Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział XVII.

- Czyli Pingwina tutaj nie znajdziemy? - Emily przechyliła głowę w bok, oparta plecami o stół. 

Kiedy strażnicy wyprowadzali ją z celi myślała, że zamierzają zabrać ją na elektrowstrząsy, lecz jednak tak się nie stało. Była im wdzięczna za to, że przyprowadzili ją na taką "świetlicę". Spotkała Nygmę, z którym po cichu zaczęła knuć plan ucieczki. Mieli już w głowach jakieś dziesięć akcji wydostania się z Arkham. Plany od A do J tylko czekały na zrealizowanie.

- Jest zbyt ważną personą. Nie mogliby wsadzić go na oddział zamknięty, lecz policja stale go monitoruje. - wyszeptał Pan Zagadka, który intensywnie wpatrywał się w strażnika zbliżającego się w ich stronę.

- Koniec tych rozmów. - złapał dziewczynę za ramię, co było błędem.

Obłąkane oczęta przeszyły go na wskroś, a jego głowa nagle znalazła się na ścianie. Jego przyjaciele nie zdążyli nawet zareagować, gdy wydłubała mu gałki oczne. Jęki mężczyzny roznosiły się echem po pomieszczeniu, a reszta psychicznie chorych zaczęła skandować imię psychopatki, która odważyła się na tak drastyczne kroki. Więźniowie zatrzymywali strażników, co umożliwiło Roberts zabicie leżącego, poprzez wbicie mu w szyję nogi od krzesła.

- Ręce do góry! - trzech uzbrojonych podbiegło do niej, celując w nią z pistoletów.

- Ależ spokojnie, panowie. Przecież nic takiego nie zrobiłam. - otarła twarz zakrwawioną ręką zostawiając na niej czerwone ślady, po czym uniosła kończyny do góry.

Dziwnym trafem Ed zniknął z pomieszczenia, a pracownicy tego nie zauważyli przez panujące zamieszanie... Plan wymyślony przez dwójkę kryminalistów został przetestowany, i jak się okazało - był skuteczny.

***

Zielonowłosy liczył pieniądze, gdy nagle stanęła przed nim postać, zasłaniając mu całe światło. Warknął cicho, po czym wyciągnął cygaro z ust, a w drugą rękę chwycił pistolet unosząc go w stronę "przeszkody".

- Zabijesz mnie, Joker?

Klaun uniósł głowę do góry, a następnie podniósł się z kanapy. Nie mógł uwierzyć w to co widzi. Jakim cudem? Przecież nawet on nie wydostał się tak szybko z Arkham...

- Wynocha! - krzyknął do tancerki, która miała umilić mu czas spędzony w klubie - Widzę, że pomimo zamknięcia mieliście głowy na karkach... - zaśmiał się szaleńczo, po czym zaprosił gestem swojego gościa na kanapę - A Emily?

- Podczas gdy ty się świetnie bawisz, my musieliśmy sobie radzić z jakimiś idiotami... Przynajmniej mnie nie zabierali na elektrowstrząsy. - prychnął, pochylając się nad przyjacielem - Bałeś się uwolnić nas z Arkham?

- Elektrowstrząsy? - Joker zmarszczył brwi, by następnie wstać gwałtownie z zajmowanego przez siebie miejsca - Gdzie ona jest?

- Ściągnęła na siebie uwagę wszystkich, żebym mógł się wydostać. Miałem załatwić pomoc, ale widzę, że na ciebie nie można już liczyć... - Nygma pokręcił głową - My przez pół roku planowaliśmy twoje odbicie i zabicie Valeski, a ty przez dwa miesiące nie umiałeś nas uwolnić.

Zielonowłosy prychnął głośno, po czym wyszedł z pomieszczenia bez słowa. Ed wyglądał na nieźle wkurzonego.

- No tak, najlepiej wszystko olać! - warknął za klaunem.

***

- Masz dość? - spytał mężczyzna, który stał przy włączniku.

Em ledwo co kontaktowała. Jej oczy same się zamykały, bo potraktowano ją kolejną dawką prądu. Mimo wszystko na jej ustach wciąż widniał szeroki uśmiech.

- Pocałuj mnie w... - wyszeptała tylko, kiedy znów przez jej ciało przeszły kolejne wolty.

Czuła się jakby dźgano ją szpikulcem do lodu. Krzyczała, jakby zależało od tego jej życie - i zależało. Zrobiłaby wszystko, aby tylko przestali, lecz nie zamierzała błagać... Nie chciała dawać im tej satysfakcji.

Nagle wszystko się skończyło, a jej naprężone dotychczas ciało - opadło na łóżko. Z początku wydawało jej się, że umarła, lecz po chwili ktoś wziął ją na ręce.

- Co oni ci zrobili? - usłyszała, i ucieszyła się nawet z obecności tej osoby.

***

- Trzeba dowiedzieć się skąd ta dziewczyna się tu wzięła. - Ed przeczesał palcami włosy, a następnie zdjął okulary - To przez nią nas złapali...

- Gdyby nie to, że niebiescy są przy mnie dwadzieścia cztery na siedem, już dawno siedzielibyśmy przy kominku popijając whisky. - prychnął Oswald, a przynajmniej tak wydawało się Nygmie.

- Ciężko rozmawia się z tobą przez telefon, wiesz? - mówiąc to chwycił w dłoń smartfona - Zabiję smarkulę jak wpadnie w moje ręce.

- Co z Jokerem?

- Zniknął... Miejmy nadzieję, że w końcu coś do niego dotarło.

***

- Co z nią? - Harleen stała przy drzwiach od sali, która służyła za część szpitalną.

Blondynka przyglądała się Emily zza szyby. Dziewczyna wyglądała jakby potrącił ją samochód... Jeszcze chwila dręczenia, a jej mózg przestałby funkcjonować. Nerwy zostały lekko uszkodzone, ale lepsze to od śmierci najważniejszego narządu w ludzkim ciele.

- Dopiero się obudziła, lecz wie gdzie się znajduje i kim jest - ale pierwszy raz nie jest jej do śmiechu. - lekarz oparł się plecami o ścianę - Harleen skusiłabyś się na kawę ze mną po pracy?

Kobieta weszła do pomieszczenia, po czym odwróciła głowę w stronę Tom'a, posyłając mu przy tym przepraszający uśmiech.

- Wybacz, ale nie mogę. Mam dużo zaległej papierkowej roboty. - skłamała, by odetchnąć z ulgą, gdy odrzucony mężczyzna poszedł do automatu z kawą nieco zawiedziony.

- Ooo, pani doktor! Jak nie-fajnie panią widzieć. - Em uniosła się na łokciach, by po chwili znowu opaść bez sił na poduszki.

- Przyszłam cię zbadać, aby wiedzieć czy twój mózg prawidłowo funkcjonuje. - blondwłosa wzruszyła ramionami, po czym usiadła na krześle obok łóżka - Emily to imię, czy pseudonim? - włożyła końcówkę długopisu do ust.

- A co to ma do cholery wspólnego z moim mózgiem?

- Musimy jakoś cię wpisać w akta, a twoje dane osobowe nam w tym pomogą. - Harleen wywróciła oczyma, by po chwili coś zanotować - Więc...?

- Imię. - burknęła od niechcenia.

- Data urodzenia, imiona rodziców, adres zamieszkania...

- Może jeszcze numer telefonu, pin do karty bankowej? - Roberts zaśmiała się cicho - Tamto życie zostawiłam za sobą.

- Wiem, że Joker zmusza cię do bycia TAKĄ. Ale tak nie musi być! Możemy go od ciebie odseparować. Usunąć go z twojego życia... - lekarka spojrzała się na dziewczynę z nadzieją. Chciała go dla siebie...

- Chyba śnisz. Jestem taka, jaka być powinnam. Kocham być sobą i nie pozwolę, aby jakaś pożal się Boże lekareczka próbowała mnie zmienić. Niczego mi nie wmówisz. - pokazała jej środkowy palec, by zamknąć oczy.

- Joker podczas jednej z sesji powiedział mi swoje prawdziwe dane, a przynajmniej tak myślał... Ty też powinnaś wyznać kim tak naprawdę jesteś. Co jeśli twoi rodzice myślą, że nie żyjesz? Że stało ci się coś złego...

- Jak niby przedstawił ci się Joker, hę? - Emily w podświadomości wyśmiewała Quinzel za jej dziecinną naiwność. Jaka ta kobieta jest głupia.

- Joker powiedział, że kiedyś nazywał się chyba... - spojrzała w notatki, po czym przeniosła wzrok na pacjentkę - Jack Kerr.

------------------------------------------------------

Się porobiło XD menda Joker woli jakieś tancereczki 😝 Emily jest coraz groźniejsza 😍😍😍 ubóstwiam te jej nagłe przemiany, które zdarza mi się wymyślić na szybko. 😂😂

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro