Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Wampiry

~~~
YUI
~~~

Ojciec powiedział, że musi wyjechać do Europy na misję. Robił to często, w końcu był proboszczem, więc nie pytałam po co.

Moi biologiczni rodzice podobno zginęli. Nie pamiętam jak wyglądali i kim byli. Byłam przecież malutka.

Czarna linuzyna, którą jechałam mknęła przez ulice Tokyo. Zanosiło się na deszcz na szczęście miałam parasol.

Dom, w którym zamieszkam znajdował się pod tym miastem. Mieszka w nim szustka braci. Ojciec powiedział, że znał  dobrze ich tatę.

Wiedziałam, że gdy Ojciec wróci, zbierze mnie z powrotem na plebanię. Miałam jednak pewne obawy. W końcu mogły zaopiekować się mną Siostry. Nie musiałam jechać aż 357 kilometrów do obcego domu, nie?

Godzinę później teren się zmienił. Stał się pagórkowaty, zrobiło się bardziej zielono. Dużo drzew, traw, kwiatów. Naprawdę ładna okolica.

Dwie godziny później limuzyna zatrzymała się przed olbrzymią rezydencją.

Miała ciemne ściany, przyciemnione okna i strzeliste wierze. Srebrna brama z głową lwa wyrzeźbioną na górze otworzyła się. Zauważyłam, że mur otaczający plac i ogród ma grubość jakichś 50 centymetrów. Ogród był bardzo zadbany w większości rosły tu czerwone róże. Bardzo lubiłam te kwiaty. Droga prowadząca do rezydencji była również prosta i zadbana. Przy jej końcu było małe rondo. Na jego środku znajdowała się fontanna.

Otwożyłam klapę bagażnika i wyjęłam walizkę. Była niewielka i różowa. Wyciągnęłam srebrny stelaż i zaczęłam ciągnąć walzkę w stronę domu.

Drzwi były ogromne i straszne. Przypominały raczej wrota do piekła.

Czy wspominałam, że jestem bardzo wieżąca? Jeśli nie, to jestem. Nigdy nie rozstaję się z moim krzyżem.

Ma srebrne i różowe koraliki. Sam krzyż jest dosyć spory, srebrno - różowy. Uwielbiam ten kolor. Różowy, nie srebrny.

Ujęłam kułko wychodzące z gęby lwa i użyłam go do zastukania w drzwi. Dźwięk zadudnił mi w uszach.

Nikt nie otwiera. Czy gospodarze są w domu? Chyba wiedzą, że przyjadę. Powinni przynajmniej.

Pchnęłam drzwi, te z łatwością ustąpiły. Otwarte?

Weszłam do środka.

Hol był duży i naprawdę mroczny. Przeszły mnie ciarki.

- Czy jest tu ktoś?! - mój głos odbił się echem od ścian.

Po mojej prawej dosłownie zmaterializował się chłopak.

Pisnęłam.

Był wysoki i szczupły. Blady, miał nieskazitelną cerę. Bordowo - czerwone włos z jasnymi końcówkami były potargane. Twarz zwężała się w kierunku brody, miał też prosty nos, węższe usta i duże, lśniące, jasnozielone, wężowe oczy. Był piękny. Jak anioł.

- Kim jesteś?! - miał taki męski, lekko nosowy, seksowny głos.

~~~~~
AYATO
~~~~~

Gdy usłyszałem delikatny, kobiecy głos podniosłem się z kanapy w moim pokoju i poszedłem sprawdzić kto to.

W holu stała dziewczyna, zaraz gdy mnie zobaczyła cichutko pisnęła. Zapewne się wystraszyła. I dobrze jej tak.

Przyjrzałem się uważnie przybyłej.

Była niska (dasięgała mi do ramienia), szczupła i w zasadzie płaska jak deska. Miała śniadą, nieskazitelną cerę. Jasne blond włosy o prawie białych końcówkach falowały delikatnie. Miała ciemne rzęsy. Szczupła twarz, prosty nos, pełne usta delikatne jak płatki róży. Spojrzałem w jej duże, lśniące jasnoróżowe oczy. Była tak cudowna jak anioł.

Szybko otrząsnąłem się. Poczułem słodki zapach jej krwi. Tak słodki jak jej właścicielka. Ayato! Ogarnij się!

- Kim jesteś?! - byłem wściekły.

Stała chwilę jakby czekała aż się udpokoję.

- Yui Komori. Mam tu zamieszkać.
- Doprawdy, nic o tym nie wiem. - jakaś lska płaska jak deska chce się tu wprowadzić, no tego jeszcze nie było. - Wynoś się z tąd. - Ale zaraz? Jej krew. Zanim wyjdzie mogę się pobawić.

Podeszłem do niej. Prawą rękę położyłem na talii, a lewą złapałem jej prawy nadgarstek. Z łatwością przycisnąłem ją do ściany. Dla mnie ważyła tyle co piórko.

- Chobciaż... Zabawmy się. - uśmiechnąłem się do niej ukazując parę ostrych i białych kłów.

Była w szoku to było widać. Nie wiedziała co zrobić. Chciałem zatopić swoje kły w jej drobnej szyi, zasmakować jej ciepłej krwi, poczuć jak przepływa przeze mnie. Wypełnia energią.

Dziewczyna otrząsnęła się i próbowała mnie odepchnąć, ale była za słaba. Mógłbym zgnieść jej kości jak robaka. Ciesząc się muzyką jaką dla mnie byłby jej jęk bólu.

Sięgnąłem do jej szyi. Poczułem zapach skóry przybyłej.

- Ayato! - usłyszałem głos Reija.

Podniosłem głowę.

Mój brat stał u szczytu schodów jak zawsze perfekcyjny.

Wyższy ode mnie. Szczupły. Starannie umyta blada twarz. Idealnie uczesane ciemne włosy, na nosie miał swoje okulary w ciemnych oprawkach. Na dłoniach miał jak zawsze białe rękawiczki.

Patrzył na mnie swoimi czerwonymi może bardziej bordowymi oczami z odrazą.

Reiji był tym porządnym, inteligentnym i poukładanym w naszej rodzinie. Co nie znaczy, że nie grzeszy.

- Zostaw ją. - zażądał.

Uśmiechnąłem się tylko.

- Niech będzie. - rzekłem obojętnie i odszedłem zostawiając różowo okom samą.

~~~
YUI
~~~

Gdyby nie ciemnowłosy chłopak na szczycie schodów byłoby po mnie. Zielonooki przystojniak zabiłby mnie.

Ayato. Tak ma na imię.

- Chodź ze mną. - powiedział chłopak, a ja wolałam nie kwestionować.
- Dziękuję. - powiedziałam tylko, ale on nie odpowiedział.

Weszliśmy do sporego salonu. Na kanapach i fotelach siedziała piątka chłopców.

- To jest Shu. - wskazał na blondyna o głęboko niebieskich oczach. - Najstarszy. Leniwy. Z słuchawkami w uszach.

Wydawało mi się, że Shu słyszał każde słowo. Leżał jednak na czerwonej kanapie niewzruszony.

- Ja jestem Reiji. - wskazał na siebie, a potem chłopaka w kapeluszu podobnego do Ayato. Ten miał tylko kręcone włosy i pieprzyk nad ustami. - To jest Layto. A to Kanato. - Tym razem wskazał chłopca o fioletowych włosach i oczach, trzymającego misia.

- To jest Teddy. - powiedział Kanato. Czy on przedstawił mi swojego misia?
- Ayato już znasz. - kontynuował Reiji. Chłopak na mnie nawet nie spojrzał. - A to Sabaru. - jego włosy były jasno różowo - fioletowe ciężko powiedzieć, może białe. Oczy miał ciemne. Trochę podobne do Reija. - Powiedz kim jesteś i co Cię tu sprowadza.
- Jestem Yui Komori. Ojciec wyjechał na misję do Europy. Powiedział, że zamieszkam z wami.
- Nic o tym nie wiem. - zamyślił się Reiji. - Shu, wiesz coś o tym?
- Zadzwonił wczoraj. Powiedział, że przyjedzie i mamy jej nie zabijać. - powiedział leniwie Shu.
- No i wszystko jasne. Temu śmierdzącemu leniu nie chciało się powiedzieć, że przyjeżdżasz.
- Nie zabijać? - spojrzałam pytająco na Reija.

Ten uśmiechnął się szeroko i ukazał swoje kły. Takie same jak Ayato. Boże.

Zaczęłam się cofać w stronę drzwi. Oczy braci Sakamaki błysnęły na czerwono. Wszyscy pokazali kły.

- W-w-w wampiry! - krzyknęłam i wybiegłam z salonu. Towarzyszyły mi śmiechy demonów.

Dobiegłam do drzwi wejściowych, ale te były zamknięte.

- Dokąd to? Nieładnie tak wychodzić bez ostrzeżenia. - syknął Ayato wyłaniający się z cienia.

Odwróciłam się i wbiegłam na schody. Na końcu jednego z korytarzy były drzwi. Na ziemi leżał łańcuch. Weszłam do środka.

Wnętrze było ciemne. Na dwóch regałach stały książki. Jedna leżała luźno. Wzięłam ją. Ze środka wypadło zdjęcie.

Wstrzymałam oddech.

Zdjęcie na 100% przedstawiało Ojca trzymającego małą mnie za rękach. Na szyi miałam swój krzyż.

- Nie szpera się w cudzych rzeczach. - odwróciłam się. To był głos Laito.

Bracia patrzyli na mnie zachłannie.

Serce podskoczyło mi do gardła. Potem zrobiło się ciemno. Chyba zemdlałam.

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

Krzyż Yui pojawi się na zdjęciu drugiego rozdziału. Mam nadzieję, że się podobało. Zapraszam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro