Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Jak złamać Darowanie? - spytał Ayato.

~~~
YUI
~~~

Równo o północy wymknęłam się z pokoju i poszłam do biblioteki, żeby spotkać się z moim ukochanym.

Gdy tylko otworzyłam drzwi i weszłam do środka, palce Ayato zacisnęły się na mojej talii. Chłopak przycisnął mnie do ściany i przez kilka sekund podduszał gorącymi pocałunkami.

- Stęskniłem się za Tobą. - wyznał, gdy skończył.
- Ja też. - uśmiechnęłam się do niego. - Musimy złamać Darowanie.
- Tak. Pokaż mi tę księgę.

Podeszłam do regału i wyciągnęłam czerwoną książkę. Znalazłam odpowiedni rozdział i podałam mu.

- Tu nie ma nic o unieważnieniu tej cholernej ceremonii.
- Napewno? - spytałam tajemniczo i kusząco.

Położyłam opuszki palców na papierze i poczułam jak ten gniecie się, starzeje i zmienia druk w pismo.

- Zaklęta odpowiedź. - powiedział zaskoczony. - Jak to znalazłaś?
- Mam swoje sposoby. - zamruczałam tajemniczo.
- Chętnie je poznam.
- Może później. Czytaj. - ponagliłam.

Ayato przeczytał krótką notatkę i zmarszczył brwi.

- Albo zabiję braci, albo oni się zakochają. Obydwa rozwiązania są niemożliwe. Chociaż, nie. Łatwiej byłoby ich wszystkich pozabijać.
- Nie zrobisz tego, nie?
- Dlaczego nie? Mamy być razem, a oni nam przeszkadzają, tak?
- No tak, ale...
- Właśnie! - przerwał mi. - Zabić gnoi!
- Ale... - spróbowałam znowu, niestety ponownie mi przerwał.
- Żadnych: ALE! Będziemy razem, kochanie. Nie cieszysz się?
- Cieszę, nawet bardzo.
- No więc widzisz.
- Tylko to będzie niebezpieczne.
- Wiem, ale co ja na to poradzę. - wzruszył ramionami i obiął mnie w talii.
- Może jest inny sposób. Dlaczego nie zapytasz Reiji'a?
- Dlaczego nie zapytam Reiji'a?
- Tak.
- A co mu powiem? Zakochałem się w Yui i nie chcę się z wami dzielić? - zaśmiał się histerycznie.
- Tak. Jeśli to ma pomóc. - odpowiedziałam spokojnie i jak najbardziej poważnie.
- Nie powinienem.
- Dlaczego? - spytałam niewinnie.
- To samobójstwo.
- Obcym ludzią wyznałeś, że mnie kochasz, a bratu się boisz powiedzieć! - byłam oburzona.
- To nie takie proste i wcale się nie boję. - odparł spokojnie.
- Co nie jest takie proste? Nie rozumiem!
- Po prostu mi uwierz.
- Nie! Wytłumacz mi to wszystko! Chcę wiedzieć!
- Co?! Co chcesz wiedzieć?! - ryknął i odepchnął mnie delikatnie. Nie podobało mi się to. - Dlaczego nie jest to proste?!
- Tak.
- Bo... Bo... Bo nie jest. - wyksztusił.
- Nie jest, bo jesteś tchórzem!
- Nieprawda!
- Prawda!
- Nieprawda!
- Prawda i ty dobrze o tym wiesz! - warknęłam, a on nic nie odpowiedział. Czyli to prawda. To tchórz. Boi się brata. - Wiedziałam.

Odwróciłam się i pobiegłam w stronę drzwi.

- Yui dokąd biegniesz? - zawołał za mną.
- Jak najdalej od Ciebie! - wrzasnęłam.

Ayato zmaterializował się na przeciwko mnie. Nie zdąrzyłam wyhamować i wpadłam na niego.

Mocno przytulił mnie do siebie. Zaczęłam się szamotać.

- Yui wybacz mi. Yui. Yui. Yui. Błagam. Przestań!

Nie przestałam. Udało mnie się go ugryść. Zabrał wtedy zaskoczony rękę, a ja odskoczyłam jak oparzona i uciekłam.

- Odpieprz się ode mnie! - rzuciłam przez ramię wybiegając z biblioteki.

~~~~~
AYATO
~~~~~

Co się właściwie stało? Ona za chwilę wróci, prawda? Poszła po coś i zaraz wróci. Poczekam.

Minęła minuta, dwie, trzy, pięć i wkońcu dziesięć.

Nie przyszła.

Co ja zarobiłem? No tak. Kretyn ze mnie! Jak to naprawić? Jeszcze mnie chyba nie rzuciła. Więc mogę coś zrobić.

Spojrzałem na książkę w czerwonej okładce. Dlaczego nie zapytasz Reiji'a? Właśnie. Dlaczego? Bo jesteś tchórzem! Tak. Jestem. Yui mam rację.

Wyszedłem z biblioteki i poszedłem do pokoju.

~~~
YUI
~~~

Chciałam przeprosić Ayato za swoje zachowanie w bibliotece, ale on nie raczył przyjść na śniadanie.

Trudno. Nie będę się za nim uganiać. Jak nie to nie.

Nie odezwę się do niego! To postanowione.

~~~~~
AYATO
~~~~~

Wstałem około 11. Było już po śniadaniu.

Miałem sen. Naprawdę piękny, co zdarza się bardzo, bardzo rzadko.

Yui i ja siedzieliśmy w zadbanym ogrodzie niedużego, przytulnego domu. Uśmiechaliśmy się do siebie. Słyszałem dziewczęcy głosik. Mówił: "Tato! Tato! Spójrz!".

Obudziłem się zaraz po tym. Niestety.

Wziąłem prysznic i chciałem zaraz powiedzieć Yui o czym śniłem, ale przypomniałem sobie, że ona ode mnie uciekła.

Wiedziałem, że muszę to naprawić. I chyba wiem jak.

*******

Przed obiadem, gdy już wszyscy znajdowali się w jadalni, wszedłem z bukietem czerwonych i czarnych róż.

Wszyscy spojrzeli się na mnie. Zdziwieni i zdezorientowani, ale nie Yui. Ona była w lekkim szoku. Nie wiedziała co chcę zrobić.

Podszedłem do niej i dałem kwiaty.

- Przepraszam. Wiem, że kiepski ze mnie chłopak, ale naprawdę staram się dla Ciebie jak tylko mogę. - wiele bym dał za aparat. Miny moich braci są bezcenne.
- Oh. Ayato. Nie trzeba było. - powiedziała patrząc w bukiet róż. - Są przepiękne.
- Nie tak jak ty.

Yui się delikatnie zarumieniła, a gałki oczne chłopaków już prawie wypadły.

- Kocham Cię. - przytuliłem ją delikatnie. - Zawsze będę.
- Ja Ciebie też kocham, Ayato. Na wieczność.

Przez chwilę panowała cisza, ale nie miało to dla mnie znaczenia. Ważne było tylko to, że między mną, a Yui jest ok.

- Co to ma znaczyć?! - ryknął Reiji.
- To co widzisz. Kocham ją. Zamierzam unieważnić Darowanie.

Reiji zzieleniał. Nie wieżył mi.

- Zamówcie pizzę. Nie będzie tradycyjnego obiadu. - rzekł, gdy odzyskał zdolność mówienia. - Ty Yui marsz do pokoju, a ty Ayato za mną.

Powiedział i wyszedł.

- Przyjdę do Ciebie później. - powiedziałem i pocałowałem ją w czoło.
- Przepraszam, Ayato. No wiesz. Za wczoraj.
- To nie Twoja wina.

Poszedłem za Reiji'em.

~~~~~
REIJI
~~~~~

Ayato wszedł do mojego laboratorium i pokoju z dwudziestosekundowym opóźnieniem.

- Co ty wyprawiasz? - warknąłem.
- Nic.

Nie wytrzymałem. Doskoczyłem do niego i przyłożyłem mu pięścią w nos. Zaskoczony Ayato nie zdołał zrobić uniku. Zatoczył się i upadł.

- Jak śmiesz mówić, że ją kochasz!
- Śmiem, bo to prawda. - odpowiedział spokojnie nadał leżąc na podłodze.
- Wampiry nie kochają.
- Więc nim nie jestem. - wstał.

Spojrzał mi odważnie i wyzywająco w oczy.

Przywaliłem mu jeszcze raz. I drugi. Później chciałem go wyrzucić, ale on jak gdyby nigdy nic spojrzał na mnie.

- Jak złamać Darowanie? - spytał Ayato.
- Nigdy się nie dowiesz! - warknąłem i wyrzuciłem go za drzwi.

~~~~~
AYATO
~~~~~

Spojrzałem na drzwi prowadzące do pokoju Reiji'ego.

To na nic, wiedziałem od początku. Jednak kocham Yui tak mocno, że zaryzykowałem.

Podeszłem do drzwi dziewczyny i zapukałem.

- Proszę! - zaprosiła mnie.

Podszedłem do niej i przytuliłem do siebie. Yui jednak odsunęła się ode mnie i spojrzała na moją opuchniętą twarz.

~~~
YUI
~~~

- Kto Ci to zrobił? - przeraziłam się i chociaż widziałam iż rany i opuchlizna się goją w szybkim tempie (u mnie rzecz jasna jakieś pięć razy szybciej) to i tak się martwiłam.
- Nikt.

Spojrzałam na niego z pode łba.

- Reiji, prawda?

Nie odpowiedział. Westchęłam.

- Ayato...
- Miałem piękny sen. - przerwał mi. - Byliśmy rodziną i mieliśmy dom. Zostaniesz ze mną, prawda?

Zdziwiłam się.

- Tak, zostanę.

Odetchnął, a potem mnie pocałował. Z początku niewinnie i delikatnie, przerodziło się to jednak w natarczywe i gorące pocałunki.

Ayato wsunął mi ręce pod bluzkę, a ja w kontakcie z jego skórą zupełnie zapomniałam o kontroli.

Rozpiął i zdjął moją białą koszulę, a potem sięgnął do zapięcia stanika. W ostatniej chwili zrozumiałam w kierunku czego się posuwamy.

- Ayato, nie. Jestem wierząca, nawet bardzo. Prawo mówi iż nie powinnam uprawiać seksu przed ślubem.

Chłopak wywrócił oczami, a potem pomógł mi ubrać koszulę.

- Wybacz, ale za bardzo Cię pragnę. Nie możesz nagiąć tej zasady?
- Nie. Ale jeżeli chcesz mogę lekko nagiąć inne.
- Jakie?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro