Rozdział VI.
Emily szła schodami na dół, delektując się widokami. Była pewna, że znajduje się w jakimś klubie - mówił jej to sam wystrój tego miejsca. Po wyjściu z pokoju jednymi drzwiami znalazła się na korytarzu, a gdy usłyszała podniesione głosy - skierowała się w tamtym kierunku, i tak znalazła się na czarnych, ozdobnych schodach.
- Joker, nie mówiłeś, że masz siostrę. - prychnął jakiś mężczyzna, więc kobieta odwróciła się w jego stronę.
Spostrzegła zielonowłosego, który siedział na kanapie z trzema mężczyznami. Z boku stał Frost, który przyglądał się wszystkim badawczo. Blondyn, który wcześniej odezwał się do klauna, wstał z kanapy. Podszedł do Em, która obrzuciła go znudzonym spojrzeniem, a następnie zaczęła przyglądać się pozostałym, lecz szybko przerwała powracając do idioty, który właśnie o niej mówił.
- No, widzę, że w końcu mnie posłuchałeś i sprowadziłeś panienki do większych celów. - dłonie faceta znalazły się na jej biodrach - To co maleńka, idziemy na piętro?
Pan J. skinął głową na Frost'a. Roberts zmrużyła oczy, ukrywając swoje wkurwienie, które wciąż potęgował fakt, że ten typ wziął ją za dziwkę.
- Mike, zostaw ją. - odezwał się król Gotham, ale blondyn nie zareagował, co zapewne było wywołane sporą ilością alkoholu we krwi.
- Słyszałeś co powiedział Joker? - wyszeptała do jego ucha dziewczyna, przenosząc swoje drobne dłonie na jego kark - Masz puścić. - wymruczała, a następnie wbiła paznokcie w jego szyję, co blondynek skomentował krzykiem.
Emily przypomniały się wszystkie lekcje boksu i karate, na jakie chodziła. Gdy Mike zamachnął się, aby uderzyć ją w policzek - ona wykorzystała ramię aby zatrzymać na nim impet uderzenia. To, że atakujący był wstawiony, dawało jej większe szanse na wygraną.
Jasnowłosa kopnęła go w piszczel, potem w krocze, a na samym końcu; kiedy wyprostował się wściekły, ta uderzyła go z pięści w szczękę, a potem w nos, z którego pociekła od razu krew.
Przeciwnik padł przed nią na kolana, co jej odpowiadało, ponieważ kopnęła go bezproblemowo w twarz, a on przewalił się na plecy. Mówią "leżącego się nie kopię", tylko że on klęczał, więc grała fair.
- Mówiłem ci! Pozornie niewinna, a w głębi wrodzony morderca. - zielonowłosy uśmiechnął się szaleńczo, po czym przesunął się, aby dziewczyna mogła koło niego usiąść - co niechętnie zrobiła.
- Nie zabiłam go. - burknęła dziewiętnastolatka.
- Oj tak, tak. Ty go nie zabiłaś, szkoda... ale to da się naprawić! - Joker wyjął z kabury pistolet, by po chwili strzelić nim w głowę podnoszącego się blondyna - Widzisz! Teraz jesteś współwinna! - zaśmiał się, a wraz z nim dwóch siedzących naprzeciw facetów.
Towarzyszka klauna wpatrywała się w rosnącą plamę na podłodze w wielkim osłupieniu. Gapiłaby się tak dalej, gdyby nie szturchnięcie od strony jej "stworzyciela".
- Przedstaw się, skarbie. - szepnął z niezbyt miłą nutą w głosie.
- Emily Roberts - znajoma Joker'a... - wykrztusiła, ale jego dłoń jej przerwała.
- Jest trochę nieśmiała... ale to czyni ją jeszcze bardziej słodką. - zachichotał, przyglądając się jej kątem oka - Emily to moja wspólniczka, i najniebezpieczniejsza kobieta w Gotham. Jej szaleństwo przewyższa wasze głupie wyobrażenia. Jest równie nieprzewidywalna, co i piękna - mogliście przed chwilą zobaczyć tylko namiastkę jej zdolności... Wczoraj troszkę zabalowała i dziś odbija się to na jej kondycji. - zakończył swoją wypowiedź z szerokim uśmiechem, po czym przeniósł wzrok na skołowaną dziewczynę, która nie wiedziała co powiedzieć.
- Miło poznać, Edward Nygma, w fachu zwany także The Riddler. - człowiek w okularach wstał, po czym chwycił delikatnie dłoń Em, którą ucałował - Mogę zadać ci pytanie? - uśmiechnął się przebiegle, a ona skinęła niepewnie głową, gdy powracał na swoje miejsce - Lubisz zagadki?
Kiedy usłyszała co powiedział - zaczęła się śmiać. Tyle czasu spędziła w szpitalu, że polubiła łamigłówki. Zdziwiło ją jego pytanie, ale i zarazem rozbawiło. Dziwne, że oglądała tyle wiadomości, a o nich nie słyszała. Może po prostu nie chciała słyszeć?
- Lubię, Ed. - odparła, ocierając łzy rozbawienia.
- Śmiejesz się ze mnie, czy z tego pytanie? - spytał, robiąc z ust wąską linię.
- Z pytania. Wybacz, ale coś sobie przypomniałam. - machnęła ręką, a Riddler się rozluźnił.
- Powiedz mi co biegnie w dół i w górę, ale się nie porusza?
- Edward, nie męcz kobiety. - facet z parasolką wywrócił oczyma.
- Nie, spokojnie. Odpowiem. - Roberts uśmiechnęła się wesoło.
Zastanawiała się przez moment, a następnie zeskoczyła z kanapy. Skoro klaun powiedział, że jest szalona, to musiała chociaż udawać. Musiała odreagować, a przy okazji mogła się zabawić. Zaszła swojego rozmówcę od tyłu, kładąc mu gwałtownie ręce na barkach.
- Biegnie w dół i w górę... - zrobiła długą pauzę, zbliżając usta do ucha rozmówcy - ... ale się nie porusza.
Nie ukrywała, że sprawiało jej to frajdę. To głupie, ale dzięki temu miała jeszcze lepszy humor. Joker miał rację - ona jest szalona, tylko próbuje to ukryć. Teraz pozwoliła działać swojej drugiej stronie.
- Cóż to takiego może być... - odeszła od niego - To droga, prawda? - przyglądała się reakcji Nygmy.
Przytaknął radośnie.
- Dogadamy się, moja droga.
- Koniec tych pogaduszek. - warknął zielonowłosy, który mimo wszystko był uśmiechnięty - Oto mój przyjaciel, którego policja nie zamierza dotykać, dzięki czemu nie ma najazdów na klub, w którym się ukrywam. - wskazał dłonią mężczyznę siedzącego obok Edward'a - Poznaj Oswalda Cobblepot'a.
- Miło mi cię poznać, Emily. - odezwał się z dziwnym wyrazem twarzy (u mnie Oswald i Edzio są tymi z serialu "Gotham", chuj że czas trochę nie ten.) - Możesz nazywać mnie także Pingwin.
Em stanęła teraz za Jokerem, którego muskała delikatnie dłońmi po ramionach. Od czasu do czasu zahaczała paznokciem o odsłoniętą skórę na jego karku, co zazwyczaj komentował cichym warknięciem. Nudziło się jej i nie miała zamiaru słuchać rozmów chłopców, które schodziły na tor broni i samochodów. Wciąż dokuczała klaunowi, aż w końcu ten złapał ją za rękę. Wcisnął jej w nią plik banknotów, po czym krzyknął na Frost'a.
- Zabierz ją na zakupy. - wywrócił oczami - Dziś wieczorem masz ładnie wyglądać, bo będziesz miała imprezę powitalną. Największa elita przestępców musi poznać moją wspólniczkę.
- Dzięki. - puściła mu oczko, odwracając się w stronę Frost'a, co Joker wykorzystał i klepnął ją w tyłek.
- Wiesz za co. - uciął, gdy otwierała usta.
Posłała mu szeroki, wymuszony uśmiech, po czym pomachała Ed'owi i Pingwinowi na pożegnanie. Zapowiadał się ciekawy dzień, a bycie szaloną jej odpowiadało. Mogła nareszcie zachowywać się jak chciała. Czuła pewną presję na sobie ze strony klauna, ale starała się o tym nie myśleć. Teraz najważniejsza stała się zabawa.
------------------------------------------------------------
Czy tylko ja uwielbiam zagadki Ed'a? Ta rozkmina przez moment co to może być. W Gotham irytowało mnie jak Ed zadawał zagadki policjantom, a oni mieli na niego wyjebke. Miał taki ponury wyraz twarzy 😶😭❤ aż się przykro robiło i szkoda. Mam nadzieję że rozdział się spodobał, do następnego ❤😘
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro