Rozdział XVIII.
Ponownie zabrano ją do celi. Ta głupia lekarka nie chciała powiedzieć jej niczego więcej. Przecież po to była grzeczna! Gdyby wiedziała, że ich rozmowa skończy się na wyznaniu domniemanej tożsamości Joker'a - zadźgałaby ją czymkolwiek. Jaki cel miałby Klaun w podszywaniu się pod kogoś, kogo nigdy nie znał i nigdy nie pozna? Nie mogła tego zrozumieć.
- Chcę rozmawiać z Quinzel! - krzyczała, waląc pięściami w drzwi - Powiedzcie, że opowiem jej wszystko!
***
Ed patrzył się na zielonowłosego z respektem, gdy tamten czyścił swoją broń. Nygma nie pojmował tego co widzi na właśne oczy... Jak tego dokonał?
- Ale, że naprawdę chcecie nam pomóc? - Pan Zagadka lustrował wzrokiem Deadshot'a - Spytałeś się o pomoc nawet jego? - jego spojrzenie skierowane było teraz na postać skrytą w cieniu.
- Mam imię... - prychnął rudowłosy - Poza tym sam zgłosiłem się do pomocy, bo wiem że jest wam potrzebna. - wzruszył ramionami.
- Nie narzekaj, Ed. Jak siedzę w klubie i myślę jest źle, a jak już przystąpiłem do działania, to jest jeszcze gorzej. Zdecyduj się... znaku zapytania. - Joker zaśmiał się głośno komentując tym samym ubiór Riddler'a.
Mężczyzna bowiem przywdział na siebie prezent od Oswald'a - zielony garnitur w czarne znaki zapytania. Chciał posiadać swój własny strój złoczyńcy, a Joker gasił jego entuzjazm.
- Ja przynajmniej nie używam szminki. - warknął w odpowiedzi.
- Coś ty powiedział? - twarz klauna zastygła, a jego pistolet znajdował się na wysokości głowy Ed'a.
- Spokój, panienki. - Valeska gwizdnął - Zajmijcie się wreszcie planem.
***
Blondynka skończywszy pracę zamykała drzwi od swego gabinetu, kiedy obok niej pojawił się Steve. Chciała przejść obok, lecz jego ręka ją powstrzymała.
- Emily mówi, że chce się z panią widzieć.
Zlekceważyła go. Skończyła już na dziś. Miała dość gadania z psycholami, którzy są gotowi zabić za działkę, albo zwyczajnie - dla rozrywki. Kto zabija dla zabawy?
- Powiedziała, żeby przekazać, że powie wszystko...
Kobieta gwałtownie się zatrzymała. Miała szansę na awans. Gdyby dowiedziała się czegoś od tej psychopatki miałaby zielonowłosego i lepszą posadę...
***
Dwóch strażników wbiegło do jej celi, aby założyć jej kaftan. Nawet się nie szarpała - poddała się. Usiadła potulnie na krześle, a jej wzrok wbity był w drzwi. Po chwili do środka weszła Harleen, a pomieszczenie zostało zamknięte.
- Mówił coś więcej o sobie? - spytała głosem wypranym z emocji.
Lekarka milczała, siadając naprzeciw. Miała dość tej gówniary, lecz musiała grać. Jeśli chciała wiedzieć, to czemu nie? Co jej szkodzi? I tak Emily go nie znała, a przynajmniej tak się jej zdawało...
- Powiedział, że nazywa się Jack Kerr. Pracował jako lekarz, a ostatnie co pamięta to pożar i chemikalia... Nie wiemy czy mu wierzyć, lecz to jedyne co powiedział kiedykolwiek na temat swojej osoby.
- Jack Kerr... - jasnowłosa przymknęła oczy, a następnie wybuchnęła panicznym śmiechem.
Po jej policzkach zaczęły płynąć łzy. Podniosła się na wyprostowane nogi, a biały materiał opadł na posadzkę. Harleen próbowała dobiec do drzwi, lecz wylądowała na ścianie.
- Mój Jack. - pokręciła głową, rozbawiona - Nie odbierzesz mi go, Quinzel. Przejrzałam cię, i wiesz co?
Przechyliła głowę, po czym wygładziła podartą sukienkę. Jakby nie patrzeć wyglądała w niej seksownie, lecz brakowało jej swoich ciuchów.
- Nie masz u niego szans. - wyjęła z włosów długopis.
Blondynka nie mogła zrozumieć skąd ta rzecz znalazła się u dziewczyny, a przede wszystkim... jak ukryła to we włosach?! Rzuciła się ponownie do ucieczki, ale pięść Em powaliła ją skutecznie na ziemię.
- Pomocy!
Ponowny krzyk uwiązł jej w gardle. Długopis wbity w szyję tamował krwotok, lecz gdy został wyjęty - na ziemi pojawiła się plama krwi. Roberts chciała wbić go w inne miejsce, aczkolwiek nie zdążyła, gdyż strażnik uderzył ją policyjną pałką, a następnie dobił paralizatorem...
***
- Doctor Joker, a także Doctor Valeska. - zachichotał rudowłosy - My w odwiedziny... - strzał do ochroniarza był tylko potwierdzeniem ich przybycia.
- Robisz to zbyt gwałtownie... Pistolet trzeba nachylić pod odpowiednim kątem, aby pocisk uzyskał odpowiednią siłę podczas wystrzału. - Deadshot kroczył za nimi, od czasu do czasu strzelając do osób, które nie były widoczne dla Jerome'a i Klauna.
- Nygma odpal samochód. - rzekł pewnie Król Gotham, gdy przekroczyli drzwi Arkham.
***
- Jeszcze się nie nauczyła? - spytał uśmiechnięty lekarz - Kolejne elektrowstrząsy mają ją zabić... - wyszeptał do obsługujących maszynę.
Strażnicy ciągnęli dziewczę po posadzce wprost do pomieszczenia, w którym miało skończyć się jej życie. Najwidoczniej nie był jej dany długi żywot. Udało jej się raz oszukać śmierć, lecz przyszło jej za to zapłacić.
Jej powieki nawet nie unosiły się do góry. Już teraz wyglądała jak trup, dlatego jeden z nich ciągle sprawdzał jej puls. Była cała poobijana przez kilkanaście uderzeń pałką, które otrzymała "w nagrodę" za doprowadzenie do śmierci Harleen.
- Dawać ją szybciej! - pogonił ich przełożony, dlatego przeciągnęli ją do pokoju trochę szybciej.
Rzucili ją na fotel, by bez żadnych wyrzutów wrócić na swoje stanowiska. Pomocnicy zacisnęli wokół rąk i nóg dziewczyny metalowe obręcze, aby cierpienie było bardziej odczuwalne. Jeden z nich podszedł do urządzenia. Włączył je, a z jej ust mimowolnie wydobył się krzyk. Był przeraźliwy...
Jednak zaraz wszystko się skończyło. Bezwładne ciało zostało ostrożnie wzięte przez zielonowłosego. Każdy widział w jego oczach chęć mordu...
- Co z Emily? - usłyszał głos w uchu.
Przybliżył policzek do jej ust i... zamarł. Nie słyszał zupełnie nic. Chociażby niespokojnego oddechu Roberts. Nie wiedział co ma robić. Pierwszy raz czuł się zagubiony, niczym w największym labiryncie, którym okazał się być teraz jego własny umysł.
Kolorowowłosa znów znalazła się na fotelu, lecz tym razem w innym celu. Zielonowłosy przeczesał szybko włosy, po czym warknął głośno.
- Który zna się na pierwszej pomocy?! - krzyknął w stronę dwójki mężczyzn stojących przy drzwiach.
- Na mnie nie patrz... - odezwali się równocześnie - Valeska z Deadshotem.
- Nygma! Zatrzymała się! - przymknął oczy z bezradności. Nie wiedział zupełnie co zrobić.
-------------------------------------------------------
Harleen zdziro, buum! A Masz długopisem! Chuju jeden ty XD 😂😂😂 nie lubiłam jej nigdy heh Emily biedna, Jokur nie umie leczyć lel 😭❤ czy na sali jest lekarz? 😂
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro