Rozdział XXII.
- Emily! Opuść broń, proszę cię! Nie pogarszaj swojej sytuacji! - Jim mówiąc to podszedł pod same schody, na których szczycie znajdowała się dziewczyna wraz z zakładnikiem i podekscytowanym bratem.
- Gordon! Nie jestem głucha! Możesz nie drzeć japy?! - jasnowłosa przycisnęła lufę mocniej do czoła zastępcy politycznego Pingwina.
- Nie zabijaj go. Twoi rodzice by tego nie chcieli...
- Że co proszę? - uniosła brew do góry, po czym uśmiechnęła się szaleńczo - Moi rodzice nie żyją, Jim.
- Żyją, czekają na ciebie od roku. - detektyw pokonał podczas rozmowy kilka schodków, co nie uszło uwadze Em.
- Mam tylko brata!
Jerome podszedł do niej od tyłu, po czym objął ją ramieniem - pokazując Gordonowi kim są. Rodzina, która odnajduje się po latach, para psychopatów obchodząca swoje dwudzieste urodziny, mordercy którzy pragną tylko zabić. Czego można chcieć więcej?
- Zabij go i spadamy.
- Masz jakiś plan, braciszku? - spytała, a następnie skierowała broń w stronę upierdliwego policjanta - Ani kroku dalej, Jimuś kochanie.
Podała pistolet Valesce, który na muszce miał Gordona, zaś ona sama wyjęła z buta nożyk. Przyłożyła ostrze do policzka ofiary, uśmiechając się przy tym bez opamiętania.
- Umilić ci życie panie "prawie" burmistrze? - wyszeptała, po czym zatopiła zęby w jego szyi i mocno pociągnęła do siebie - przerywając tym samym tętnice.
Policjanci byli tak obrzydzeni i zdezorientowani, że nie zareagowali na tyle szybko, by chociażby strzelić do uciekającego rodzeństwa. Jim ocknął się jako pierwszy, lecz było już za późno. To co zobaczył przeszło jego najśmielsze oczekiwania... Podbiegł do leżącego mężczyzny, lecz nie była tutaj nawet potrzebna karetka. Wyglądał jakby zagryzło go dzikie zwierzę...
***
Joker stał przy drzwiach czekając. Kiedy po przyjeździe do kryjówki okazało się że Emily wyszła z Valeską... wkurwił się. Nie miał zamiaru tolerować dłużej u siebie tego małego, rudego gnojka, który stara mu się dorównać. Jerome był pasożytem, który starał się odebrać mu wszystko - począwszy od Gotham skończywszy na tej szalonej dziewczynie. Ona była jego dziełem, i nie zamierzał jej tak łatwo oddać.
- Najlepsze urodziny na świecie! - krzyknęła na wejściu, a jej torebka z hukiem wylądowała na krześle - Nawet nie wiesz jak super się bawiłam, Jo...
Zamarła, kiedy zauważyła zielonowłosego ze spluwą, która obrała sobie za cel głowę jej brata. Warknęła pod nosem niczym lwica, po czym wytarła palcami kąciki ust gdzie znajdowała się jeszcze zaschnięta posoka.
- Spróbuj go dotknąć. - w mgnieniu oka zasłoniła mężczyźnie cel, stając tuż przed lufą - tak że dotykała jej głowy - Dalej, strzelaj. - szepnęła - Ale mojemu bratu włos z głowy ma nie spaść. - klaun nie zdążył przetrawić wszystkich informacji, ponieważ pocałunek ze strony Emily mu to uniemożliwił.
Broń upadła na ziemię, a jej drobne ciało zostało przyparte do ściany. Dwudziestolatka nawet przy swoim dawnym chłopaku nie czuła tego czegoś, zaś u boku Joker'a towarzyszyło jej tyle sprzecznych emocji... Z jednej strony nienawiść, a z drugiej to samo pragnienie jego dotyku...
- Jeśli macie zamiar odstawić mi tu darmowego pornola, to może przejdziecie do drugiego pokoju, bo to dla mnie niesmaczne. - prychnął chłopak.
Dopiero po tych słowach się od siebie odsunęli. Król Gotham stracił swoją fioletową koszulę, zaś Em swoją ulubioną bluzkę - byli kwita.
- Spieprzaj. - zaśmiała się tylko, w ten sposób komentując to co powiedział Valeska.
- Należy jej się jakiś prezent ode mnie... - wyszeptał zielonowłosy, po czym przerzucił jej ciało przez ramię niosąc ją do swojego gabinetu.
***
- Dziś w urzędzie miasta doszło do makabrycznego mordu. Zastępca burmistrza, został zabity przez dwójkę psychopatów - Emily zwaną także Psycho oraz Jerome'a Valeskę. Jeśli ktokolwiek widział ową dwójkę prosimy o natychmiastowy kontakt z policją...
W rogu telewizora pojawiły się zdjęcia przestępców. Pingwin siedzący na komisariacie wyszczerzył się widząc informacje, aczkolwiek na widok Gordona - wstał z krzesła, poważniejąc.
- Jim! - rozłożył ręce, jakby chcąc się przytulić, lecz detektyw go zlekceważył.
- To twoja sprawka. - zarzucił mu na wstępie - Wszyscy wiedzą, że miałeś zatarg ze swoim zastępcą...
- Ktoś mi to powie? Wszyscy boją mi się wytknąć błędy w polityce. Tylko dzięki mnie panuje tu jakotaki porządek. Sam jestem przestępcą, więc wiem jak trzymać resztę w ryzach. - uniósł kąciki ust ku górze, po czym chwycił w dłoń parasolkę - Emily jest moją przyjaciółką, jeśli coś jej się stanie - zabije was wszystkich.
- Ona jest morderczynią. Nie licz, że puszczę jej to wszystko płazem.
- Są gorsi od niej... - prychnął Oswald na odchodne - Radzę pilnować dzieciaków, bo doszły mnie słuchy, że pewien jegomość sprzedaje narkotyki z dodatkiem trucizny, a rozprowadzać je będzie w szkole.
***
Jego usta błądziły chwilę po jej szyi, lecz po chwili zaprzestały. Palce zwinnie zaczepiły złoty naszyjnik z literką "J", a uśmiechy przyozdobiły twarze psychopatów.
- Pamiętam płonący dom, twarz kobiety, której imienia nawet nie pamiętam, a która krzyczała moje imię... Joker nie wywodzi się tylko od karty do gry, lecz także od Jack'a Kerr'a. Pierwsza litera imienia i kawałek nazwiska... Zorientowałem się się dopiero, kiedy mówiłaś o doktorze przez sen. Wszystko sobie poukładałem. - zielonowłosy usiadł koło niej na biurku, po czym prychnął pod nosem - Byłaś dla niego kimś ważnym, ale dla mnie jesteś najważniejsza. Jesteś moim cholernym słabym punktem, który ma każdy. Myślałem, że jestem jedynym bez czegoś takiego, lecz się myliłem... - Joker zaśmiał się psychopatycznie - Zabiję cię jeśli ktoś dowie się o tej rozmowie.
Dziewczyna przyłożyła palec wskazujący do ust. Cieszyła się, że otrzymała tak ważną informację w dzień swoich urodzin, lecz dla niej bardziej liczyło się świętowanie dnia w którym klaun zabrał ją ze szpitala. Wtedy powstała namiastka Psycho, która z czasem zaczęła się rozwijać, póki nie zawładnęła całym umysłem bezradnej Roberts.
- Jack był dla mnie wyjątkowy, ale chcę tylko szalonego Joker'a, który zabija bez pohamowania... - pokazała mu język, po czym upiła łyk alkoholu - Kiedy byłam w szpitalu, miałam dziwny sen - jakby proroczy. Kobieta pracująca w szpitalu przyczyniła się do tego pożaru - a przynajmniej tak mi się wydaje. Zniknęła przed moją ucieczką. - wzruszyła ramionami.
Spojrzenia przenieśli na drzwi, które otworzyły się z hukiem, a do pomieszczenia wszedł Ed wraz z Pingwinem.
- Zagryzłaś mojego zastępcę? - rozbawiony burmistrz, pokręcił z niedowierzaniem głową.
- Smak krwi jest całkiem spoko. - odpowiedziała jasnowłosa.
- Gordon zrobił mi niezłą aferę, ale odpuścił jak powiedziałem mu o tych zatrutych narkotykach, które chcą sprzedać w szkołach...
- Poczekaj. - przerwała mu szybko - Jakie narkotyki?
- Jakiś idiota o imieniu Roger chce zabić wszystkie dzieci. - Nygma wzruszył ramionami.
- Chyba mu na to nie pozwolisz, Pingwin!
- Od kiedy to masz sumienie? Dopiero co zabiłaś mojego zastępcę przy użyciu tylko zębów. Co mnie obchodzą jakieś gnojki? - odwrócił się na pięcie w stronę drzwi.
- Nie dam wam zabić tylu niewinnych dzieciaków. Może i jestem psychopatą, ale mam sumienie i wiem, kiedy ktoś przesadza. - wyprzedziła Oswalda, stając przy drzwiach - Jeśli mi nie pomożecie, to sama zajebie tego Roger'a...
- Ja zawsze będę po twojej stronie, Emi. - burknął Jerome.
--------------------------------------------------------
Filmik o Emily i jej braciszku, który zrobiłam sama. Chujowy, ale co tam xd na telefonie już trudniej zrobić coś takiego 😂😂😂😂
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro