✝eleven✝
-- Widziałem, że zachowuje się inaczej, ale i tak nie zareagowałem... -- mówił blondyn, obserwując, jak jego chłopaka pakują do czarnego worka.
Nikt nie był w stanie mu odpowiedzieć. Chanyeol po prostu objął do ramieniem. Każdy z przybyłych powstrzymywał płacz, żeby Jimin się nie rozpłakał.
Park spojrzał na najgrubszą gałąź dęba, a później miejsce, w którym znalazł Jungkooka. Zakręciło mu się w głowie. Podparł się o Yoongiego. Moment później zemdlał.
✞✟✞
-- Jiminnie, Minnie, ChimChim, Chimmie... Do cholery, obudź się już! -- Seokjin siedział koło leżącego blondyna.
Chłopaki przenieśli najmłodszego do domu i ułożyli go w jego łóżku. Byli pewni, że stracił przytomność z powodu nerwów.
Mimo próśb przyjaciół, szczypania w ramiona oraz kiwania go na boki, nie budził się. Mieli nadzieję, że wkrótce się przebudzi, ponieważ musieli go o coś spytać.
Co jeśli powiem, że następny rozdział jest ostatnim?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro