Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział VI.

Emily szła schodami na dół, delektując się widokami. Była pewna, że znajduje się w jakimś klubie - mówił jej to sam wystrój tego miejsca. Po wyjściu z pokoju jednymi drzwiami znalazła się na korytarzu, a gdy usłyszała podniesione głosy - skierowała się w tamtym kierunku, i tak znalazła się na czarnych, ozdobnych schodach.

- Joker, nie mówiłeś, że masz siostrę. - prychnął jakiś mężczyzna, więc kobieta odwróciła się w jego stronę.

Spostrzegła zielonowłosego, który siedział na kanapie z trzema mężczyznami. Z boku stał Frost, który przyglądał się wszystkim badawczo. Blondyn, który wcześniej odezwał się do klauna, wstał z kanapy. Podszedł do Em, która obrzuciła go znudzonym spojrzeniem, a następnie zaczęła przyglądać się pozostałym, lecz szybko przerwała powracając do idioty, który właśnie o niej mówił.

- No, widzę, że w końcu mnie posłuchałeś i sprowadziłeś panienki do większych celów. - dłonie faceta znalazły się na jej biodrach - To co maleńka, idziemy na piętro?

Pan J. skinął głową na Frost'a. Roberts zmrużyła oczy, ukrywając swoje wkurwienie, które wciąż potęgował fakt, że ten typ wziął ją za dziwkę.

- Mike, zostaw ją. - odezwał się król Gotham, ale blondyn nie zareagował, co zapewne było wywołane sporą ilością alkoholu we krwi.

- Słyszałeś co powiedział Joker? -  wyszeptała do jego ucha dziewczyna, przenosząc swoje drobne dłonie na jego kark - Masz puścić. - wymruczała, a następnie wbiła paznokcie w jego szyję, co blondynek skomentował krzykiem.

Emily przypomniały się wszystkie lekcje boksu i karate, na jakie chodziła. Gdy Mike zamachnął się, aby uderzyć ją w policzek - ona wykorzystała ramię aby zatrzymać na nim impet uderzenia. To, że atakujący był wstawiony, dawało jej większe szanse na wygraną.

Jasnowłosa kopnęła go w piszczel, potem w krocze, a na samym końcu; kiedy wyprostował się wściekły, ta uderzyła go z pięści w szczękę, a potem w nos, z którego pociekła od razu krew.

Przeciwnik padł przed nią na kolana, co jej odpowiadało, ponieważ kopnęła go bezproblemowo w twarz, a on przewalił się na plecy. Mówią "leżącego się nie kopię", tylko że on klęczał, więc grała fair.

- Mówiłem ci! Pozornie niewinna, a w głębi wrodzony morderca. - zielonowłosy uśmiechnął się szaleńczo, po czym przesunął się, aby dziewczyna mogła koło niego usiąść - co niechętnie zrobiła.

- Nie zabiłam go. - burknęła dziewiętnastolatka.

- Oj tak, tak. Ty go nie zabiłaś, szkoda... ale to da się naprawić! - Joker wyjął z kabury pistolet, by po chwili strzelić nim w głowę podnoszącego się blondyna - Widzisz! Teraz jesteś współwinna! - zaśmiał się, a wraz z nim dwóch siedzących naprzeciw facetów.

Towarzyszka klauna wpatrywała się w rosnącą plamę na podłodze w wielkim osłupieniu. Gapiłaby się tak dalej, gdyby nie szturchnięcie od strony jej "stworzyciela".

- Przedstaw się, skarbie. - szepnął z niezbyt miłą nutą w głosie.

- Emily Roberts - znajoma Joker'a... - wykrztusiła, ale jego dłoń jej przerwała.

- Jest trochę nieśmiała... ale to czyni ją jeszcze bardziej słodką. - zachichotał, przyglądając się jej kątem oka - Emily to moja wspólniczka, i najniebezpieczniejsza kobieta w Gotham. Jej szaleństwo przewyższa wasze głupie wyobrażenia. Jest równie nieprzewidywalna, co i piękna - mogliście przed chwilą zobaczyć tylko namiastkę jej zdolności... Wczoraj troszkę zabalowała i dziś odbija się to na jej kondycji. - zakończył swoją wypowiedź z szerokim uśmiechem, po czym przeniósł wzrok na skołowaną dziewczynę, która nie wiedziała co powiedzieć.

- Miło poznać, Edward Nygma, w fachu zwany także The Riddler. - człowiek w okularach wstał, po czym chwycił delikatnie dłoń Em, którą ucałował - Mogę zadać ci pytanie? - uśmiechnął się przebiegle, a ona skinęła niepewnie głową, gdy powracał na swoje miejsce - Lubisz zagadki?

Kiedy usłyszała co powiedział - zaczęła się śmiać. Tyle czasu spędziła w szpitalu, że polubiła łamigłówki. Zdziwiło ją jego pytanie, ale i zarazem rozbawiło. Dziwne, że oglądała tyle wiadomości, a o nich nie słyszała. Może po prostu nie chciała słyszeć?

- Lubię, Ed. - odparła, ocierając łzy rozbawienia. 

- Śmiejesz się ze mnie, czy z tego pytanie? - spytał, robiąc z ust wąską linię.

- Z pytania. Wybacz, ale coś sobie przypomniałam. - machnęła ręką, a Riddler się rozluźnił.

- Powiedz mi co biegnie w dół i w górę, ale się nie porusza?

- Edward, nie męcz kobiety. - facet z parasolką wywrócił oczyma.

- Nie, spokojnie. Odpowiem. - Roberts uśmiechnęła się wesoło.

Zastanawiała się przez moment, a następnie zeskoczyła z kanapy. Skoro klaun powiedział, że jest szalona, to musiała chociaż udawać. Musiała odreagować, a przy okazji mogła się zabawić. Zaszła swojego rozmówcę od tyłu, kładąc mu gwałtownie ręce na barkach.

- Biegnie w dół i w górę... - zrobiła długą pauzę, zbliżając usta do ucha rozmówcy - ... ale się nie porusza.

Nie ukrywała, że sprawiało jej to frajdę. To głupie, ale dzięki temu miała jeszcze lepszy humor. Joker miał rację - ona jest szalona, tylko próbuje to ukryć. Teraz pozwoliła działać swojej drugiej stronie.

- Cóż to takiego może być... - odeszła od niego - To droga, prawda? - przyglądała się reakcji Nygmy.

Przytaknął radośnie.

- Dogadamy się, moja droga.

- Koniec tych pogaduszek. - warknął zielonowłosy, który mimo wszystko był uśmiechnięty - Oto mój przyjaciel, którego policja nie zamierza dotykać, dzięki czemu nie ma najazdów na klub, w którym się ukrywam. - wskazał dłonią mężczyznę siedzącego obok Edward'a - Poznaj Oswalda Cobblepot'a.

- Miło mi cię poznać, Emily. - odezwał się z dziwnym wyrazem twarzy (u mnie Oswald i Edzio są tymi z serialu "Gotham", chuj że czas trochę nie ten.) - Możesz nazywać mnie także Pingwin.

Em stanęła teraz za Jokerem, którego muskała delikatnie dłońmi po ramionach. Od czasu do czasu zahaczała paznokciem o odsłoniętą skórę na jego karku, co zazwyczaj komentował cichym warknięciem. Nudziło się jej i nie miała zamiaru słuchać rozmów chłopców, które schodziły na tor broni i samochodów. Wciąż dokuczała klaunowi, aż w końcu ten złapał ją za rękę. Wcisnął jej w nią plik banknotów, po czym krzyknął na Frost'a.

- Zabierz ją na zakupy. - wywrócił oczami - Dziś wieczorem masz ładnie wyglądać, bo będziesz miała imprezę powitalną. Największa elita przestępców musi poznać moją wspólniczkę.

- Dzięki. - puściła mu oczko, odwracając się w stronę Frost'a, co Joker wykorzystał i klepnął ją w tyłek.

- Wiesz za co. - uciął, gdy otwierała usta.

Posłała mu szeroki, wymuszony uśmiech, po czym pomachała Ed'owi i Pingwinowi na pożegnanie. Zapowiadał się ciekawy dzień, a bycie szaloną jej odpowiadało. Mogła nareszcie zachowywać się jak chciała. Czuła pewną presję na sobie ze strony klauna, ale starała się o tym nie myśleć. Teraz najważniejsza stała się zabawa.

------------------------------------------------------------

Czy tylko ja uwielbiam zagadki Ed'a? Ta rozkmina przez moment co to może być. W Gotham irytowało mnie jak Ed zadawał zagadki policjantom, a oni mieli na niego wyjebke. Miał taki ponury wyraz twarzy 😶😭❤ aż się przykro robiło i szkoda. Mam nadzieję że rozdział się spodobał, do następnego ❤😘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro