Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

01. PLAŻOWANIE W TRAKCIE WOJNY WZBUDZA PODEJRZENIA.

Plaża nie jest najlepszym miejscem na amnestyjną pobudkę. Piasek klei się do twarzy, wciska wszędzie, a poza tym jest szorstki, co równa się nieprzyjemny; za morze co chwilę obmywa nogi niczym stęskniony smok, liżący na powitanie.

Kiedy jednak przestaniesz narzekać na warunki, w których się znalazłeś/aś, wtedy zaczynasz być podobny/a do mnie. Czemu tylko podobny? Ponieważ normalny i zdrowy człowiek zaczyna się zastanawiać gdzie jest, czemu tu jest i jak się tu znalazł. A ja? No cóż, ze mną od samego początku było coś nie tak. Bo tamtego pięknego dnia na plaży wcale nie zastanawiałam się nad tym, co stało się ze mną, nie. Jeśli chodzi o mnie to przypadkowy obserwator mógłby powiedzieć, że wtedy totalnie nie obchodziło, co ze mną się stało.

Bo w tamtym momencie naprawdę nie obchodziło mnie czy świat się walił, czy działo się coś dziwnego. Wtedy niemal panikowałam, bo KOGOŚ przy mnie nie było. Brakowało mi czyjejś obecności i nic innego się nie liczyło. Chociaż to wtedy zaczął się ten cały bajzel.

Moja praktycznie wyczyszczona pamięć podsunęła mi wtedy imię. Imię, którego złapałam się kurczowo i nie chciałam myśleć o niczym, bojąc się, że jeśli choć na chwilę pomyślę o czymś innym, to wtedy to jedno słowo rozpłynie się w nicość, jak prawie wszystko inne.

Amethia. Nie wiedziałam kim ona jest, ale wiedziałam, że powinna tam ze mną być. Że powinna ze mną siedzieć na tej cholernej plaży. Powinna, a jednak jej tam nie było. Była w jakimś nieznanym dla mnie miejscu i sama ta myśl powodowała, że chciałam się rozpłakać, a później przeczesać każdy zakątek tego świata, żeby ją odnaleźć. Amethia, Amethia. Kim i gdzie była Amethia?

Nie wiedziałam ile siedziałam na tej plaży, z nogami obmywanymi przez morze, zastanawiając się nad odpowiedzią do niezadanego pytania. Czas wydawał się wtedy czymś nieistniejącym, zupełnie tak, jakby jakaś istota wyższa postanowiła sobie zrobić ze mnie żart i na chwilę wyciągnęła mnie poza strumień wieków, żebym pomęczyła się jeszcze bardziej.

Tak samo nie liczyły się wtedy dźwięki. Szum morza zdawał się zanikać, a ludzkie głosy wydawały się praktycznie niesłyszalne. Zupełnie jakby ktoś obniżył czułość moich zmysłów do minimum. Jakby chciano, bym skupiała się tylko i wyłącznie na swoich myślach. I tak było. Do momentu, kiedy ktoś mną potrząsnął, sprawiając, że czar prysł bezpowrotnie.

Wtedy to pierwszy raz, odkąd pamiętałam, spojrzałam na opaloną, ludzką twarz, i wyszeptałam swoje pierwsze słowa.

ー Gdzie jest Amethia?

Nagły podmuch wiatru zaatakował moje włosy, agresywnie próbując je wepchnąć do moich oczu i przysłonić mi widok na stojące przede mną dwie osoby. Chwilę siłowałam się z naturą w nieudolnych próbach odgarnięcia czarnych kosmyków z twarzy. W końcu dałam za wygraną i skupiłam na się na stojącym nade mną blondynem i jego towarzyszu, przy okazji próbując zignorować latające wszędzie włosy. Nie było to proste, przez co nie udało mi się zauważyć reakcji blondwłosego jegomościa na moje słowa. Chociaż tyle, że z moim słuchem nie było problemów i mogłam wyraźnie usłyszeć jego odpowiedź.

ー Kim jest Amethia?

Właśnie, kim była Amethia? Wiedziałam, że była dla mnie ważna, jednak nie byłam w stanie powiedzieć niczego więcej. Co więcej, nie byłam w stanie określić kim była dla mnie. Przyjaciółką? Siostrą? A może kimś pomiędzy? Nie pamiętałam o niej niczego oprócz tego imienia i to mnie bolało.

ー Ja... Nie pamiętam. ー powiedziałam cicho.

Kiedy wypowiedziałam te słowa, poczułam się jeszcze gorzej, jakbym kogoś zawiodła swoim brakiem pamięci. Jakby ktoś liczył na to, że będę pamiętać i załamał się w momencie, w którym przyznałam, że tak nie jest. I chociaż moje myśli były wtedy jednym wielkim kłębkiem smutku i żalu, to nie mogłam zignorować niemego pytania wypisanego na twarzach nieznajomych. Pytania, którego nie dało się jednoznacznie odczytać. A także pytania, które nie zostało zadane, bo jeden z przybyszy postanowił zapytać o coś zupełnie innego.

ー Kim jesteś?

Czy pamiętałam kim jestem? Czy w mojej pamięci było zapisane cokolwiek innego, co nie było związane z "zaginioną" Amethią? Wytężyłam umysł, starając się przypomnieć sobie z pozoru tak błahą rzecz, którą każdy człowiek ma zakodowaną w swoim umyśle, i która jest dla niego czymś osobistym. Imię. MOJE imię. Coś, co powinno pojawić się w moim umyśle w tym samym momencie, w którym zadane zostało to magiczne pytanie. A jednak, musiałam się nieco bardziej wysilić, żeby znaleźć odpowiedź na to, z pozoru proste, pytanie.

ー Anastasia. Jestem Anastasia. ー powiedziałam po chwili.

I wtedy, w pozornie cichej okolicy, zakłócanej tylko i wyłącznie szumem morza, rozległ się głośny ryk.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro