Król Wampirów
~~~~~
AYATO
~~~~~
Obudziłem się, gdy promienie słońca padły na moją twarz. Pierwsze co zrobiłem to spojrzałem na swoją dziewczynę. Miejsce, gdzie leżała było jednak puste. Spanikowałem. Później spostrzegłem, że jestem przykryty jej miękkim kocem. Sztylet Sabaru również zniknął. Czy chłopaki ją pochowali? Czy Yui już nigdy nie zobaczę?
Wstałem i wybiegłem z różowego pokoju.
Cisza na korytarzu dzwoniła mi w uszach. Wytężyłem swój wampirzy słuch. Dwie osoby cicho krzątały się po kuchni, a reszta pogrążona była we śnie. Naliczyłem cztery spokojne i równe oddechy śpiących. Dlaczego w kuchni były dwie osoby?
Zmaterializowałem się przed wejściem do pomieszczenia i wsuchałem się w rozmowę.
- Dlaczego nie chcesz nic powiedzieć?! - groźnym szeptem domagał się odpowiedzi Sabaru. - Co u licha ma wspólnego z Tobą moja Matka?! Masz jakieś nadprzyrodzone moce?! - warczał.
Nikt mu nie odpowiedział. Zapadło głuche milczenie.
- Błagam to nie jest czas na żarty. Co im powiemy? Czy ty jesteś...
- Ayato stoi za drzwiami. - odpowiedział piękny i delikatny głosik.
Czy to Yui? Wszędzie poznałbym ten głos.
Drzwi otworzyły się nagle. Wzrokiem zgromił mnie mój młodszy brat.
Miał zmęczone i jeszcze bardziej niż zwykle czerwone oczy. Dostrzegłem w nich jednak malutką iskierkę radości i ulgi. Jego białe, potargane włosy świadczyły o tym, że przed chwilą wstał z łóżka. Poza tym faktem przeraźliwie cuchnęło od niego zmęczeniem i sennością.
- Nie powinieneś podsłuchiwać. - odparł spokojnie.
- Co zrobiliście Yui? I z kim do diabła gadasz? - warknąłem i wychyliłem się zza brata, aby poszukać wzrokiem posadaczkę tego anielskiego głosu.
- Sabaru... - odezwała się błagalnym tonem.
Chłopak znieruchomiał, a później mnie przepuścił.
Wszedłem do pomieszczenia i stanąłem zaskoczony jak wazon.
Na kuchennym blacie siedziała Yui. Czułem jej delikatne, radosne bicie serca i świerzy, balsamiczny zapach skóry. Na policzkach mojej dziewczyny pojawił się zdrowy rumieniec. Złote loki opadały luźno na szczupłe ramiona (trochę potargane). Na twarzy utrzymał się jej lekki makijaż. Spojrzałem prosto w duże, jasno różowe oczy, które błyszczały się radośnie i figlarnie. Posłała mi piękny, dziecięcy i przyjazny uśmiech odsłaniając tym samym swoje proste, perłowe zęby jak z reklamy Lacalut. Jej niewielkie, zadbane stupki były nagie. Gdzie jej buty? Piękna pudrowa sukienka pogniotła się. Wyglądała jak księżniczka wybudzona z długiego snu.
- Yui. - szepnąłem.
- Witaj, Ayato. - powiedziała radośnie.
Podszedłem do niej i brutalnie ściągnąłem z blatu, aby ją przytulić.
- Tak się martwiłem. - wyznałem Yui.
Dziewczyna wtuliła się we mnie. Ciepło jej ciała sprawiło, że odczułem ulgę. Ona żyje! Zaraz. Ona żyje?!
Położyłem dłonie na jej ramionach i odsunołem ją na długość swoich rąk.
- Jak to się stało, że żyjesz? - spytałem.
- Nie cieszysz się, że jestem? - posmutniała.
- Ależ nie. Cieszę. - na dowód tego pocałowałem ją. Kontakt z jej ustami przyprawił mnie o miły dreszczyk.
- Po prostu nie rozumiem. Chcę wiedzieć. - powiedziałem, gdy oderwaliśmy się od siebie.
Sabaru odchsząknął znacząco. Do diabła, zapomniałem, że tu stoi i się przygląda.
- Są rzeczy, których nie zrozumiemy. - odparł.
Spojrzałem na Yui, a ona uśmiechnęła się. To był znak. Mam nie pytać. Zaakceptować.
- Dobrze. - powiedziałem, bo wiedziałem, że nie można z nią walczyć. - Mam jednak nadzieję, że kiedyś mi o tym opowiesz.
- Napweno. - odparła zadowolona.
- Yuiiii. - jęknął Sabaru.
- Musimy coś wymyśleć, Sabaru. - zwróciła się do niego.
- Co? - chciałem wiedzieć.
- Sabaru Ci powie, bo ja muszę wziąć prysznic.
Zniknęła gdzieś za drzwiami. Nareszcie spokojny spojrzałem na młodszego brata.
~~~~~~
SABARU
~~~~~~
Yui wyszła z kuchni. Poruszała się z gracją baletnicy. Każda wampirzyca pozazdrościłaby jej tego.
Ayato czekał na wyjaśnienia. W jego oczach dostrzegłem wielką radość.
- No więc? - domagał się odpowiedzi.
- No więc musimy wymyślić co powiedzieć chłopakom. Śmiertelnicy od tak nie zmartwychwstają.
- To prawda, ale co jej się stało? Dlaczego żyje? Nie żeby mi to przeszkadzało.
- Nie wiem. Nie chce mówić. Milczy.
Ayato wyglądał na lekko zdezorientowanego. Odkąd Yui przyjechała i zamieszkała w naszej rezydencji emocje mojego brata stały się widoczne i łatwe do odczytania. To niedobrze.
- Może powiedzmy, że straciła przytomność, a nie umarła. - wpadł na pomysł.
- Nie. Shu sprawdzał puls.
- Powiemy, że nie umie tego robić.
- Nie przejdzie. Równie dobrze możemy przemilczeć sprawę. - powiedziałem.
- Może masz rację.
Myśleliśmy we dwójkę. W pomieszczeniu zrobiło się gorąco.
- Jak tam Twoja Matka?
- Mówiła, że Yui się obudzi.
- Wiedziała?
- Na to wygląda.
- Powinniśmy ją zapytać skąd.
- Nie powie.
- Skąd wiesz?
- Po prostu wiem.
Ja i tak postanowiłem pójść do Christy.
~~~~~~~
CHRISTA
~~~~~~~
Około godziny 17 do pokoju wszedł Ayato. Dawno go nie widziałam. Dlaczego przyszedł?
- Co tu robisz? - warknęłam.
- Co za miłe powitanie. Jak się czujesz Ayato? Dobrze. Cieszę się, że coś cię obchodzę.
- Co tu robisz? - warknęłam ponownie.
- Podobno wiedziałaś o Yui. Jesteś jasnowidzem?
- Nie. Wynocha!
- Najpierw powiesz mi łaskawie skąd to wiedziałaś.
- Ptaszek mi wyćwierkał! Zadowolony?!
- Nie.
Jego oczy najpierw mnie dziko świdrowały, a później na wylot przewiercały. Wiedziałam, że nie wyjdzie bez odpowiedzi.
- Dobra. - powiedziałam zrezygnowana. - Moja matka była Starszą Kapłanką i doświadczała wizji. Ja mam to samo i mogę je kontrolować. Przeprowadziłam Yui przez historię trzech żon i sprowadziłam do życia. Ona walczyła ze śmiercią i wygrała.
- Ja mam ci uwierzyć?
- A masz inne wyjście? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Co więc radzisz?
- Będzie wojna. Twój ojciec zechce po przebudzeniu odebrać to co do niego należy. Yui będzie zagrożona. Musi wiedzieć.
- Mamy jej opowiedzieć o Królu Wampirów?
- Tak. - powiedziałam po chwili namysłu. - To ją powinno ochronić.
- Jak?
- Nie wiem.
~~~~~
AYATO
~~~~~
Wybiegłem z komnaty Christy. Nawet nie wiem, czy zamknąłem za sobą drzwi. Miałem nadzieję, że tak.
Odnalazłem Yui z moimi braćmi. Ci wyglądali na lekko zmieszanych, ale nie odzywali się. Byłem ciekawy co powiedzieli im. W oczach dziewczyny dostrzegłem odpowiedź. Nic. Przemilczeli. Zataili.
- Ona musi dowiedzieć się o Karlheinzu. - oznajmiłem, a wszyscy wstrzymali oddech. Tylko Yui tego nie uczyniła, bo nie wiedział po co.
- Kto to Karlheinz? - spytała niewinnie.
- To nasz Tatko. Jest mężem Cōrdelii, Beatrix i Christy oraz bratem naszego wujka Richtera. Panuje nad wampirami, jest znanym politykiem, wybitnym filantropem, a w naszej szkole pracował jako lekarz. - oznajmił Reiji dumny ze znanego członka rodziny.
- Ma ponad 2000 lat. - szepnął Kanato.
- Był bardzo surowy i potężny. - odezwał się Sabaru z ciemnego konta pokoju.
- Chciał umrzeć, ale nikt nie ma dość siły by go zabić. Pragnie jednego. - powiedział Shu, a wszyscy się na niego spojrzeli. Ich wzrok mówił: To on nie zapomniał jak się mówi?
- Czego? - spytała dziewczyna.
- Tego by ktoś poślubił Ofiarną Narzeczoną i zdobył siłę niezbędną do jego pokonania.
- Potrafi zmieniać kształty. - dorzucił Laito jak gdyby nigdy nic.
- Udało nam się go unieszkodliwić na jakiś czas i jednocześnie go skompromitować. - zaśmiałem się, a później spoważniałem. - Poprzysiągł zemstę.
- Jak go unieszkodliwiście?
- Podałem mu mój eliksir, a on sprawił, że zasnął snem półśmiertelnym. - rzekł Reiji.
- Niedługo zastąpi przebudzenie i ojciec spróbuje nas ukarać. - powiedziałem.
- O ile już to nie nastąpiło. - szepnął Laito.
- Strzesz się, Yui. On może chcieć cię zabić, aby uniemożliwić nam wzmocnienie. - powiedział Kanato.
Moja dziewczyna spojrzała się na mnie, a w jej oczach dostrzegłem strach.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam, że tak dawno nie dodawałam, ale mam sporo nuki. Do tego jeszcze piszę jednocześnie drugą książkę. Może dodam jeszcze coś jutro. Nie obiecuję jednak tego. Komentujcie i zapraszam!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro