3
Następnego dnia, gdy się obudziłam dostałam dziwny zielony koktajl.
Nie wyglądał ani trochę apetycznie, ale wiecie mus to mus (czaicie bo koktajle są gęste tak jak i musy. Ah Camille, ale jesteś zabawna).
Razem z paskudztwem dostałam karteczkę o treści 'Po twojej porannej rutynie, proszę udaj się na dół. Drzwi będą otwarte.'
Szczerze to trochę się wystraszyłam, bo w końcu moje ostatnie dni wyglądały identycznie, przywykłam już do takiego rozkładu dnia. Dlaczego teraz Jacob miałby mnie nagle wypuścić?
Raczej nie chciałam ryzykować otrzymania kolejnej dawki prądu, więc po prysznicu, ubraniu się i zrobieniu makijażu, chwyciłam w końcu za klamkę od drzwi. Przekręciłam ją i ku mojemu zdziwieniu drzwi naprawdę były otwarte.
Nie uwierzycie jak ogromne było moje zdziwienie, gdy zobaczyłam, że reszta domu wcale nie jest różowa.
Dom był duży, w pastelowych odcieniach brązu i z tego co zdążyłam zauważyć było więcej par drzwi o niecodziennych kolorach, były nawet jeszcze jedne różowe... Czyżbym nie była jedyną ofiarą?
Kierowałam się za strzałkami zrobionymi z neonów. Jacob ma klasę i... kase. Ten dom do najtańszych na pewno nie należał.
Zeszłam ze schodów i zobaczyłam cztery dwuosobowe kanapy o różnych kolorach- żółtym, fioletowym, niebieski i oczywiście różowym. Na nich siedzieli inni ludzie również wystylizowani na laleczki. Czyli nie jestem sama, jak miło...
Chciałam się przywitać z siedzącymi ludźmi, ale bransoletka mi to uniemożliwiła. Skrzywiłam się tylko i usiadłam na wolnym miejscu obok drugiej różowej 'lalki'.
Dziewczyna była ładną, szczupłą, farbowaną blondynką w tych różowych ubraniach i z tym makijażem wyglądała jak idealna barbie!
Na żółtej kanapie siedziały dwie dziewczyny (Nie zgadniecie) w żółtych sukienkach z żółtym makijażem (może ustalmy, że strój i makijaż każdego z nas pasował do koloru naszych siedzień) jedna dziewczyna miała odrobinę ciemniejszą karnację i cudowne kręcone włosy, druga wyglądała jak jedna z dziewczyn, których zawsze bałam się w szkole średniej. Zwłaszcza z jej kruczoczarnymi włosami i ciemnymi oczami, jednak wydaje mi się, że też się bała, a jej zimny wyraz twarzy był tylko maską.
Na kanapie fioletowej też były dwie dziewczyny, jedna- dosyć niska brunetka o przyjaznej twarzy, druga miała krótkie blond włosy i wyglądała na okropnie zmęczoną. Podejrzewam, że pod tym względem wyglądamy identycznie, nie zdziwię się jeśli nawet ta tona korektora nie zakryła moich worów pod oczami.
Na ostatniej już kanapie dla odmiany siedzieli dwaj mężczyźni, chociaż podejrzewam, że byli w wieku nastoletnim- jak my wszyscy. Zamiast sukienek mieli niebieskie garnitury, jednak oboje również mieli makijaż i z przykrością muszę przyznać, że wyglądał zdecydowanie lepiej niż mój. Szczerze, gdyby to był konkurs na najładniejszy makijaż zapewne oni by wygrali. Niestety Jacob raczej nie przetrzymywał nas tu po to, żeby zrobić konkurs makijażowy...
Mężczyźni byli wysocy, jeden miał ciemną karnację i ciemne włosy, a drugi był jego zupełnym przeciwieństwem.
Wszyscy wyglądali na zdezorientowanych i lekko wystraszonych, no oczywiście oprócz mnie, ja się nie bałam...
Ja byłam przerażona. W końcu skąd mogę wiedzieć co ten morderczy psychol wymyślił i dlaczego zrobił z ludzi cholerne laleczki.
Siedzieliśmy tak dobre piętnaście minut, w sumie to nie wiem, nigdzie nie zauważyłam zegarka.
Wtedy usłyszeliśmy ten głos, głos który przeszył nas wszystkich na wskroś, głos który będziemy słyszeć zawsze po obudzeniu i zawsze przed snem, który będzie nas prześladował do końca naszych marnych dni.
Nie no, to był najzwyklejszy w świecie głos, ale odczuliście to napięcie, co nie? Jedyne co mnie w nim zaskoczyło to to, że był damski.
Nie był to głos Jacoba, a jakiejś kobiety. Pewnie o to chodziło, z tym 'naszą' na liściku, ten psychol miał wspólniczkę. Co jeśli było ich więcej? Czy ludzie lubią oglądać cierpienie innych? W sumie gdyby tak nie było pewnie nie powstawałyby filmiki typu '100 najśmieszniejszych upadków'.
Rasa ludzka jest ostro porąbana.
W końcu porwanie, przetrzymywania i rażenie prądem raczej nijak ma się do upadania, więc dlaczego ktoś miałby chcieć to oglądać.
Z moich rozmyśleń wyrwały mnie słowa kobiety, które rozbrziewały w głośnikach wokół nas.
- Witajcie wszyscy, jestem V. Cieszę się, że już udało wam się oswoić z tym cudownym miejscem i możecie się w końcu spotkać- jedna z dziewczyn na żółtej kanapie chciała coś krzyknąć, ale prąd skutecznie ją uciszył. Też uważam, że ta babeczka mówi zbyt entuzjastycznie jak na porywaczkę, a może to tylko nagranie i tak naprawdę V nie istnieje? Jest tylko głosem, który ma nas przestraszyć i pokazać, że Jacob nie działa sam?
- Skoro ja się już przedstawiłam, teraz wasza kolej, macie czas na zapoznanie się ze sobą, jednak nie wolno wam mówić o tym jak się tu znaleźliście, bo spotka was nieprzyjemna kara. Skoro już wiecie po co się tu znaleźliście to zaczynajcie, a jutro zaczniemy zabawę...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro