Rozdział XII.
- Dziękuję bardzo, detektywie. - mruknęła, kiedy drzwi od celi, w której przebywał Ed, się otworzyły - Chyba nie myślałeś, że cię nie odbijemy, hę? - zachichotała z dziwną domieszką szaleństwa, co po prostu przeraziło Gordona jeszcze bardziej.
- Miło cię widzieć, Emily. Już myślałem, że nigdy nie opowiem ci żadnej zagadki... - przyłożył dwa palce do ust w geście zgrozy, a dziewiętnastolatka zrobiła piruet.
- Co powiesz na lekcję baletu? - uniosła pytająco brwi ku górze, gdy mężczyzna opuszczał ciasne pomieszczenie.
- Hm, balet? Mogę popatrzeć na mistrzynie, gdyż i tak nigdy jej nie dorównam. - puścił jej oczko, gdy przechodzili obok strażników.
- Pokażę arabesque, a potem wracamy do domu. - potarła o siebie dłonie.
Stanęła na palcach lewej nogi, a prawą uniosła do góry. Gwałtownie obróciła się wokół własnej osi, trafiając w twarz jednego z mundurowych.
- Upsss, pardon. - Em wybuchnęła głośnym śmiechem, a Nygma lekko jej klaskał.
- Brawo, brawo. To było cudowne. Jeszcze kiedyś wylądujesz na wielkiej scenie. - rzekł, gdy oddalali się od Jima i dwóch funkcjonariuszy.
***
- Joker? - padło z ust Roberts, kiedy znaleźli się w fioletowym lamborghini.
- Taaak? - zerknął na nią, w pełni starając się skupić na prowadzeniu auta.
Jasnowłosa przez chwilę układała w głowie zdanie, które chciała z siebie wydobyć. Już na komisariacie chciała mu je wyszeptać, aczkolwiek byli zajęci ratowaniem Nygmy, i jakoś nie miała wystarczającej pewności siebie...
- Zabijmy kogoś.
Zielonowłosy gwałtownie wcisnął hamulec, mimo że paliło się zielone światło, a samochody za nimi już zaczęły trąbić. Chwilę wpatrywał się w nią, przez co wyglądał jakby był w mocnym szoku, lecz po sekundzie jego usta wykrzywiły się w szerokim uśmiechu - przez co mogła ujrzeć jego srebrne zęby, a jego głowa przechyliła się na bok.
- Podoba mi się takie podejście. - szepnął dotykając dłonią jej policzka, i gdyby nie chrząknięcie Ed'a siedzącego z tyłu - klaun zapewne by ją wykorzystał.
Była dla niego fascynującym odkryciem. Wciąż go zaskakiwała, a on coraz bardziej pożądał jej fizycznie. Jak cholernie pragnął zerwać z niej teraz swoją koszulę, a potem znaleźć się w niej tak, aby jej wnętrze nigdy nie zapomniało jego kut...
- Kurwa! - warknął, gdy przerwało mu trąbienie samochodów.
Przed oczyma miał już widok leżącej nago dziewczyny, która wije się pod nim i błaga go, by wreszcie ją przeleciał. Gdy tak sobie o tym myślał, czuł jak jego przyrodzenie zwiększa nieco swoje rozmiary, co niezmiernie go irytowało. Będzie musiał jechać na dziwki, żeby się porządnie wyżyć...
- Możesz iść zabić tego złamasa. - powiedział, nawet na nią nie patrząc.
On nie chciał żadnej szmaty, która ugnie się pod każdym jego rozkazem. On chciał Emily - zadziorną, chamską dziewczynę, której ciało przyciągało i kusiło. Gdyby tak bardzo jej nie polubił, pewnie by ją zgwałcił, ale teraz czekał aż ona sama tego zechce - co pewnie nigdy się nie wydarzy.
- A gdyby ją tak upić... - mamrotał pod nosem, gdy rozległy się trzy strzały.
- O czym myślisz, Joker? - Nygma przysunął głowę do głowy przyjaciela.
- O tym jak skutecznie cię zamknąć, bo ciągle mi w czymś przeszkadzasz.
- Nie próbuj jej skrzywdzić. - szept Riddler'a odbił się echem w uchu klauna, kiedy drzwi od samochodu się otworzyły.
***
Em właśnie brała prysznic, gdy usłyszała jak ktoś wchodzi do łazienki. Wpierw starała się nie zwracać na to uwagi, ale gdy usłyszała jak ten ktoś cicho gwiżdże, oglądając zapewne widok zza zaparowanej ściany kabiny - nie wytrzymała i zakręciła wodę.
Owinęła się ręcznikiem, który wcześniej ściągnęła ze sznureczka wewnątrz małego prysznica. Wyszła na zewnątrz, czując jak jej nogi zapadają się w puszystym dywanie. Uniosła wzrok do góry, po czym przekręciła głowę na prawy bok uważnie obserwując swego gościa.
Chłopak wyglądał jakby był w jej wieku - może odrobinę starszy, rude włosy zaczesane do tyłu idealnie komponowały się z jasną karnacją. Widziała ten szeroki uśmiech ukazujący rząd białych zębów, gdy patrzył się na swoje dłonie, dlatego i ona przeniosła nań spojrzenie.
- Zaraz się skaleczysz. - stwierdziła, gdy chłopak obkręcał nóż pomiędzy palcami.
Uniósł na nią wzrok, po czym zaśmiał się radośnie. Opuścił nogę, którą opierał się o ścianę, na podłogę. Lustrował Em tak ciekawskim spojrzeniem, że aż w pewnym momencie dziewczyna czuła się jakby stała przed nim nago.
- Nie zbliżaj się. - starała się brzmieć groźnie, lecz po chwili rudowłosy przyszpilił jej drobne ciało do kabiny.
Jego nos lekko dotknął jej policzka, a następnie przejechał wzdłuż szyi, obojczyka, który oblizał. Dziewczyna zacisnęła dłonie, i nawet nie zorientowała się, kiedy jedna z nich zetknęła się z nosem chłopaka.
Odsunął się od niej gwałtownie, a po jego wargach spłynęła czerwona ciecz, którą niechlujnie wytarł rękawem bluzki. Mimo wszystko wciąż się uśmiechał, a gdy zobaczył jak Emily wychodzi z łazienki - poszedł za nią.
Roberts usiadła na łóżku, nie spuszczając rudowłosego z oczu. Ciekawiło ją kimże jest i czego w ogóle od niej chce, dlatego postanowiła się po prostu zapytać.
- Imię, nazwisko, pseudonim i czego chcesz. - warknęła w jego stronę, gdy on rozglądał się po jej pokoju.
- Jerome Valeska, nad pseudonimem jeszcze rozmyślam. Och, a czegóż można chcieć od tak bystrej kobiety?
Rudowłosy pierwszy raz miał styczność z tak piękną, szaloną, a zarazem mądrą dziewczyną. To było aż dziwne, dlatego to wszystko podsycało u niego chęć posiadania wszystkiego, co nigdy nie powinno należeć do niego.
- Ach, sławny Jerome. Nie mam pojęcia czego można ode mnie chcieć... - wzruszyła ramionami, niezauważalnie wsuwając jedną z dłoni pod poduszkę.
- Przecież mówiłem ci, że niebawem się spotkamy. - zachichotał, podchodząc bliżej - Chcę byś ze mną poszła... Ubieraj się. - rozkazał, po czym podszedł do okna, by usiąść na parapecie.
Em wybuchnęła głośnym psychodelicznym śmiechem. Wycelowała pistoletem w przybysza, cmokając z niezadowoleniem.
- Valeska, daję ci pięć sekund na opuszczenie mojego pokoju, bo inaczej twój mózg go ozdobi. - szepnęła, a gdy niezauważyła żadnej reakcji z jego strony po prostu strzeliła.
Jerome spojrzał się do góry, aby obejrzeć pocisk, który wbił się w ścianę parę milimetrów nad jego głową. Nie zamierzał narażać się na jakieś uszkodzenia, gdy wszystko miał już zaplanowane, dlatego postanowił odpuścić.
Jasnowłosa patrzyła jak konkurencja wyskakuje przez okno, a po chwili biegnie po dachu budynku znajdującego się naprzeciwko. Pokręciła zrezygnowana głową, zamykając okienko. Włożyła broń do szafki, a następnie podeszła do szafy w której zaczęła szukać piżamy, gdyż wciąż zakryta była jedynie ręcznikiem.
Nagle drzwi się otworzyły. Jej gość wciągnął gwałtownie powietrze do płuc, przez co Roberts odwróciła się w tamtą stronę.
- Mam dla ciebie propozycje, Emily. - szepnął Joker, oblizując spierzchnięte wargi koniuszkiem języka, po czym trzasnął mocno drzwiami.
--------------------------------------------------------
Wkurwiłam się na wattpada. Nosz kurwa miałam 1300 słów i nagle puff zostało jedynie 800. Musiałam pisać wszystko od nowa i już nie było tego efektu co za pierwszym razem, a 250 słów wyparowało. -.- eghh miejmy nadzieję, że takie coś więcej się nie powtórzy bo przez to nie miałam ochoty na dokończenie rozdziału.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro