucie winy i coś jeszcze. Coś czego nie mogę odgadnąć.

- Chodź ze mną - wystawia dłoń w moim kierunku

- Muszę posprzątać...

- Później to zrobisz. Czas ucieka

Jestem zdezorientowany jego zachowaniem. Wpatruję się w jego dłoń. Nie wiem czy chcę zobaczyć to co chce mi pokazać, ale ciekawość zwycięża.

Wstaję na równe nogi bez jego pomocy, co spotykw się z głośnym westchnięciem. Omijam przyjaciela i wchodzę do salonu. Ze zdziwieniem patrzę na duże pudło, które stoi na stoliku.

- Kiedy wróci Nick?

- Za tydzień. Jest w delegacji - odpowiadam nie odwracając wzroku od pudełka - Co to jest? - wskazuję palcem na to co stoi na stoliku.

- Paczka do ciebie - omija mnie i staje przy pakunku.

- Odebrałem już pocztę.

- Przestań się zgrywać, Styles i mnie posłuchaj - patrzy ze złością w moje oczy. Nie wiem co się dzieje, ale na pewno coś co mi się nie podoba. Zayn, którego znałem nigdy tak się nie zachowywał - Otwórz tę paczkę - uderza dłonią o wieko. Kręcę głową w przerażeniu - Hazz, ciebie już straciliśmy. Go też, ale jakimś cudem odzyskaliśmy. Jesteś ostatnią deską ratunku. Tylko ty możesz go zatrzymać. - patrzę na niego z szeroko otwartymi oczami. Nie mam zielonego pojęcia o czym on mówi - Pozwoliłem ciągnąć tę farsę przez trzy lata. Przyglądałem się tej całej szopce stojąc obok i nic nie mówiłem - jestem przerażony. To znaczy, że mnie oszukiwali?

- O czym ty mówisz?!

- Udało mi się go wreszcie przekonać, więc otwórz to i nie pieprz! - ma zacięty wyraz twarzy. Nie wiem co mam robić. Chcę zadać mu miliony pytań - Chciałeś wiedzieć kim byłeś. Tu masz odpowiedź...

Patrzę na pudło, które prawdopodobnie zawierało coś co może pozwolić mi przypomnieć sobie kim byłem. Teraz kiedy to mam przed sobą, boje się dowiedzieć kim byłem.

- Kim jest on?

Zayn wskazuje mi pudło. Podchodzę do niego i z drżącymi dłońmi otwieram je. Zamykam oczy za nim patrzę do środka. Odmawiam kilkanaście zdrowasiek za nim uchylam powieki. Mimo, że pudło jest takie wielkie, nie zawiera zbyt wiele. Jedną białą kopertę i kilka pudełek od płyt.

Wsadzam dłoń do środka i wyciągam kopertę. Nie jestem pewny do końca, czy chcę zagłębiać się w moją przeszłość i dowiedzieć się kim jest ON.

Otwieram jednak kopertę i rozwijam kartkę znajdującą się w środku.

Ładne krzywe pismo uderza w moje oczy.

Cześć, Harry

Wiem, że zastanawiasz się kim jestem i o co w ogóle chodzi. Spróbuję Ci to mniej więcej wytłumaczyć za nim przejdziemy do reszty.

Na początku się przedstawię. Louis Tomlinson. Na pewno nic Ci moje imię ani nazwisko nie mówi, ale nie dziwię się. Nie pamiętasz mnie. Byliśmy parą tuż przed Twoim wypadkiem. Chyba nawet byliśmy szczęśliwi, ja na pewno byłem.

Byliśmy ze sobą prawie przez trzy lata i to był najcudowniejszy okres w moim życiu.

Chyba przynudzania. Może wreszcie przejdźmy do tego dlaczego to wszystko robię.

Kiedyś zrobiłeś coś podobnego dla mnie, abym zrozumiał pewne rzeczy. Teraz ja robię to samo, aby się odwdzięczyć.

Chcę też mieć pewność, że kiedy odzyskasz pamięć będziesz wiedział dlaczego mnie przy Tobie nie ma. Nie chcę abyś mnie znienawidził.

Pudełko zawiera dziesięć płyt na których znajdziesz streszczenie lat, które spędziliśmy razem.

Mam nadzieję, że Zayn jest z Tobą i dopilnuje, abyś obejrzał płyty we właściwej kolejności. Znam Cię na tyle, że wiem że z niecierpliwości będziesz oglądał akurat te, które pierwsze wpadną Ci do ręki.

To chyba już wszystko. Miłego oglądania.

Twój Lou

Z niedowierzaniem patrzę się w list. To chyba jest jakiś głupi żart. Po tylu latach po prostu chcą zrobić mi kawał? To wszystko nie może być prawdą.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro