Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

SPESZJAL, UWAGA CRINGE

O speszjal śfjonteczny
Jest to
Uwagauwaga
Łan szot
Zabijcie mnie plz, to będzie największy cringe ever

Uwaga
Macie teraz okazję przeczytać największy cringe na całym Wattpadzie:







Zimno. Drobne płatki śniegu powoli spadały z nieba i rozbijały się o ziemię tworząc na niej cienką, białą powłokę, a niebo zasnute było szarymi chmurami. Ludzie powoli wlekli się po chodnikach gapiąc się w dół. Nic ciekawego się nie działo. Tak samo ponury, zimowy dzień jak każdy. Nic nadzwyczajnego. Karol szedł powolnym krokiem i patrzył na to wszystko co się działo. Zimno, ludzie, śnieg, szarość... wszystko jak zwykle. Nic nowego. Dobra a wracając, dokąd szedł? Otóż do parku, aby spotkać się ze swoim przyjacielem - Hubertem. No właśnie, przyjacielem... ostatnio był to dla niego dość trudny temat. Sam nie wiedział co o tym wszystkim sądzić. Po jego głowie snuły się różne dziwaczne myśli. Taki zamyślony dotarł do sporych rozmiarów bramy, za którą znajdował się równie spory park. Nie zastanawiając się otworzył ją, na co cicho zaskrzypiała. Była już dość stara. Wszedł do środka i zaczął błądzić wzrokiem po ścieżkach i ławkach poszukując blondyna, jednak nigdzie go nie zobaczył. Niewiele myśląc zaczął po prostu iść przed siebie. Znajdzie się. Szedł nie patrząc nawet dokąd, przez co nie zauważył faktu iż chodnik był dość mocno oblodzony i po prostu się na nim wypierdolił, wpadając twarzą w śnieg. Boże, co ja jeszcze robię na tym świecie, chcę do trumny
Usłyszał śmiech gdzieś znad swojej głowy. Podniósł ją, chcąc sprawdzić od kogo pochodzi. Zgadnijcie kogo zobaczył... Jasne że Huberta, który na dodatek rył jak głupi.
- No i czemu rżysz frajerze? - spytał go Karol podnosząc się z chodnika i otrzepując kurtkę która była cała w śniegu.
- Oj, gdybyś tylko zobaczył swoją minę... hahah, żałuj że tego nie widziałeś! - młodszemu humor bardzo dopisywał.
- Ta, dzięki - burknął szatyn.
- Ej no weź, coś ty taki naburmuszony?
- A czy tobie jaśnie panie Hubercie byłoby do śmiechu gdybyś wyjebał się na chodniku wpadając mordą w śnieg, a potem umierał w środku?
- To byłoby bardzo nieprzyjemne
- Wow, cóż za odkrycie - starszy przewrócił oczami.
- Dobra a teraz... orientuj się! - Hubert rzucił w niego śnieżką, po czym zaczął uciekać.
- O GNOJU, POŻAŁUJESZ - szatyn zaczął gonić chłopaka, który o dziwo był bardzo szybki, jednak po chwili udało mu się go dogonić. Przewrócił go.
- Teraz to ty masz mordę w śniegu, hehe
- Naprawdę, nie zauważyłem
- Dobra, skoro oboje oberwaliśmy to może zawrzyjmy sojusz i skończmy się nawzajem zabijać bo zaraz to się skończy tym że przemokniemy?
- No okej, niech ci będzie...
- Chodźmy gdziekolwiek, bo tu zimno - zaczęli iść w stronę przystanku, który jak na złość znajdował się od drugiej strony parku, więc trzeba było pokonać więcej oblodzonych ścieżek aka zabójczych miejsc na których można mocno potłuc sobie dupę. Idąc nie odzywali się do siebie. Zapanowała ta przysłowiowa niezręczna cisza. Słychać było tylko "skrzypienie" śniegu pod ich butami i odgłosy wydawane przez samochody docierające z ulicy.
- Emm... no więc... jak tam ci się w szkole układa? - odezwał się Karol. Serio, głupszego pytania zadać się nie dało?
- Może być - młodszy uśmiechnął się - a tobie?
- Też może być, jakoś to leci...
Nagle zadzwonił telefon. Szatyn spojrzał na wyświetlacz. Dzwonił Ernest. Odebrał.
- Siema stary, co chciałeś?
- ZESRAŁEM SIĘ!
- ...co?
Rozłączył się. Zdezorientowany chłopak spojrzał na stojącego obok niego blondyna, który tak samo nie wiedział o co chodzi. Nagle oboje wybuchnęli głośnym, niekontrolowanym śmiechem. Przez następne pięć minut Hubert leżał na ziemi i dusił się ze śmiechu, a Karol stał i trzymał się za brzuch starając się nie umrzeć z braku tlenu.
- C... CO TO BYŁO? - wydusił z siebie młodszy.
- NIE WIEM!
- No ja tym bardziej!
- Ej
- Co?
Karol podszedł do krzaków.
- Zobacz Hubert, zesrałem się! - powiedział udając głos Ernesta.
Blondyn podszedł do niego.
- Wiesz że jesteś idiotą?
- Wiesz że cię kocham?
- Co?
- Nic nie mówiłem...
- Mówiłeś
- Nie prawda głupku
- Sam jesteś głupek
- A ty głucha małpa
- Zamknij się idioto
- Ooo, co tak brzydko na mnie mówisz?
- Bo jesteś idiotą, idioto
- A ty jesteś słodki, Damianie
- NIE MÓW TAK!
- Bo co mi zrobisz?
- Chcesz się przekonać? - chłopak chciał zrobić krok w stronę starszego, jednak poślizgnął się i wywrócił na Karola. Ich usta na chwile się zetknęły...

I NIC WIĘCEJ NIE NAPISZĘ AEAEAE
Jaki cringe, ja pierdoleXDD

NIGDY WIĘCEJ NIE NAPISZĘ ŻADNEGO ONE SHOTA
NIGDY

Zdecydowanie nie jestem do tego stworzona

Boję się Waszej reakcji, ale ok

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro