Obca
~~~
YUI
~~~
Cały czas bezskutecznie próbowałam odzyskać władzę nad ciałem.
- Muszę zachowywać się jak Yui. - powtarzała Cōrdelia chodząc nerwowo w kółko po pokoju.
Jestem jedyna w swoim rodzaju. Nie uda ci się być nawet w połowie dobrą kopią mnie.
A założymy się?
Nie ma problemu.
- Mamo? - do pokoju weszła Katharina i Ayato.
- Tak, kochanie?
- Pójdziesz z nami do ogrodu? Miałyśmy dzisiaj podlewać róże, a tata wyrywać chwasty.
- Tak, tak. Pamiętam. Chodźmy.
Katharina rzuciła Ayato znaczące spojrzenie.
- Idź, Yui. Dogonimy cię.
- Ok.
~~~~~
AYATO
~~~~~
- Co się stało, Katharino?
- Mama to nie mama.
- Co?
- Ona mnie kocha, ale zwraca się oficjalnie. Do tego teraz dziwnie się zachowuje i nie mam dostępu do jej umysłu.
- Nie masz?
- Nie. Czuję tylko pustkę i czarną otchłań.
- Yui!
Przyszła. Brak wdzięku i gracji. To nie może być ona.
- Jak się czujesz? - spytałem.
- Wyśmienicie.
Mógłbym przysiąc, że na sekundę jej oczy zmieniły się. Zielone. Wężowe. Pełne zła i jadu. Karl dotrzymał obietnicy. Odebrał mi Yui.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro