Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Mukami

- Nie wydaje mi się, żebym chciała was poznać. Jeżeli chcecie pieniędzy lub mojej krwi to sobie darujcie.
- Nie chodzi nam o krew czy pieniądze. Ktoś ma do ciebie bardzo ważną sprawę, wasza wysokość. Ten ktoś chce rozmawiać.
- W takim razie powiedz temu ktosiu żeby mnie gdzieś pocałował. Ja wychodzę. Natychmiast otwórzcie drzwi, albo je wywarzę.
- Powodzenia. One też są zaczarowane.

Położyłam dłoń na drzwiach. Skupiłam się. Wyczułam zaklęcie ochronne często nakładane na różne przedmioty.

- Kim wy do diabła jesteście? - odwróciłam się do nich.

Nagle pojawili się przede mną w odległości trzech metrów. Czwórka chłopców różniących się od siebie a jednak tak bardzo podobnych.

- Nazywamy się Mukami. Ja jestem Ruki.

Przyjrzałam się uważnie chłopakowi. Nietypowe włosy, inteligentne spojrzenie i stara książka w ręku. Zapamiętam. Ruki musi być głową rodziny. Wygląda na najstarszego z chłopców, ale nie najwyższego. Mój wzrok spoczął na wyższym chłopcu po prawej Ruki'ego. Miał długie włosy i lekceważące, aroganckie spojrzenie.

- To jest Yuma, a to Azusa. - wskazał na chłopak w bandażach i pustym wzroku po swojej lewej.

Przeniosłam wzrok na ostatniego. Ten stał kilka kroków za pozostałymi, w cieniu.

- Kou już znasz.

Na dźwięk tego imienia przeszły mnie ciarki. Kou? Chłopak mojej córki? Blondyn o figlarnym spojrzeniu wyszedł z cienia.

- Witaj, koteczku. - uśmiechnął się do mnie czarująco.
- Ty z nimi współpracujesz? Jak śmiesz! Przecież Vanessa cię kocha.
- Ale ja nie kocham jej. Musiałem się do niej zbliżyć by poznać ciebie, aniele.
- Nie nazywaj mnie tak! W ogóle nie odzywaj się do mnie!

Głowa mnie rozbolała. Jak on śmiał? Dlaczego?

- Choć pokażę ci twój pokój. - zmaterializował się przy mnie Ruki i złapał mocno za przedramię.
- To boli. Puszczaj mnie. Natychmiast. - warknęłam. - Chcę do domu.

Chłopak nie posłuchał się. Ścisnął tylko mocniej moje ramię i pociągną schodami na wyższe piętra budynku.

- Nigdy tam już nie wrócisz. - szepnął.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Te początkowe rozdziały będą krótsze. Niestety.

Zapraszam i proszę o komentowanie, bo to naprawdę motywuje do pisania. Proszę tylko o jedno zdanie. Jak będą minimum trzy komentarze to dodam na 100% następny rozdział dzisiaj, a może nawet dwa.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro