list siódmy
Droga [imię],
Rok szkolny powoli zmierza ku końcu. Jest już początek stycznia, zaczyna się trzeci semestr i to mnie naprawdę przeraża. Nie mam ochoty rozstawać się z Karasumo, bo spędziłem tutaj naprawdę cudowne trzy lata.
Może, gdybyśmy byli tutaj razem, byłoby lepiej? Jeżeli nadal planowałaś by zostanie [zawód], pewnie poszlibyśmy razem gdzieś na uniwersytet. I znowu ludzie mówiliby, że jesteśmy jak młode małżeństwo - wszędzie razem i zawsze idealnie dogadani. [imię], przeszłość z tobą rysuje się o wiele lepiej niż przyszłość bez ciebie. Przez tyle lat czekałem na ciebie pod twoim domem, abyśmy poszli razem do szkoły, a zaraz minie rok, kiedy tego nie robię i to takie głupie uczucie pustki nadal mnie nachodzi.
- [imię]-chan, pośpiesz się!
Drzwi otworzyły się z oszałamiającą prędkością, a ze środka wyleciała dziewczyna. W ustach trzymała tosta, w dłoni lewego buta, a w prawej mundurek. Podbiegła do Sugawary, rzucając do niego mundurek i zaczęła zakładać but. Prawie się przy okazji wywaliła - po podkrążonych oczach widział, że jest paskudnie zaspana.
Zabrała od niego nawierzchnią część ubrania i wepchnęła tosta do ust.
- Mohgemy yść - wymruczała z pełną buzią [nazwisko].
Chłopak mimowolnie się uśmiechnął.
- Zaspałaś, prawda?
Dziewczyna pokiwała głową i oboje w tym samym momencie energicznie ruszyli drogą, która prowadziła do liceum Karasumo. Sugawara grzecznie poczekał, aż jego koleżanka skończy pożerać swoje śniadanie. Kiedy w końcu przegryzła wszystko, uśmiechnął się do niej.
- Dlaczego zaspałaś?
Dziewczyna przewróciła oczami.
- Oglądałam anime w nocy.
- Jakie?
- [ulubione anime].
Króciutko opowiedziała mu całą fabułę. Tak naprawdę średnio ją słuchał; wszystko wlatywało mu jednym, a wylatywało drugim uchem. Lubił obserwować [imię] rano, kiedy była jeszcze zaspana, a w [kolor oczu] oczach czaiło się zmęczenie. Czasami była nieco poczochrana, czasami nie umalowana do końca, albo miała w sobie coś nowego. To była jego poranny zwyczaj - przyglądać się [imię], szukać w niej wszystkich, nawet najdrobniejszych rzeczy które byłe inne niż poprzedniego dnia.
Dzisiaj od razu zauważył zmianę.
- [imię]-chan, niczego nie zapomniałaś?
Pokręciła głową, a chłopak zachichotał.
- Jesteś pewna?
Dziewczyna zatrzymała się i wybuchnęła śmiechem.
- Muszę wrócić do domu... Idziesz ze mną?
Pokiwał głową i odwrócili się, w tej samej chwili ruszając. No cóż, nie mógł pozwolić, aby dziewczyna w której się zakochał poszła do szkoły w [kolor] spodniach od piżamy.
Z dnia na dzień było ciekawie, kiedy widziałem te wszystkie zmiany w tobie. To była taka codzienna mantra, a teraz jej nie ma i nadal nie mogę się z tym pogodzić.
W każdym razie, to wszystko.
Koushi.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro