37
Nadszedł ten dzień.
Od samego ranka wszyscy biegali bez opamiętania. Po pałacu przechadzali się już zaproszeni goście w asyście przydzielonych im służących. Tego również dnia Harry nie mógł ujrzeć Luny. Tak twierdzili urzędnicy, którzy od śmierci Desmonda mieli przygotować Księcia do nowego stanowiska. Para miała zobaczyć się dopiero w kaplicy, gdzie oprócz ślubu odbędzie się również koronacja.
Harry krążył niespokojnie po swojej komnacie. Za niedługo powinien pojawić się tutaj również Liam, który od dzisiejszego dnia oficjalnie stanie się prawą ręką króla. Zielonooki zbliżył się do wieszaka, na którym znajdował się jego dzisiejszy strój. Królewska czerwień. Uśmiechnął się pod nosem na wyobrażenie ukochanej w pięknej białej sukni z koroną na głowie. Teraz będą szczęśliwi, nic już nie może im przeszkodzić.
– Jestem już – do komnaty z hukiem wpadł szatyn. Pod wpływem wzroku przyjaciela ostrożnie zamknął drzwi. Również i Liam wyglądał dzisiaj doskonale. Harry zlecił uszycie stroju na tą specjalną okazję. – Jak się czujesz? – spytał, szatyn nalewając do stojących na stole kielichów wodę. Wziął oba w dłonie, z czego jeden podał brunetowi.
– Stresuję się – odpowiedział szczerze Zielonooki. – Ale nie samą koronacją, a ślubem. Boję się, że zawiodę Lunę i nie będę potrafił jej uszczęśliwić – kontynuował poważnym i trochę smutnym głosem.
– Ona jest w tobie zakochana po uszy. Widziałem się z nią dzisiaj rano. Jest równie zestresowana jak ty. Uwierz mi, nie ma czym. Oboje mocno się kochacie, nigdy nie widziałem większej miłości jak wasza. No chyba, że miłość twojego ojca do wina i złośliwości.
Ten komentarz rozbawił ich oboje. Może i nie był stosowny, ale z pewnością rozluźnił atmosferę i samopoczucie Harry'ego. Brunet wypił część wody i odłożył kielich.
– Chyba czas się już przygotowywać – powiedział, przeczesując włosy.
– Jestem tego samego zdania – stwierdził Liam i odłożył kielich, po czym zdjął z wieszaka strój przyszłego króla.
******
– Spokojnie, oddychaj Pani – służka zaśmiała się cichutko, na reakcję Luny. Dziewczyna była bardzo zestresowana i nawet wcześniejsze żarty na korytarzu ze strony Liam'a jej nie rozluźniły.
– Boję się, że nie będę wystarczająco dobra dla Harry'ego. Dla tego królestwa – powiedziała i skrzywiła się lekko, gdy kobieta zaczęła zawiązywać gorset.
– Pani nie obawiaj się. Nasz przyszły król jest w ciebie zapatrzony jak w obrazek, z resztą ze wzajemnością. A nasze królestwo, wszyscy Panienkę uwielbiamy. Ma Panienka cudowne serce. – powiedziała szczerze. Luna odwróciła głowę w jej stronę, a służąca posłała jej uśmiech, który odbiorczyni odwzajemniła.
– Ta suknia jest cudowna – westchnęła Luna, dotykając brudnobiałego materiału.
Rzeczywiście, została ona przygotowana na specjalne zamówienie i otrzymała tytuł najpiękniejszej sukni ślubnej dotychczas na dworze. Górę stanowił biały wiązany z tyłu gorset, który z przodu miał delikatne zdobienia. Lekko odsłonięty dekolt ozdabiał srebrny, delikatny naszyjnik, a rękawy sukni przy nadgarstkach schodziły w trójkąt i luźno opadały w dół. Od pasa w dół suknia była delikatnie rozkloszowana. Całość miał dopełniać czerwony płaszcz bez rękawów, w takim samym kolorze i z takiego materiału, z jakiego uszyto strój Harry'ego.
Przygotowania przerwało pukanie do drzwi. Obie kobiety spojrzały na siebie zaskoczone. Służąca szybko popchnęła Lunę w stronę parawanu w rogu komnaty, a sama poszła otworzyć drzwi. Na szczęście okazało się, że przyszedł nie Harry, a jego przyjaciel.
– O co chodzi? – spytała służka.
– Panienka Luna gotowa? Powinna już iść w stronę kaplicy. Wszyscy już się zbierają. Książę Harry czeka – brunetka nie mogła ukryć, że na imię jej ukochanego bicie jej serca przyspieszyło.
– Dobrze. Już ją przyprowadzę –powiedziała szybko i zamknęła drzwi za Liam'em. – Och Panienko. Szybko, szybko – odezwała się i zerwała w stronę wieszaka z płaszczem.
*****
Wszyscy zajęli już swoje miejsca i oczekiwali na przybycie tej jednej osoby. Stojący obok kapłana młodzieniec wyglądał swojej drugiej połówki, nie mogąc doczekać się aż oficjalnie staną się małżeństwem.
Pojawiła się. Wkroczyła do sali w przepięknym stroju, którego zazdrościły jej wszystkie kobiety w kaplicy. Uważając aby się nie wywrócić podeszła do podwyższenia, na którym czekał na nią już brunet. Gdy już znalazła się bezpiecznie naprzeciw niego na jej twarzy zawitał szczery uśmiech szczęścia. Harry wyglądał nieziemsko.
Cała uroczystość trwała kilkanaście minut. Młodzi podali sobie prawe dłonie, aby złożyć przysięgę małżeńską oraz włożyć na swoje palce specjalnie wykute na polecenie Księcia obrączki. W poprzednich latach nie zawsze król chciał nosić takie pierścienie wraz ze swoją żoną. Powiedzmy, że była to dobrowolna decyzja. Harry jednak myślał nad wprowadzeniem takiego nakazu. Chciał aby małżonkowie mieli coś wspólnego we dwoje, co zawsze będzie im przypominało dzień ich ślubu.
Tuż po złożeniu przysięgi brunet nie mogąc się powstrzymać zatopił swoje wargi w ustach brunetki. Luna uśmiechnęła się przez pocałunek, gdy Harry objął dłońmi jej policzki. Wszyscy zebrani powstali i zaczęli klaskać. Tak naprawdę to większość z zebranych osób po raz pierwszy widziała Księcia, a za niedługo Króla tak szczęśliwego.
Oboje odsunęli się od siebie i spoglądając sobie w oczy roześmiali się. Wszystkie emocje skumulowały się i okazały właśnie w takiej postaci.
*****
Tuż po uroczystości zaślubin nadszedł czas na koronację. Harry przyklęknął na podeście i ułożył dłoń na sercu. Po jego prawej stronie w tej samej pozycji znalazła się jego żona Luna. Jak to pięknie brzmi. Jego żona.
Kapłan zbliżył się do ołtarza, na którym stały dwie czerwone poduszki, a na nich ozdobne korony przekazywane królom przez wiele lat. Wpierw w dłoniach starca znalazła się srebrna korona królowej. Zbliżył się w stronę kobiety, która ledwo co utrzymywała się na klęczkach. Czuła jak robi jej się duszno, a poziom stresu gwałtownie wzrasta. Harry spojrzał kątem oka na brunetkę i posłał jej uśmiech.
Starzec stanął przed Luną i zaczął wypowiadać przysięgę, której słowa musiała powtarzać kobieta. Gdy przysięga została złożona kapłan uniósł koronę, aby wszyscy mogli ją zobaczyć.
– Luno, mianuję cię Królową naszego Królestwa – wypowiedział, po czym ozdobna korona spoczęła na głowie kobiety. Brunetka wstrzymała oddech. To co właśnie się działo przechodziło jej najśmielsze oczekiwania.
Gdy kobieta uchyliła przymknięte powieki kapłana stał już przed jej mężem. W dłoniach trzymał dużo masywniejszą i ozdobniejszą koronę.
– Przyrzekam chronić naszego kraju, dbać o potrzeby poddanych i bronić ich przed niebezpieczeństwami – brunet powiedział ostatnie słowa przysięgi.
– Harry Edwardzie, mianuję cię Królem naszego Królestwa – powiedział kapłan, po czym na głowie bruneta spoczęła korona. Mężczyzna może i sprawiał wrażenie opanowanego, jednak jego serce biło niezwykle szybko, a oddech był płytki. – Powstańcie – odezwał się ponownie kapłan.
Jak przystało na dobrego męża Zielonooki pomógł ukochanej wstać. Oboje odwrócili się w stronę zebranych w kaplicy z uśmiechami na twarzach. Brunet nie mogąc się powstrzymać objął ramieniem Lunę i przyciągnął do swojego boku.
– Drodzy zebrani! – rozpoczął donośnym głosem kapłan, a wszyscy podnieśli się z siedzeń. – Oto nowi władcy naszego Królestwa! Królowa Luna i Król Harry! – wykrzyczał, a z tyłu sali rozniosły się oklaski i wiwaty, które zaraziły pozostałych gości.
*****
– Jak się bawisz Liam? – zagadnęła Luna. Wraz z Harry'm rozpoczęli jakiś czas temu obchód po wszystkich gościach.
– Doskonale. Najlepsze wesele na jakim byłem – powiedział rozbawiony. – Napijecie się? – spytał, unosząc kielich z ponczem.
Oboje jednak odmówili. Obiecali sobie, że tego wieczoru nie stracą głowy dla trunków. Po krótkiej rozmowie z Liam'em udali się do ich wspólnego stołu. Usiedli na swoich miejscach i spojrzeniami objęli całą salę. Wszyscy bawili się doskonale. Nawet wyższa arystokracja czuła się doskonale w towarzystwie poddanych królestwa. Cała zabawa trwała już od dobrych kilku godzin. Było po północy i właśnie zaczynał się jeden z irlandzkich tańców, przez co goście zebrali się w parach na środku sali balowej.
Luna nie miała siły na dołączenie do nich. Oparła się o ramię męża i ziewnęła, zakrywając usta.
– Komuś tutaj chce się spać– wyszeptał słodko Harry. Dłonią pogładził policzek ukochanej, po czym pozostawił na nim pocałunek.
– Tak troszkę – odpowiedziała brunetka.
– Chodź. Chyba będą się bawić równie dobrze bez nas – powiedział i wstał od stołu.
Wyciągnął dłoń w stronę Luny, którą ta przyjęła. Harry automatycznie przyciągnął do siebie kobietę i musnął ustami jej czoło. Następnie razem skierowali się w stronę schodów. Na szczycie stało kilku strażników, których Król poinformował o powrocie do komnaty. Teraz samotnie i w spokoju mogli cieszyć się swoją obecnością.
Wolnym krokiem przeszli do komnaty, która teraz oficjalnie należała do ich dwójki. Takie było postanowienie nowego władcy. Przed drzwiami nie było Alec'a, który teraz wraz z innymi strażnikami pilnował innych korytarzy. Para weszła do komnaty, po czym brunet zamknął drzwi. W środku paliły się już świeczniki, przez co nie trzeba było zawracać sobie głowy ich zapalaniem.
Luna zdjęła buty i z wielką radością odłożyła je na dno szafy. Cały dzień w tym obuwiu nie był przyjemną rzeczą. Następnie odpięła czerwony płaszcz i odłożyła go ostrożnie na oparcie jednego z krzeseł. Na samą myśl o tych głupich wstążeczkach, które przytrzymywały gorset zrobiło jej się niedobrze. Zbliżyła się do okna chcąc wyjrzeć na zewnątrz. Na rozgwieżdżonym Niebie gościł Księżyc. W oddali na drodze prowadzącej z pałacu do miasteczka dało się dostrzec pojedyncze osoby, które powracały do swoich domów z przyjęcia.
– Wreszcie możemy być razem. I nikt nam w tym nie przeszkodzi – usłyszała ochrypły męski głos. Duże dłonie Harry'ego spoczęły na jej biodrach i kręciły delikatnie kółeczka. Luna oparła plecy na torsie mężczyzny i przymknęła oczy.
– Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę z tego powodu – odpowiedziała, odchylając głowę aby móc na niego spojrzeć.
Brunet przysunął się bliżej i musnął usta kobiety. Luna jęknęła cichutko, gdy Harry przygryzł jej wargę. Mężczyzna odwrócił kobietę przodem do siebie i jedną z dłoni ułożył na jej policzku.
– Wiesz, że będziemy musieli popracować trochę nad moim następcą – wyszeptał pomiędzy kolejnymi pocałunkami.
– Yhm – mruknęła Luna z uśmiechem, wkradającym się na jej usta. Sama nie wiedziała skąd u niej taka śmiałość i tyle sił, gdy jej dłonie zaczęły odpinać guziczki kaftana bruneta. Jeszcze niedawno była śpiąca, a teraz czuła, że jest wulkanem energii. – Ale przed pracą będziesz musiał uporać się z gorsetem –powiedziała rozbawiona, odsuwając lekko twarz.
Harry przesunął dłoń na plecy kobiety i gdy wyczuł skomplikowane wiązanie jęknął zrezygnowany. Luna roześmiała się, po czym ponownie wpiła w wargi bruneta.
Jeśli myślicie, że Harry okazał się leniem i nie poradził sobie z wiązaniem to jesteście w błędzie.
Po prostu wziął nożyk do papieru i przeciął wstążki.
**************
A więc Luna i Harry są już małżeństwem i władcami Królestwa!
Tym samym kończymy ostatni rozdział ,,Difficult Love". Pozostał nam już tylko epilog
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro