-2
Byłem dziś z Jungkookiem u jego rodziców, którzy są naprawdę przemiłymi osobami. Cały czas się uśmiechali, komplementowali mnie i mówili o tym, że zależy im na tym aby ich syn mógł polegać na kimś takim jak ja.
Problem leży niestety w tym, że szczęście to było zmyślone.
Widziałem jak Jeon zastrasza ich w toalecie wkładając jednemu i drugiemu głowę do wnętrza muszli klozetowej grożąc, że jak pisną komukolwiek słówko o tym co robi, nawet mi, własnymi rękami ich rozszarpie, a to na 100% nie były słowa rzucone na wiatr.
Skąd w nim tyle nienawiści...?
- Nie znosze tej suki i szmaciarza. Niech kurwa ich coś rozjedzie - syknął wykonując kolejny ostry zakręt w między czasie dopijając wódkę, którą trzymał w małej, skórzanej sakiewce. - Jak przyjedziemy do domu masz pójść do kuchni i czekać rozebrany na blacie, zerżne cie dziś jak świnie - mruknął z każdą sekundą przyśpieszając.
czczij ojca swego i matkę swoją.
- Spokojnie.. Przecież nic takiego nie zrobili.. - pisnąłem odsuwając się od niego tak, że już prawie siedziałem poza samochodem modląc się aby Jeon nic mi nie zrobił.
- Zamknij morde, sam nie jesteś lepszy, tylko dupe nadstawiać umiesz, do niczego sie nie nadajesz, beze mnie jesteś kurwa nikim, słyszysz?! Nikim - warknął rzucając we mnie randomowym przedmiotem, który na moje nieszczęście uderzył w i tak już poobijany nos.
szanuj bliźniego swego jak siebie samego.
/
nie zadowala mnie ten rozdział, za mało wulgarny Jungkook. czas kupić słownik brzydkich słów
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro