-5
rok wcześniej
-Taehyung, skarbie! - zawołał wesoło Jeon, jak zwykle wchodząc do ich skromnego mieszkanka z bukietem kwiatów. Nie dbał o to ile na nie wydawał, dla jego szczęścia mógłby nawet mieszkać pod mostem, byleby wciąż móc sprawiać mu takie małe przyjemności.
- Oh.. kwiatki, znowu... - westchnął. - Mógłbyś się bardziej postarać, od dłuższego czasu cały czas znosisz do domu te badyle, okropne są. Do tego to tulipany, wiesz jak ich nie lubię. Wyrzuć to - syknął młodszy przewracając oczami na smutek, który zawitał na mojej twarzy. Jestem przerażony i rozgoryczony tym, jak źle sie zachowuje. Nie poznaję go. Z dnia na dzień jest coraz bardziej zgorzkniały, pierdoli od rzeczy i ani troche nie przypomina tego samego, słodkiego pysia, którym był jeszcze nie tak dawno.
I w tym momencie, coś we mnie pękło.
Rzuciłem kwiatami o podłogę zaczynając wiązankę przekleństw, którymi plułem w stronę młodszego, zbliżałem się do niego powoli, a moje ręce nie mogły zaznać spokoju latając to w prawo, to w lewo. Poczułem jak ogień rozpala moje ciało, parząc gdzie niegdzie, doprowadzając do tego, że moje słowa przeradzały się w krzyki i warknięcia przepełnione nienawiścią.
Tak, w jednej chwili z kochającego i czułego chłopaka, stworzył ze mnie potwora.
Yawn
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro