Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział XXI.

- Mamy na nią haka?

Rozmyślenia detektywa zostały przerwane przez jego przyjaciela. Pokręcił głową, zasiadając na miejscu pasażera. Nie miał pojęcia, czy to mogło być to co powiedzieli mu rodzice dziewczyny, ale mieli pewną rację - zaawansowanej białaczki nie można wyleczyć bez leków - a Emily strasznie dobrze się trzymała.

- Co jeśli oni mają rację? Znaleźli ją gdy była mała, więc nie wiadomo kim byli jej biologiczni rodzice... Mogła mieć siostrę bliźniaczkę. - powiedział Gordon, który miał najwięcej wątpliwości.

- A co jeśli ta mała miała rządzę mordu we krwi? Sam w końcu powiedziałeś, że nie wiadomo kim są rodzice... Może Joker jest tatusiem? - spytał Harvey, a Jim spojrzał się na niego jak na idiotę, choć wiedział że równie dobrze to mogła być prawda.

- Aria i Will nigdy by jej nie skrzywdzili, więc to musiało obudzić się w niej inaczej. Joker i ojcostwo? Dziewiętnaście lat temu nawet nie istniał. - prychnął, biorąc to wszystko za niedorzeczne - To bogata rodzina, więc miała wszystko oprócz jednego...

- Miłości.

- Zaczęła czuć się potrzebna dopiero przy boku Joker'a. Kto by pomyślał, że coś takiego potrafi uczynić tylko brak uczucia i zainteresowania?

- Nie możemy też lekceważyć tych genów. Trzeba to wszystko sprawdzić. W Arkham na pewno mieli jej próbki krwi...

***

- Sto lat! Sto lat! - usłyszała nad uchem, dlatego mocniej zacisnęła powieki, a następnie walnęła upierdliwą osobę poduszką - Dziś nasze urodziny! Czyż to nie wspaniałe?

Emily uniosła się ospale do pozycji siedzącej, by mieć stuprocentową pewność, kto był źródłem hałasu.

- Nie obchodzę urodzin. - burknęła, po czym wstała z łóżka. Nienawidziła tej ich tymczasowej kryjówki.

Valeska zagrodził jej drogę, po czym zrobił smutną minę. Wyglądał jakby jego plany szlag trafił, lecz po chwili znów był równie radosny co wcześniej.

- Cóż za zbieg okoliczności, nieprawdaż? - zachichotał rudowłosy, po czym podał jej zgiętą karteczkę, która wyglądała jak życzenia, lecz gdy ją odwinęła, musiała dwukrotnie zamrugać i usiąść na krześle, bo aż trudno było jej to wszystko pojąć.

***

James zarzucił na ramiona kurtkę, po czym podszedł do Lee, która zaspana parzyła sobie kawę. Lekceważył przyjaciela stojącego przy drzwiach, aby tylko spędzić jeszcze kilka chwil z ukochaną. Odrzucił propozycję dnia wolnego, by sprawdzić wszystkie informacje, które zebrał wczoraj na temat Roberts.

- Nie jestem zła... - mruknęła pod nosem, gdy mężczyzna niezdarnie pocałował ją w policzek.

- Wynagrodzę ci to. - rzekł pośpiesznie, a następnie wyszedł z mieszkania tuż za Bullock'iem.

- Wynagrodzę ci to... - Harvey naśladując głos detektywa, wsiadł do auta - Znów zabierzesz ją do wesołego miasteczka, żeby odkryć kolejne zabójstwo i kolejnego psychopatę? - prychnął, odpalając silnik.

Mężczyzna lubił czasem pożartować z młodszego przyjaciela, który zachowywał się jak on, póki nie zdarzył się okropny wypadek. Gdyby wtedy poczekał na posiłki... Też był kiedyś strasznie naiwny wierząc, że Gotham kiedykolwiek się zmieni - lecz coś takiego nigdy nie nastąpi. Nawet pojawienie się w mieście Batmana tego nie zmieniło. Daje tylko głupią nadzieję ludziom, którzy sądzą, że są bezpieczni.

- Ciekawe czy zbadali jej krew. - Jim pierwszy wysiadł z samochodu, po czym pognał do budynku policji.

Chciał wreszcie wiedzieć z kim ma naprawdę doczynienia. W bazie danych mieli DNA wszystkich przestępców, a także zaginionych i zabitych. Jeśli nie znajdą nikogo spokrewnionego...

Już w progu przywitał go pracownik policji, który podał mu dokumenty. Odebrał papiery z istną ciekawością, by po chwili zatrzymać się w oczekiwaniu na Bullock'a.

- I co? - spytał, kiedy stanął obok Gordona.

Mężczyzna rozłożył kartki, aby szybko przelecieć wzrokiem wzdłuż linijek tekstu. Spojrzał się na starszego detektywa z przerażeniem w oczach.

- Mamy kłopot...

***

- Jestem adoptowana? - uniosła brwi ku górze, po czym zaśmiała się głośno  - Już wiem, dlaczego mnie nie kochali. - wzruszyła ramionami, po czym zaczęła przyglądać się zdjęciu, które było w środku.

Dwójka niemowląt, które siedzą w kojcu. Jedno z jasnymi włosami - niemalże białymi, a drugie z nieco ciemniejszymi. Obydwoje uśmiechnięci od ucha do ucha, otoczeni przez zgraje węży.

- Niestety nie poznasz naszej kochanej mamusi, bo ją zabiłem. - położył jej głowę na ramieniu, gdy stanął tuż za nią - Była głupią szmatą. Miała wielu kochanków, i potrafiła mnie tylko katować do nieprzytomności. Zostawiła mnie bo byłem chłopcem, a ciebie porzuciła przy drodze z nadzieją, że zabiję cię jakieś zwierzę, bo byłaś strasznie chorowita. Wyjawiła mi to tuż przed śmiercią, wiesz?

- Zawsze chciałam mieć braciszka, a do tego bliźniak... Dwa w jednym. - klasnęła radośnie w dłonie.

***

- Córka Lili Valeski, siostra Jerome'a. - obydwoje skrzywili się, ponownie czytając informacje.

- Dzisiaj mają urodziny... - Jim zawahał się, by cokolwiek dodać, lecz przyjaciel zrobił to za niego.

- Mogą chcieć zafundować sobie jakiś fajny prezent.

- Przynajmniej wiemy, czemu Valeska zgodził się na współpracę z Jokerem. Zapewne o wszystkim wiedział...

- Mamy wezwanie do urzędu miasta, podobno widziano tam waszą Psycho. - ich rozmowę przerwał funkcjonariusz.

- Psycho? - powtórzył powoli Gordon.

- Emily Roberts vel Psycho - tak nazwali ją mieszkańcy. - wytłumaczył - Nasze patrole już tam ruszyły, tu macie adres. - podał im karteczkę, po czym odszedł.

***

- Nie lubię polityków. Możemy go zabić? - dziewczyna przyłożyła pistolet do skroni faceta.

- To zastępca burmistrza, ale Pingwin mówił, że to idiota, więc ja nie mam nic przeciwko w pozbyciu się zbędnego balastu. - rudowłosy usiadł na stoliku, patrząc się na leżących na ziemi ludzi - W urzędzie zawsze są kolejki... Może powinniśmy to zmienić?

- Dzisiaj nasze urodziny, więc pozwalam ci zabić wszystkich w tym pomieszczeniu - oprócz mnie i burmistrza. - zaczęła wiązać ręce mężczyzny w chwili, kiedy rozległy się syreny policyjne.

- GSPD! Jerome, Psycho - wyjdźcie na zewnątrz z podniesionymi rękami!

Dwójka psychopatów skomentowała głos z magnetofonu głośnym śmiechem.

- Psycho? Ciekawie... Buuu, już się boję! - zakryła usta, udając przerażenie.

- Nie dali mi się pobawić. - Jerome wykrzywił wargi w wyrazie smutku - Przynajmniej mamy zakładnika!

- Joker nas zabije jak się dowie o tym incydencie. - prychnęła, krzywiąc się nieznacznie.

Nie miała zamiaru kłócić się z zielonowłosym, ale pierwszy raz tak hucznie obchodziła urodziny, a w dodatku dowiedziała się, że ma braciszka-psychopatę, który chciał z nią z tego powodu współpracować. Kto by pomyślał, że spotka ją kiedykolwiek coś takiego? Póki co nie chciała nawet myśleć o tym, co groziło jej ze strony Joker'a.

Trzymała zastępcę burmistrza Gotham za szyję, prowadząc go do wyjścia, robiąc z niego żywą tarczę. Rudowłosy podążał tuż obok. Nie był szczęśliwy, ponieważ niebiescy zepsuli im świetną zabawę.

- Spróbujcie strzelić w naszą stronę, a rozjebiemy mu czaszkę!

---------------------------------------------------

Emily Roberts - Emily Valeska vel Psycho heheheheh xD Coraz częściej Gordon pojawia się w moich rozdziałach, ale ta menda musi wszystko odkrywać xd Dziękuję za tyle wyświetleń i gwiazdek, a także komentarze, które napędziły mnie do napisania tego rozdziału jeszcze dzisiaj (byłoby to o 14 ale chciałam zrobić filmik xd ale za słabo internet mi chodził + potrzebuje programu na telefon, na którym będę mogła połączyć kilka gifów w jeden niczym w gimpie, będę wdzięczna za pomoc)😋 cieszę się, że komuś się to podoba.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro