Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Śmierć Cordelii

~~~~~~~~
CŌRDELIA
~~~~~~~~

Powrót do mojego ciała wywołał silny wstrząs i przyprawił mnie o zawrót głowy oraz jej piekielny ból.

Nie miałam czasu na użalanie się nad sobą. Wstałam ze swojego łóżka i podeszłam do okna. Zdjęłam długie, ciemne zasłony i mocno związałam je razem przy końcach. Na dole zajęczał Karl. Black Rose przebudziła się i w naszym małym salonie urządziła sobie rzeź. Ayato ma miecz. Teraz żałuję, że zmuszałam go do lekcji szermierki. Mam za swoje. Katharina również brała udział w krwawej bitewce. Podłoga pod moimi nogami trzęsła się co trochę. Wiedziałam, że przywołuje pędy roślin do walki. Demony ginęły, a Karl podupadał. Muszę się spieszyć. Otworzyłam okno, przywiązałam koniec mojej "liny" do nogi stołu i resztę wyrzuciłam. Stanęłam na parapecie i spojrzałam w dół. Wysoko. Naprawdę wysoko. Mocno chwyciłam zasłony i spuściłam się w dół. W 1/4 drogi do okna podbiegli Ayato, Yui i Katharina.

- A dokąd to? - spytał chłopak.

Uniósł miecz, a następnie przeciął nim tkaninę. Spadłam z hukiem na ziemię prosto w krzew róż. De ja vu. Ayato wyskoczył z okna i spadł na ziemię z gracją, zaraz potem Yui i Katharina.

- Już więcej nie skrzywdzisz mojej rodziny, wiedźmo. - podszedł do mnie i wyciągną ponownie swój miecz.

Spojrzałam w górę niebo zrobiło się ciemne, a za mną stały jedyne ukochane kobiety w życiu mojego syna. Yui obejmowała opiekuńczo ręką Katharinę.

- Żegnaj. - powiedziały jednocześnie.

Ayato przeniósł ostrze do mojej szyi.

- Nie dogadamy się? - spytałam z nadzieją.

Pokręcił przecząco głową. Zrobił zamach.

Nastała ciemność. Już nigdy z niej nie powrócę.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Wiem, wiem. Krótki i trochę nudny. Mimo to zapraszam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro